Sprzedaj biel, zyskaj czerń...
- Kurde Ires mówiłem ci zostaw to, niech ucieka, nie jest groźny, a ty co jak zawsze: "A co mi tam jebne czartowi między oczy z obrzyma, będzie zajebista zabawa, flaki będą latać". I widzisz Ires, teraz jestem cały ujebany od tej piekielnej mazi. - Spojrzał Evo po sobie i zdjął duży kawałek czarciego mięsa, który leżał na barku. Był wysokim brunetem o spokojnej twarzy, lecz jego zachowanie oraz wulgaryzmy którymi rzucał szybciej i celniej niż nie jeden CKM zawsze przemawiały za agresywnością. Był spokojny, ciężko go było wyprowadzić z równowagi. Uważał że jedno przekleństwo a sto, to nie ma różnicy. Mylił się. Zawsze chodził w czarnej katanie, która zakrywała białą koszulkę z wizerunkiem Jezusa umalowanego na styl Jokera z batmana, wszystko dopełniał napis na dole: "Why so serious?". Aby jeszcze szokować swoim głupim stylem zawsze miał na nogach białe nike, które już dawno zapomniały co to nieskazitelna biel. Teraz były nasączone już błotem, gównem, demoniczną krwią i malutką szczyptą ludzkiej krwi. Złe buty wybrał jeśli chodzi o jego zawód. Za to Ires był jego przeciwieństwem. Nosił ubrania w różnojakich kolorach. Był zakręcony, pogodny i towarzyski. Zawsze działał impulsywnie, od myślenia zawsze był Evo. Byli jak biel i czerń, nie pasowali wogóle do siebie ale tworzyli najlepszy duet od spraw przeludnienia demonów na ziemi. Evo rozejrzał się po lesie, nie pamiętał już od jak dawna szukują tego zasranego succubus'a. Stwierdził że na dziś koniec, pora odpocząć, wrócić do miasta pójść do baru. Jutro też jest dzień i może będą mieć więcej szczęścia. Spojrzał na Iresa, jego twarz była mieszaniną szaleństwa i spokoju. Dziwne, nawet nie realne połączenie, lecz Ires był wyjątkiem, tak samo jak Evo. Usiadł na obalonym konarze i zawołał Iresa do siebie.
- Ires już tu do chuja swoje dupsko, wyczyść się bo wyglądasz jak kloszard, zwijamy się, nie znajdziemy już jej. Wogóle zauważyłeś dziś coś dziwnego w lesie? Wydaje mi się jakby ktoś się nam przyglądał przez cały czas, też masz takie uczucie Ires?
- Evo przestań już, mówiłem ci że masz paranoje, zaniedługo zaczniesz wierzyć że nawet Anioły istnieją.
- Tak Anioły, dobre Ires.
- No ba wiem. Ok ja gotowy lecimy na vodke? Znam dobry bar w okolicy.
- Ok Ires, ja gotowy, lecimy, bo już od tego lasu i świeżego powietrza w głowie mi się chyba pierdoli.
- Tak wogóle Evo kiedy oddasz mi kasę, siedzisz mi chyba już okrągłą sumkę. Będzie z tysiak.
- Ires zamknij pysk. Mam ci podliczyć pralnie? Ile razy ujebałeś mi ubranie z powodu twojego szaleństwa?
- Oj tam głupoty gadasz. Może raz albo dwa, to nic wielkiego.
- Raz albo dwa! Chyba w ubiegłym tygodniu kurwa. Ok dajmy spokój, nic się nie stało jesteśmy kwita ok?
- Ok. O widzę bar. Idę do swojego pokoju i zaraz wracam ok Evo?
- No problem. Ja dla pewności pójdę się jeszcze wykąpać. Spotkamy się w barze za pół godziny, dobra?
- Ok Evo, za pół godziny w barze.
Rozeszli się w przeciwne strony. Co zadziwiło Evo to fakt, że jak tylko się rostali, przestał czuć że ktoś go obserwuje. Niepokoiło go ta sprawa, ale teraz miał inny cel. Ciepły przysznic i coś zjeść przed wyjściem. Uwinął się szybciej niż spodziewał się. Był dziesięć minut przed czasem, więc poszedł zająć stolik i coś zamówić do picia.
W środku baru zauważył Iresa, który siedział w kącie z zakapturzoną postacią. Gdy tylko Ires dostrzegł że evo na niego patrzy, szybko wstał i odszedł od tajemniczego gościa, podszedł do Evo.
- O już jesteś, myślałem że się spóźnisz.
- Nie no, znasz mnie Ires, ja się nigdy nie spóźniam. Kto to wogóle był Ires, może mnie przedstawisz tajemniczej postaci?
- Ale ty ciekawski Evo jak zawsze. To nikt ważny, stary znajomy właśnie wychodzi. Chodź Evo mam już stolik zajęty napijmy się.
- Ok Ires ale nie stawiam ani nie pożyczam, znowu.
- Żyd zasrany, jak zawsze. Siadaj musimy pogadać.
- A o czym?
- Więc jest taka sprawa Evo....
Komentarze (3)
"W środku baru zauważył IRESA, który siedział w kącie z zakapturzoną postacią. Gdy tylko IRES dostrzegł że EVO na niego patrzy, szybko wstał i odszedł od tajemniczego gościa, podszedł do EVO.
- O już jesteś, myślałem że się spóźnisz.
- Nie no, znasz mnie IRES, ja się nigdy nie spóźniam. Kto to w ogóle był IRES, może mnie przedstawisz tajemniczej postaci?
- Ale ty ciekawski EVO jak zawsze. To nikt ważny, stary znajomy właśnie wychodzi. Chodź EVO mam już stolik zajęty napijmy się."
Poza tym, ciężko się wypowiedzieć po jednym rozdziale, ale na razie bardzo, bardzo mi się podoba. Nie jestem znawcą, prawdopodobnie jedynie przygłupim odbiorcą, więc nie powiem, że wyczuwam geniusz, czy coś, ale postaram się czytać dalej. Tylko ujarzmij ilość imion :)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania