Sprawdzam

Spoglądała na mnie zza trzymanych w dłoni kart. Jej oblicze można by uznać za pokerowe, gdyby nie oczy, które zdradzały z trudem powstrzymywany uśmiech i zadowolenie.

 

– Podbijam – powiedziała, dokładając kilka żetonów do puli na środku stołu.

 

Następny gracz spasował, rzucając z poirytowaniem dwie karty na stół, którąś już rozgrywkę z rzędu. Zostaliśmy we dwójkę.

 

Spojrzałem jeszcze raz na moje karty i na te leżące przede mną. Miałem w sumie trójkę króli, z czego para przyszła do ręki. Nie miałem jednak pojęcia, co mogła mieć ona. Zdążyłem już rozgryźć pozostałych, ale ona pozostawała dla mnie zagadką. Mogła mieć strita i nie potrafić ukryć szczęścia, albo nie mieć nic i dobrze się z tym kryć. Nie byłem pewien. Ale mimo tego zaryzykowałem.

 

– Sprawdzam – powiedziałem i wyrównałem stawkę.

 

Nie kryła już uśmiechu i odsłoniła swoją piątkę i siódemkę, które w połączeniu z szóstką, ósemką i dziewiątką ze stołu dawały jej tego nieszczęsnego strita. Dopełniłem swojej porażki, pokazując moich króli.

 

Inni zaczęli żywo komentować i żartować, kiedy ona zbierała swoją wygraną i sortowała żetony. Jakby nie patrzeć, znowu nas ograła. Westchnąłem tylko. Dostrzegła to.

 

– Kto nie ma szczęścia w miłości, ten ma szczęście w kartach. I na odwrót – powiedziała.

 

Nie wiedziałem, czy próbowała usprawiedliwić swój ciąg sukcesów, czy pocieszyć mnie po porażce.

 

Mężczyzna, który dotąd był zmuszony pasować, rozdał karty. Wszyscy zgodnie wyrównali do dużej ciemnej, która tym razem przypadła na mnie. Nikt nie zwiększył stawki, każdy zaczął ostrożnie. Uznałem, że karty mogą być niepewne. Moje były – dziewiątka kier i piątka trefl. Nic obiecującego.

 

Kiedy nasz tymczasowy krupier wykładał na stół pierwsze trzy karty, ja przyglądałem się mojej rywalce. Młoda, o ładnej twarzy otoczonej ciemnobrązowymi, kręconymi włosami sięgającymi ramion. Jej najwyrazistszym elementem były duże, szare oczy, w których prawie można było dostrzec swoje odbicie. Chociaż wolałbym dostrzec odbicie jej kart. Szukałem w nich jednak czegoś innego – mojej szansy na wygraną. Po poprzednim rozdaniu wiedziałem, że nie potrafi w nich ukryć dobrych kart. Teraz musiałem się tylko dowiedzieć, jak reagują, gdy blefuje. Mimo że znałem ją już od dość dawna, to nie była to na tyle bliska przyjaźń, abym wiedział, czym zdradza się podczas kłamstwa.

 

Na stole leżał już flop. Dziewiątka pik, as pik oraz walet karo. Nie było tragedii. Para na początek wystarczy. Z drugiej jednak strony, dwa wina, jak powszechnie się o nich mówiło, odrobinę mnie zaniepokoiły. Zalatywały kolorem.

 

Gracz po mojej prawej podbił stawkę o sporą sumę. Spojrzałem na niego, dokładającego żetony. Kącik ust wyraźnie miał uniesiony, nawet się z tym nie krył. Cwaniacki uśmieszek wręcz nie schodził mu z ust. W duchu pokręciłem głową z politowaniem i wyrównałem stawkę. Inny mój znajomy, który siedział po lewej, spasował, co, patrząc na stan jego pokerowego konta, mogło być całkiem dobrym posunięciem. Następna była ona.

 

Podobnie, jak ja, wyrównała stawkę. Nie podbiła, choć przysiągłbym, że na widok kart na stole jej oczy ponownie rozbłysły. Ale czy ten rozbłysk nie był trochę inny? Bardziej wymuszony? Drgnęła jej powieka, czy mi się zdawało?

 

Dealer także wyrównał. Gra toczyła się dalej. Czwartą kartą okazała się dziewiątka trefl. Tym razem od początku uważnie obserwowałem jej reakcję, spychając na dalszy plan, że miałem już trójkę, a na stole leżała darmowa para.

Przez jej twarz przebiegł cień. Niezadowolenia? Uśmiechu? Trwało to najwyżej uderzenie serca i zaraz znów nie zdradzała niczego.

 

Cwaniak po prawej znowu zwiększył stawkę. Wyrównałem. A ona podbiła! Zablefowała teraz? Czy może udała wcześniej to niezadowolenie? Po dołożeniu żetonów podrapała się po wierzchu lewej dłoni. Czy to w ogóle możliwe, żeby w tak oczywisty sposób zdradzać się z blefem? A może specjalnie wykonała ten ruch, wiedząc, że próbuję ją rozgryźć? Czyżby się ze mną bawiła? Jeśli źle zinterpretuję jej zachowanie, mogę skończyć grę szybciej, niż bym sobie tego życzył.

 

Następny gracz postanowił pozostać do końca rozdania jedynie krupierem i spasował. Wciąż uśmiechnięty mężczyzna po mojej prawej wyrównał. Ja zrobiłem to samo. Nadeszła chwila prawdy.

 

Ostatnia karta, znana też jako river, pojawiła się na stole. Dama kier. Do tej pory pewny siebie mężczyzna wypuścił powietrze z ust. Tym razem już nawet nie kryłem zażenowania, tylko z pobłażliwym uśmiechem naprawdę pokręciłem głową. Cóż, jego kolor się najwyraźniej nie udał. Nie sądziłem, żeby miał cokolwiek, oprócz pary ósemek na stole. Zaczekał. Ja również postanowiłem nie wychylać się ze swoją trójką. Czekałem. Także na jej reakcję. Jeśli też liczyła na kolor, to właśnie powinna po sobie pokazać choćby najmniejszy znak przegranej. Ale nie było takiego. Jej oczy nadal się uśmiechały. Uśmiechały się do mnie. Znowu zostaliśmy w sytuacji jeden na jednego.

 

– Wiem, że mnie kochasz – powiedziała, a te jej nieszczęsne, piękne oczy nadal się uśmiechały, kiedy przesuwała wszystkie swoje żetony na środek stołu. – Ja ciebie też.

 

Znów podrapała się po dłoni. W tym samym miejscu.

„Mówi o tym, o czym myślę?”

„Może to tylko metafora?”

„Ale jeśli nie, to skąd wie?”

„Zaraz, ruch dłonią, czyżby znowu blefowała?”

„Niech to szlag.”

 

– Sprawdzam – powiedziałem z całym spokojem i nonszalancją na jaką było mnie stać i też wszedłem all in.

 

Odkryła pierwszą swoją kartę. Dziewiątka karo. „To chyba jakiś żart. Ma to samo co ja?” A potem odsłoniła drugą. Waleta kier. Full house.

 

Od początku do końca nie blefowała.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 4

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (8)

  • Wrotycz 27.04.2019
    Okazuje się, że pokerowa, beznamiętna twarz, to nie jedyna metoda na oszukanie:)
    Fajnie się czyta, jak najprędzej chce się dotrzeć do prawdy nie tylko wyniku gry, ale i o kobiecie, więc brawo!
    Pozdrawiam:)
  • Fanifur 27.04.2019
    Dzięki za kolejną przychylną mini-recenzję. Pozdrawiam również :)
  • Anonim 27.04.2019
    A dla mnie to po prostu scenka z czegoś większego, np z książki. I jak na cos takiego, jest całkiem niezłe.
    Dobrze napisane, poza drobnymi niedociągnięciami. Ciut zbyt dużo zaimków, gdzieniegdzie oczywistości tłumaczysz (np. wypuścił powietrze z ust - a skąd miał wypuścić? z 4 liter?) Czytało się bardzo dobrze, choć tematyka mnie nie interesuje.
    Aha. I ja bym się pozbył kilku słów angielskich. Wiem, że to fachowe nazwy, ale są polskie odpowiedniki.

    Pozdrawiam.
  • Fanifur 27.04.2019
    Dzięki za przeczytanie i wskazanie błędów, będę wiedział, na co uważać w przyszłości. Nie ukrywam, że tak naprawdę celowałem właśnie w wycinek jakiejś całości, a nie kompletne, zamknięte opowiadanie, żeby pozostawić tę scenę bez szerszego kontekstu. Angielskie słowa wyglądały lepiej w kursywie w Wordzie, to też prawda ;) W każdym razie dzięki i pozdrawiam :)
  • patix882 29.04.2019
    Mi się bardzo podoba, wciągająca treść
    Pozdrawiam
  • Fanifur 29.04.2019
    Dzięki i pozdrowienia :)
  • Mane Tekel Fares 29.04.2019
    Lewa dłoń swędzi "na pieniądze" :-)
    Ciekawie poprowadzone. Drobne śmietki, o których pisał wyżej Antoni. Za parę dni przeczytasz jeszcze raz, trochę podkreślisz i będzie gitarrra. Piąteczka.
  • Fanifur 29.04.2019
    Dzięki :)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania