Spowiedź

Za oknem noc.

Świat śpi spokojnie całunem spowity.

Nie mogę spać.

W głowie pytań natłok - czuję się jak zbity.

 

Z papierosa dym.

Myśli me, jak modły do góry unosi.

Zapadam w otchłań.

Za zbrodnie wszystkie nie zdołam już przeprosić.

 

Skrzywdziłem wielu.

Tych, których kocham i których nie znałem.

Zdradziłem ich.

Życie swoje tak głupio przegrałem.

 

Czy żałuję?

A nawet jeśli, to nic już nie zmieni!

Piszę testament.

Parę zmiętych kartek wkładam do kieszeni.

 

Snują się godziny.

Znikąd czekać ratunku ani ukojenia.

Głucha cisza.

Czas kończyć tę spowiedź, żegnam, do widzenia.

 

Za oknem brzask.

Nad światem wstaje dzień słoneczny.

W ręku rewolwer.

Racz mi dać Panie odpoczynek wieczny.

Średnia ocena: 0.0  Głosów: 0

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania