Spóźnienie
Budzik zadzwonił, znienawidzonym przez Zbyszka dźwiękiem. Nie otwierając oczu, wyłączył go i zaczął marzyć, jakby to było, gdyby nie musiał codziennie wstawać tak wcześnie do pracy. Byłby na przykład szefem wielkiej firmy produkującej klamerki. Wstawałby wtedy obojętnie o której godzinie, wydawałby polecenie służbie, żeby wezwała szofera z samochodem. Gdyby miał ochotę, pojechałby skontrolować jak pracują jego podwładni, albo kazałby się zawieźć do kina na film z Myszką Miki.
Zbyszek uwielbiał Myszkę Miki. Miał w domu sporą kolekcję ściągniętych z sieci filmów o jej przygodach.
DRrrYYYNNN !!! Zadzwonił drugi budzik. Czas wstawać. Zwlókł się z łóżka i poczłapał do łazienki. Kiedy nakładał pastę na szczoteczkę do zębów, usłyszał jakieś piskliwe dźwięki dobiegające z kuchni. „Radio się włączyło? Czy co?” – pomyślał. Dokończył poranna toaletę i dopiero wtedy skierował się do miejsca przyrządzania posiłków. Stanął jak wryty. Na krześle, popijając kawę z filiżanki, siedziała Myszka Miki.
– Cześć! – odezwała się do Zbyszka. – Szykujesz się do pracy?
Nie wierząc, że to się dzieje naprawdę, podszedł i machnął ręką w stronę, jak mu się wydawało, jakiegoś wyimaginowanego obrazu. Rozległ się brzęk zbitej filiżanki.
– Ej, co robisz? – krzyknęła Myszka. – Co to za maniery?
– Cholera, ja zwariowałem. Albo, nie jeszcze się nie obudziłem. – zaczął mówić sam do siebie.
– Obudziłeś się, obudziłeś. Ubieraj się. Jedziemy do tej twojej głupiej firmy i powiesz, że się zwalniasz.
– Co? Jak to się zwalniam.
– No normalnie, poprosisz o kawałek papieru i napiszesz prośbę o zwolnienie.
– Co ty pieprzysz? I za co będę żyć?
– Pojedziesz ze mną do Stanów. Tam przecież jest twoja wielka firma produkująca klamerki.
Zbyszek pobiegł po telefon i wystukał numer 997.
– Halo! Policja! Proszę o interwencję. Jakaś nieznana osoba włamała się do mnie do domu.
Poproszono go o imię, nazwisko, adres i obiecano szybki przyjazd patrolu.
Myszka Miki nadal siedziała w kuchni. Po kwadransie odezwał się dzwonek. „Wreszcie są” – pomyślał Zbyszek. Pobiegł otworzyć drzwi. Ujrzał za nimi kilkanaście postaci ze znanych kreskówek Disney’a. Był tam Kaczor Donald, pies Pluto, Kaczor Daffy, Speedy Gonzales i inni.
– Panie Zbyszku! Panie Zbyszku! – dobiegł go z oddali jakiś kobiecy głos.
Otworzył oczy i zobaczył pochylającą się nad nim sąsiadkę, panią Kundzię.
– Co się stało? Drzwi otwarte, a pan leży nieprzytomny.
– Boże! Która godzina? Spóźnię się do pracy.
Rzeczywiście się spóźnił. Szef zawołał go do siebie i wręczył mu pustą kartkę papieru.
– Wie pan co trzeba napisać, prawda?

Komentarze (3)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania