Sroka

Prószy śnieg,

sypie białym puchem.

Mróz zmienia rzeki w lód,

skrzypi jego symfoniczna

muzyka pod nogami.

 

Witajcie, moi drodzy,

jestem sroka.

Nigdzie w okolicy

nie ma okruszynki chleba,

a ja głodna

jestem bardzo.

 

O, tam jest jakieś okno!

Tradycja głosi,

że trzeba zapukać

trzy razy:

stuk-puk,

stuk-puk,

ttuk-puk.

 

— A sio mi stąd, sroko!

Zaraz miotła cię pogoni,

będzie zakłócać mój spokój.

Porządek musi być!

 

Zamieć wraz z wiatrem

powoli się zbliża,

za chwilę nic

nie będzie widać.

Przysłonią cały świat.

Trzeba poszukać schronienia.

Widzę domek od psa,

chyba nieużywany.

 

— To moje psie podwórko!

Jak śmiesz,

głupiutka sroko!

Jeszcze raz cię tu zobaczę,

wszystkie piórka powyrywam!

 

Dość tego!

Powiedziałam: dość tego!

Żebym nie mogła

nawet mieć schronienia swego...

Czym sobie na to zasłużyłam?

 

Widzę bałwanka,

bardzo sympatyczny.

 

— Bałwanku,

że tak zapytam,

czy masz coś do jedzenia?

Szukam od wczesnej pory,

i nic nie mogę znaleźć.

Wszędzie tylko jestem

nieproszonym gościem.

 

— Nie mam nic przy sobie, sroko.

Mogę dać swoją czapkę i szalik —

będzie od razu cieplej.

 

— O, dziękuję, bałwanku.

Masz takie dobre serduszko.

Dla mnie to bardzo wiele znaczy.

 

Dzieci zjeżdżają na sankach,

rzucają w siebie śnieżkami.

Ciepło ubrane,

zauważyły srokę.

 

— Uważajcie,

leci sroka złodziejka!

Kradnie złote brylanty!

Chowajcie zabawki,

bo samochodzik i lalkę

też zabiera!

 

Co za bzdury!

Same kłamstwa!

Złota nigdy na oczy

nie widziałam,

a zabawki?

Przepraszam,

mam swoją godność.

 

Tracę siły,

zaraz omdleję,

nie potrafię już myśleć.

 

— Cześć,

jestem Grześ.

Wejdź do mojego domku,

dam trochę chleba

i ogrzej się trochę.

Zawsze gdy nadchodzi zima,

dokarmiam ptaki,

a o zwierzęta dbam cały rok,

bo je kocham.

Tak trzeba.

 

Z tych nielicznych

tylko dwóch

dobrych i życzliwych spotkałam:

bałwanka i Grzesia.

Niby z pozoru zwykli,

a mają wielkie serca.

Wrócę tu za rok —

wiem już, do kogo mam iść.

Do zobaczenia

w następną zimę.

 

Morał

Warto zimą

dokarmiać ptaki,

a zwierzęta można kochać

cały rok.

 

Autor bajki

Damian Moszek.

Średnia ocena: 3.7  Głosów: 3

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (4)

  • piliery rok temu
    Wiersz to nie jest ale bajeczka dla dzieci, którą z powodzeniem można wystawić w przedszkolu czy szkołach, dla dzieci z klas nauczania początkowego. Warto tez poprawić literówki (np: domek "od" psa). Powodzenia.
  • zsrrknight rok temu
    jak na moje to raczej bez powodzenia. Może mam jakiś zakrzywiony obraz i wysokie wymagania, ale nawet dzieciom nie powinno się serwować historyjek pisanych na kolanie, czy to prozą czy wierszem
  • zsrrknight rok temu
    no nie wiem, raczej morału żadnego tu nie ma, bo w sumie nic się nie wydarzyło - jedni byli niemili, drudzy nakarmili i w sumie tyle, finito, koniec - nic z tego nie wynika.
    A że to powinno być prozą zapisane, a nie wierszem to już zupełnie inna sprawa

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania