Fajne,aż szkoda że bajkowe. Zaprezentowany sposób sprzeciwu i walki o swoje postulaty mógłby być jednym z najbardziej skutecznych, wszakże seks rządzi światem (mówi się, że pieniądz, ale ten pieniądz jest potrzebny głównie po to by mieć seks). Ale w powszechne użycie to nie wejdzie.
Obok zaspokojenia głodu, seks to drugi w kolejności instynkt wpisany w człowieka (przynajmniej w pewnych widełkach wiekowych:), wiadomo dlaczego.
Taktyka znana kobietom od zawsze, ale i też zawsze stosowana w wymiarze indywidualnym.
Czy wprowadzona na skalę masową, oczywiście zakładając iluzoryczną solidarność kobiet w tej kwestii i ich empatię dla krzywdzonych, zdołałaby zmienić układ polityczny?
Jak mocno seksem są zdeterminowani mężczyźni - oto jest pytanie spoza bajki.
Wrotycz - jestem przekonany, że opisany sposób, zastosowany na masową skalę, zmieniłby układ polityczny, a może i nie tylko polityczny :)
Ale to iluzja ;) Raz, że zaszantażowani w ten sposób mężczyźni użyliby także szantażu (np. ekonomicznego), dwa, okazałoby się, że taktyka przeczekania kobiecego buntu i chwilowej męskiej wstrzemięźliwości, jest skuteczna, trzy - opisanym przez Ciebie tematem tak naprawdę interesuje się na poważnie niewiele kobiet, reszta się dostosuje do nowej rzeczywistości, albo tak naprawdę ta nowa rzeczywistość im nie przeszkadza. Punkt trzy wyklucza masowość, co z kolei wyklucza skuteczność.
Ja po prostu mam tak złe zdanie o naszym społeczeństwie, bez rozróżniania płci, że spodziewam się zmian ale tylko na gorsze, w kierunku takiego ISIS, tyle że w wydaniu katolickim.
Bajkopisarzu, szantaż ekonomiczny, pomijając fakt samodzielności finansowej większości młodych kobiet, mogłyby odbić panie strajkiem innych czynności życiowych (kuchnia, pranie, sprzątanie, milczenie itp. drobnostki).
Kobieta i polityka? Z moich obserwacji wynika, że w tym zakresie już nie jest tak mizernie jak ongiś bywało. Zresztą ostatni Strajk Kobiet o tym świadczy.
ISIS w wydaniu katolickim największą czkawką odbije się KK.
Dzięki za odpowiedź, pozdrawiam.
Wrotycz - tak, ale to wszystko jest niestety dużo za mało. Jakaś iskierka się zatliła.
Dlaczego KK miałby nie skorzystać na własnym ISIS? No, może ISIS to trochę przesada (optymistycznie zakładając), ale w kierunku wariantu irańskiego to idziemy krokiem szybkim marszowym krokiem.
Bajkopisarz - to coś więcej niż kruchy płomyk. Widzę, że reprezentujesz postawę podobną do moich rodziców, którzy jeszcze na początku lat 90-tych twierdzili, że jest tylko kwestią czasu powrót komuny.
Hm, poniekąd mieli rację, bo jeśli weźmy pod uwagę skład demonstrujących, to wszystkim rządom obrywało się od różnych zawodów (górnicy, rolnicy, nauczyciele, katolicy), ale obecna władza w czasie pandemii, kiedy ryzyko jest większe, sprowokowała wielotygodniowy protest ludzi różnej profesji, czyli mamy strajk o szerszym zasięgu społecznym. Wzywającym otwarcie do zmiany rządu - czy nie przypomina to trochę walki Solidarności z komuną?
Co do wariantu irańskiego... Polki na pewno do tego nie dopuszczą, nie ta krew:)
Wrotycz - podziwiam Twój optymizm i obyś miała rację ;) Ja, jak wspomniałem, mam bardzo kiepskie zdanie o naszym społeczeństwie i spodziewamy się, że będzie tylko gorzej.
Te protesty powinny być dużo większe. Owszem, są liczne, ale to za mało, dużo za mało, by coś ugrać.
Poza tym tak naprawdę 40% społeczeństwa jest bardzo zadowolona z tego co robi rząd, a dodatkowo jeszcze około 20% daje milczące przyzwolenie i w sumie to mu nic nie przeszkadza.
Z pewnych źródeł wiem, że w Iranie społeczeństwo wcale nie jest takie gorliwe w religijności, ale na pokaz muszą, bo rządzi fanatyczna kasta i służby. Dokładnie do tego samego zmierzamy u nas, może formalnie to będzie nieco inaczej wyglądało, ale też będzie jakiś Ajatollah, a prezydenta w typie Ahmadineżada to już mamy.
3 lata do wyborów, dość czasu, żeby zrobić co się tylko chce.
Dodajmy... sprawne służby, trzymane silną ręką, u nas... przecież dostało się policji za reakcję wobec kiboli, przynajmniej w oświadczeniu.
Nie... ten rząd na szczęście ma Ziobrę, nie przetrwa.
Wszystko zależy od determinacji i masowości protestu.
Nikomu nie byłoby do śmiechu, żadnej z dwóch płci.
Aż do momentu niepałowania tej gorszej wg władzy części społeczeństwa.
Taka scenka kabaretowa bym se rzekła.
Że typy mają się bać, bo zostaną samotnymi żaglami w morzu pościeli?
...
Wrotyczka,
Ty tak na serio?
Ta nie da i ta nie da i tamta też nie da, ale ło patrzaj pani:
Nie dadzą mężom żonki
Ni kasjerki z Biedronki
Nie da chłopom lewica
Ni żadna męczennica
Nie da jemu kochanka
Ani młoda barmanka
Ale znajdzie się taka
Co obsłuży mu ptaka
Pomostówki tak zwane
I w mostach doszkalane:
Temat wykładów:
Jak położyć most zwodzony?
Prawie śmieszne, choć zdecydowanie tragiczne bardziej.
Niestety, podzielam zdanie Bajko, a konkretnie to:
"opisanym przez Ciebie tematem tak naprawdę interesuje się na poważnie niewiele kobiet, reszta się dostosuje do nowej rzeczywistości, albo tak naprawdę ta nowa rzeczywistość im nie przeszkadza."
"Czekałam hipokryto, że zareagujesz, przecież mi raczej nie wypadało, prawda?" - chyba przecinek po "czekałam" umknął.
Tjeri, mamy zatem rozbieżne stanowiska.
Oczywiście, mój błąd. Forma wołacza prawie zawsze wymusza przecinek. Dziękuję pięknie, zaraz go tam wcisnę.
Pozdrawiam:)
Wrotycz, niestety nawet tu (choć nie wiem dlaczego napisalam "nawet') są takie, którym jest wszystko jedno. Błąd - nie wszystko jedno. Przodują w szkalowaniu i utwierdzaniu rzeczy, na które Polska choruje...
Pozostaje mieć nadzieję, że jest ich jednak mniejszość.
Tjeri, żadna z sondażowni nie przeprowadziła badania opinii na temat strajku wyłącznie wśród kobiet, zatem trudno miarodajnie określić stopień poparcia wśród Polek.
Natomiast było kilka takich badań wśród całej populacji, które wskazują poparcie od 70% do 49%, zaznaczyć trzeba, że owo najniższe wskazanie pojawiło się na zlecenie "Do Rzeczy".
Żadna partia nie uzyskała takiego wysokiego mandatu, zatem można mówić o zrozumieniu i poparciu co najmniej połowy społeczeństwa.
Każdy ma prawo do wyrażania swojego poglądu, dla mnie ten, kto przesadza w sposobie jego artykułowania po prostu zdanie ma w sobie 'nieprzerobione' intelektualnie. Sadzi w literkach wyłącznie emocje.
A emocjami pisać się nie powinno, bo dyskusja zmienia się w rynsztok lub magiel, a już na pewno zgubne dla kraju jest rządzenie z poziomu emocji, co widać choćby po twarzach polityków w sejmie, czy na konferencjach.
Oczywiście emocje tłumu są również niebezpieczne. Podsycanie ich, zgubne.
W jednym kraju żyjemy, podobno demokratycznym.
Śmiechem też można wiele uzyskać, jeżeli czytam: Uprzejmie prosimy o szybciutką ucieczkę" (treść niesionego hasła przez małolatów), wiem że władza oraz ci, którzy ja popierają - przegrali w społecznym odbiorze.
Kwestia czasu, może dopiero za trzy lata, ale wtedy na bank, stracą władzę polityczną.
Pozdrawiam.
P.S. Uśmiechaj się, czytając takie portalowe wpisy, bo nic nie zmienią w rzeczywistości. Frustracja i tyle, a krzyczeć musi, bo się dusi:)
Wrotycz,
"Uśmiechaj się, czytając takie portalowe wpisy, bo nic nie zmienią w rzeczywistości. Frustracja i tyle, a krzyczeć musi, bo się dusi:)"
mnie to nie uśmiecha. Za każdym razem przerażona jestem. Z drugiej strony gdy sufrażystki walczyły o prawo głosu, często największego wroga miały w innych kobietach. A jak upadała komuna, wciąż wśród sporej grupy ludzi miała poparcie. Tak to już jest.
Zawsze, Tjeri, były i będą takie kobitki, co to wolą być utrzymywane, nauka im za trudna, nawet, vide spódnice ze stajni Korwina, wolałby nie mieć praw wyborczych. No trudno, najważniejsze że dzięki naszym dzielnym, zdeterminowanym praprababciom wybór jest. Można tak i tak. A przedtem tylko jedna, patriarchalna opcja była. Wtedy samotna, niezamężna kobieta mogła wyjść na spacer tylko z osobą towarzyszącą. Już się o tym nie pamięta. Studia? Mogły pomarzyć. Ech, teraz to takie oczywiste, a samo nie przyszło. Zapomniały, komu to zawdzięczają.
Przerażona? Pieski szczekają, karawana jedzie dalej. Wolność, to godność.
Pozdrawiam.
Wrotycz jakie 70% . Protesty popiera 54%, a nie popiera 43%. Dodajmy jeszcze że to sondaż dla Wyborczej, która zapewne zamówiła takie badania, żeby wynik zawyżyć, oraz że od czasu tego badania protest miał kilka wpadek, więc mogło mu spać, a wychodzi że społeczeństwo jest podzielone na równo.
Ps. daję źródło https://natemat.pl/324931,sondaz-czy-polacy-popieraja-strajk-kobiet-i-prawo-aborcyjne.
Wrotuś, przecież prawa wyborcze i wszystkie inne prawa nadał kobietom dekretami Józef Piłsudski, natychmiast po odzyskaniu przez nasz kraj niepodległości w 1918 roku. Nawiasem mówiąc byliśmy liderami pod tym względem, w Europie Zachodniej, i np. niektórych kantonach Szwajcarskich kobiety nie miały jeszcze prawa głosu w wyborach do połowy lat siedemdziesiątych ubiegłego wieku.
Jakie więc prababcie się do tego przyczyniły? W czasie zaborów ruch feministyczny w Polsce praktycznie nie istniał.
Wrotycz Dmowski osobiście był przeciwnikiem prawa wyborczych kobiet, natomiast Endecja jako partia poparła prawa wyborcze kobiet. Poparły je wszystkie stronnictwa oprócz komunistów, gdyż ci jak sami wyjaśnili nie mogą ich popierać, gdyż nie popierają niepodległej Polski. Natomiast żadna partia nie traktowała tej sprawy jako pilnej.
Wrotuś, no tak było. Piłsudski był socjalistą, więc miał po prostu tę sprawę w agendzie swojej partii do załatwienia. Zresztą u nas nie było ze strony kobiet jakiegoś szczególnego parcia na tę sprawę w formie organizacyjnej. Poza równouprawnieniem kobiet dekretem wprowadził wówczas marszałek ośmiogodzinny dzień pracy, a Sejm powołał inspekcję pracy. Wcześniej nie było to regulowane przepisami.
Tyle że Piłsudski i jego socjaliści byli propolscy, wprost fanatykami polskości i to różnią tę lewicową partię od współczesnych lewackich, pragnących zdusić polską niepodległość i de facto zlikwidować polski naród. I tak trzysta lat już nas mordują, nawet milionami a my pozostajemy Polakami, mimo, że we własnych szeregach mamy całą masę zdrajców i sprzedawczyków.
"Kobiety najwcześniej prawa wyborcze nabywały w Europie, a pierwsza w tym względzie była Finlandia (wówczas kraj autonomiczny w ramach Rosji). W procesie tym przodowały państwa nordyckie, wspomniana Finlandia (czynne prawo wyborcze 1906/bierne prawo wyborcze 1906) i Norwegia (1913/1907)37 oraz Dania (1915/1915) i Islandia (1915/1915)38. Bezpośrednio po I wojnie światowej prawa wyborcze kobiety uzyskały w: Austrii, Belgii Estonii, Holandii, Irlandii, Luksemburgu, Niemczech, na Litwie i Łotwie, Polsce, Rosji Radzieckiej, Szwecji, na Węgrzech, Wielkiej Brytanii. W Belgii, Irlandii i Wielkiej Brytanii pełnię praw wyborczych kobietom przyznano w późniejszym okresie, np. w tym ostatnim państwie w 1928 roku39. Po zakończeniu II wojny światowej w kolejnych państwach europejskich przyznano czynne i bierne prawo wyborcze: Albania, Bułgaria, Francja, Jugosławia, Malta, Rumunia, Włochy. Na podkreślenie zasługuje stosunkowo późne przyznanie pełnych praw wyborczych w państwach południowej Europy o głęboko tradycyjnych układach społecznych oraz panujących tam systemach autorytarnych i totalitarnych, np. w Grecji w 1952 roku.
W Portugalii od 1931/1933 roku prawa wyborcze posiadały jedynie kobiety z wykształceniem średnim i wyższym, a w 1946 roku prawa te rozciągnięto na głowy gospodarstw domowych i kobiety zamężne płacące podatki. Dopiero od rewolucji „goździków” wszystkim kobietom przyznano prawa wyborcze (1974). Z kolei w Hiszpanii, gdzie prawa wyborcze dla kobiet obowiązywały od 1931 roku, po dojściu do władzy gen. Francisco Franco w 1936 roku nie mogły one głosować i kandydować aż do 1976 roku. W Szwajcarii, w kraju gdzie wybory powszechne odbywały się od 1848 roku kobietom przyznano prawa głosu na poziomie federalnym dopiero w 1971 roku (w dwóch półkantonach kobiety nadal pozbawione były biernego i czynnego prawa wyborczego w wyborach do Rady Kantonów oraz w wyborach i głosowaniach kantonalnych). Wśród państw Europy Zachodniej późno prawa wyborcze przyznano kobietom w małych państewkach: San Marino (1959/1973), Monako (1962/1962), Andorze (1970/1970), a najpóźniej w Liechtensteinie w 1984 roku (czynne i bierne prawo wyborcze). Na kontynencie amerykańskim stosunkowo szybko kobiety uzyskiwały prawa wyborcze w jej części północnej, w poszczególnych stanach USA, zaś na poziomie ogólnokrajowym w Kanadzie w 1920 roku, przy czym kobiety pochodzenia brytyjskiego i francuskiego uzyskały te prawa dwa lata wcześniej".
Arkadiusz Żukowski Partycypacja wyborcza kobiet — wyzwania i dylematy
Marku, pierwsze słyszę. Jakieś marginalne może były, ale bez wpływu na politykę. Wiesz jaki panowały głód i nędza w czasie pierwszej wojny, i tuż po niej? To nie były nawet czasy, żeby się takimi sprawami zajmować.
Wrotycz zasługi Polek znam, bo sam napisałem na ten temat dwie książki. Ale one nie działałaby w żadnych organizacjach kobiecych. Taka generał Zawadzka, pierwsza kobieta generał jeździła do Londynu, żeby wykłócać się z rządem na temat praw kombatanckich dla kobiet żołnierzy podziemia. Bo mimo, że walczyły to w czasie II wojny dopiero im te prawa nadano.
Celina skoro pierwsze słyszysz to powinieneś trochę poczytać. Natomiast mówienie o głodzie po wojnie to błędny trop, gdyż debata zaczęła się już na przełomie wieków.
Wrotycz akurat przykład Zapolskiej jest chybiony gdyż ona była przeciwniczką praw kobiet, podobnie jak Bolesław Prus. Natomiast nie brakowało w Polsce zasłużonych sufrażystek.
Marek Adam Grabowski, była przeciwna, ale obraz mężczyzn w jej tekstach jest tak negatywny, anty patriarchalny, że zupełnie podważył mit o przyrodzonemu mężczyźnie prawu do rządzenia.
W stadłach naszkicowanych przez Zapolską pociągały za sznurki kobiety, mężczyźni byli raczej marionetkami, i w tym jej zasługa, że odbrązowiła ich w literaturze.
Emancypantki nie mogły wyjść ze zdumienia, kiedy odcięła się od ich ruchu pod koniec wieku XIX.
Czerpały przecież z niej tak wiele inspiracji.
No cóż, pani ze Lwowa była krytyczna wobec obu płci i ogólnie stosunków międzyludzkich.
"Wrotycz zasługi Polek znam, bo sam napisałem na ten temat dwie książki. Ale one nie działałaby w żadnych organizacjach kobiecych. Taka generał Zawadzka, pierwsza kobieta generał jeździła do Londynu, żeby wykłócać się z rządem na temat praw kombatanckich dla kobiet żołnierzy podziemia. Bo mimo, że walczyły to w czasie II wojny dopiero im te prawa nadano".
Podasz mi tytuły swoich książek? Bardzo bym chciała przeczytać.
Wrotycz Nie czuję się tutaj ekspertem, ale chyba twoje zdanie: "No cóż, pani ze Lwowa była krytyczna wobec obu płci i ogólnie stosunków międzyludzkich." - ujmuje sedno. Pozdrawiam!
Na Twoim profilu nie znalazłem maila, jest tylko taka notka:
Kopiowanie i wykorzystanie tekstów z mojego profilu jest zabronione. Ustawa z dnia 4 lutego 1994 r.o prawie autorskim i prawach pokrewnych (Dz.U. z 1994r. Nr 24, poz. 83).
Marek Adam Grabowski "Jeśli zaś chodzi o główny postulat protestujących czyli aborcję na życzenie" - główny postulat to powrót do wcześniejszej sytuacji, czyli aborcji w sytuacji ciężkiego uszkodzenia i nieuleczalnej choroby płodu.
Nie wszystkie kobiety wychodzą na ulicę, albo manifestują na portalach społecznościowych, ale na pewno interesuje się znaczna część.
Prawicy i tak wszystko jedno, bo będą rodzić tak czy siak, zamożnym też trochę lata, bo czmychną do zaranicznego znachora, więc pozostają eksperymentujące studentki i lewitujące feministki aka ateistki.
Nie wszystkie, ale wg mnie większość jest sposobem prowadzenia polityki żywo zainteresowana.
Oczywiście istnieje grupa kobiet dzieląca z obecną władzą punkt widzenia, to normalne zjawisko.
Dzieci winne być chciane. Ilość masakrycznych zbrodni wobec małych dzieci drastycznie rośnie. Ale, jak twierdzi obecny rząd, rodzina rzecz święta i jak tylko może minimalizuje interwencje w patologię.
Co ty kigja piszesz o suwerenności, skoro do takiej zbrodni musisz mieć co najmniej czworo wspólników, o różnym stopniu współudziału. "lekarza" - co najmniej jednego, asystentke/pielęgniarke/instrumentariuszkę - pomocnicę, rejestratratorkę, księgową. Nie darmo powstało pojęci przemysł aborcyjny. Zupełnie jak dawni etatowi kaci, tyle że kat usuwał zakały społeczene, a ci istoty niewinne.
I choćby z tego względu nie jest to wyłączna sprawa kobiety.
Cela, Cela, nabrałam pewności, że nie mieszkasz w Polsce, bo zupełnie nie znasz realiów funkcjonowania gabinetów prywatnych. Otóż prywatnie doktorek najcześciej pracuje solo, bo oszczędza na personelu pomocniczym, wtedy cała kasiora spływa do jego kieszonki.
Nigdy nie spotkałam asystentki w prywatnym gabinecie u stomatologa np., na NFZ stosuje się przedpotopowe amalgamaty, niby ulepszone, czyli bez szkodliwej rtęci, ale one nieestetyczne bardzo.
I jak to tak? W Polsce nie mieszkasz i o patriotyźmie wrzeszczysz?
Pewnie jakiś ustawiony dentysta, bardzo trudno wejść na rynek młodym dentystom, nawet jak się zatrudni w prywatnym gabinecie, to mało zarabia.
Koszty utworzenia stanowiska pracy wcale nie są takie małe, dlatego lekarz woli sam kompozyty chemoutwardzalne wymieszać, czy wstawić brudne narzędzia do autoklawu ?
Asystentka może być, ale częstokroć pracuje na umowę-zlecenie albo na czarno.
Tjaaaa, wysłuchałam niedawno pogadanki Cejrowskiego, ów dzieci nie ma, małżeństwo kościelne unieważnił i wziął sobie młodą laskę, w Ameryce biznes kręci, a Polakom nakazuje, zakazuje i wskazuje, jak mają żyć. To coś chyba nie tak? Kaczora obraził, Kamalę Harris określił jako głupią, choć Harvard ukończyła, a Cejrowski żadnych studiów nie skończył. Jakim prawem taki kmiot mówi innym, co jest dobre, a co złe? Wybrał kraj zamieszkania, tam płaci podatki, to niech Amerykanom truka!
Polak - lekarz wykształcony w Niemczech - chciał pomóc szpitalowi w Polsce. Czekał ponad trzy tygodnie na odpowiedź, a w niej czarno na białym stało, że nie ma polskich uprawnień do leczenia. Oniemiałam podczas oglądania reportażu.
Nawet najbiedniejsze kraje afrykańskie nie zanegowały pomocy w ramach projektu Lekarze bez granic, no ale antyniemiecka, pisowska propaganda woli kilkunastogodzinne kolejki karetek przed szpitalami.
Chora do bólu - do śmierci! - ksenofobia.
Taki wyciszony i stonowany dialog jest niebywale pouczający… scenka 2 i pewnie w tym rzecz jest. Nie znamy scenki pierwszej… rodziła i gotowała obiady, pochowała śmierć swego dziecka i spała z nim w jednym łóżku… w domu. A on nie potrafił jej obronić.
W pewnym sensie rozłąka na temat seksu uświadomi jemu, że kobieta ma broń w samej sobie. I pewnie potrafimy nią władać. Zwłaszcza na starość, kiedy pewne organy zanikają. Nie wystarcza już pała, zabierają się do innych chwytów… palki teleskopowe i zamykanie dzieci. Strach tylko potęguje ich siłę. A z ciepłego fotela mentor wydaje polecenia nie bacząc na konsekwencje. Jednak jest siła w tym, co robią kobiety. Sama przypadkowo znalazłam się w centrum protestu i nie widziałam agresji kobiet i muszę przyznać, że jestem z nimi i jestem za wolnością wyboru.
Po twoim dialogu widać jak rząd podzielił naród, nawet pod jednym dachem różnią się i nie bronią rodzinnej mekki. solidarność w tej kwestii jest poza normą. Liczy się nestor rodu.
Pozdrawiam
Dzisiaj mija 102 rocznica przyznania praw wyborczych kobiet. Decydujący wkład wniosło małżeństwo Moraczewskich. Pod wpływem m.in. żony - Zofii Moraczewskiej, jednej z najznakomitszych orędowniczek równouprawnienia kobiet w Polsce, pierwszy premier odrodzonej RP przedstawia Piłsudskiemu swój program polityczny, a w nim postulat przyznania Polkom prawa głosu nad urną.
Niestety, do dzisiaj, szczególnie konserwatywna scena polityczna, traktuje kobiety jako niższy szczebel drabiny społecznej.
Rodzimy ich, opiekujemy się nimi, kształcimy, kochamy, pracujemy, ale wciąż wielu z nich uważa, że jesteśmy czymś mniej ważnym od nich.
Niestety są kobiety, które mężczyzn w tym utwierdzają. Dlatego m.in. do równości w postrzeganiu wciąż daleko, choć o wiele bliżej niż z perspektywy 28 listopada 1918 roku.
Widać to na przykładzie tej scenki w zestawieniu z pierwszą, gdzie mąż krytykuje stryja mentora w obecności żony, ale kiedy ów się zjawia w ich domu... już nie potrafi mu się przeciwstawić.
Solidaryzm męski? Być może. Tradycja to potężna siła.
Ślicznie dziękuję za komentarz, Pasjo.
Pozdrawiam serdecznie.
Bohaterka to głupia cipa. Wywlekać psychiczną intymność na portale społecznościowe to jedna z najgorszych rzeczy, jaką może zrobić jeden człowiekowi drugiemu w związku. I szukać jeszcze sprzymierzeńców nie dla siebie, ale przeciwko osobie, którą rzekomo kocha. Ta baba jest ohydna. Facet nie jest tutaj ani słaby ani "dupa. Nie zadrażniał sytuacji, powstrzymywał głupią agresywną dyskusję, która zatrułaby dom, ale dom zatruło co innego. Żądza wojny i zobaczenia bohatera w swoim mężczyźnie; tak naprawdę pseudobohatera. U nas w domu jest twarda zasada. Jeżeli ktoś z obecnych zaczyna pierdolety o polityce, nie odzywamy się z żoną w ogóle. Nie przytakujemy, nie przeczymy. Wprowadzamy w ten sposób taką osobę w stan silnego zażenowania. Niekiedy (rzadko) różnie oceniamy wydarzenia społeczne, polityczne, ale to są wobec dbałości o jakość związku rzeczy bez znaczenia. Zresztą niespecjalnie mamy czas rozmawiać o takich pierdoletach, za dużo jest rzeczy na co dzień do roboty, za dużo pracy, nauki, planowania. Odmawiając seksu tak naprawdę złajdaczyła się ze stryjem i całą bandą czytaczy portali. Im oddała czas przynależny domowi. Im oddała radość i zamieniła w nienawiść i pogardę dla męża. Bardzo dobrze napisana scenka, tak jak powinna być napisana. Jasno, przejrzyście, bez zbędnych fejerwerków i wygibasów. Ma uderzyć prostotą, i to robi.
Nachszon, życzę aby "polityczne pierdolety" nigdy nie dotknęły Waszego wspaniałego rytmu, żebyście nie musieli szukać sprzymierzeńców, by przetrwać w nowej kryształowej nocy, i w dniach po niej, które rozpisze inny, ale zawsze groźny narodowy socjalizm.
Scenka zrodziła emocję, ale tak już jest, że rozum budzi się w drugiej kolejności.
Dziękuję za czytanie i komentarz.
Pozdrawiam.
Komentarze (84)
Taktyka znana kobietom od zawsze, ale i też zawsze stosowana w wymiarze indywidualnym.
Czy wprowadzona na skalę masową, oczywiście zakładając iluzoryczną solidarność kobiet w tej kwestii i ich empatię dla krzywdzonych, zdołałaby zmienić układ polityczny?
Jak mocno seksem są zdeterminowani mężczyźni - oto jest pytanie spoza bajki.
Ale to iluzja ;) Raz, że zaszantażowani w ten sposób mężczyźni użyliby także szantażu (np. ekonomicznego), dwa, okazałoby się, że taktyka przeczekania kobiecego buntu i chwilowej męskiej wstrzemięźliwości, jest skuteczna, trzy - opisanym przez Ciebie tematem tak naprawdę interesuje się na poważnie niewiele kobiet, reszta się dostosuje do nowej rzeczywistości, albo tak naprawdę ta nowa rzeczywistość im nie przeszkadza. Punkt trzy wyklucza masowość, co z kolei wyklucza skuteczność.
Ja po prostu mam tak złe zdanie o naszym społeczeństwie, bez rozróżniania płci, że spodziewam się zmian ale tylko na gorsze, w kierunku takiego ISIS, tyle że w wydaniu katolickim.
Kobieta i polityka? Z moich obserwacji wynika, że w tym zakresie już nie jest tak mizernie jak ongiś bywało. Zresztą ostatni Strajk Kobiet o tym świadczy.
ISIS w wydaniu katolickim największą czkawką odbije się KK.
Dzięki za odpowiedź, pozdrawiam.
Dlaczego KK miałby nie skorzystać na własnym ISIS? No, może ISIS to trochę przesada (optymistycznie zakładając), ale w kierunku wariantu irańskiego to idziemy krokiem szybkim marszowym krokiem.
Hm, poniekąd mieli rację, bo jeśli weźmy pod uwagę skład demonstrujących, to wszystkim rządom obrywało się od różnych zawodów (górnicy, rolnicy, nauczyciele, katolicy), ale obecna władza w czasie pandemii, kiedy ryzyko jest większe, sprowokowała wielotygodniowy protest ludzi różnej profesji, czyli mamy strajk o szerszym zasięgu społecznym. Wzywającym otwarcie do zmiany rządu - czy nie przypomina to trochę walki Solidarności z komuną?
Co do wariantu irańskiego... Polki na pewno do tego nie dopuszczą, nie ta krew:)
Te protesty powinny być dużo większe. Owszem, są liczne, ale to za mało, dużo za mało, by coś ugrać.
Poza tym tak naprawdę 40% społeczeństwa jest bardzo zadowolona z tego co robi rząd, a dodatkowo jeszcze około 20% daje milczące przyzwolenie i w sumie to mu nic nie przeszkadza.
Z pewnych źródeł wiem, że w Iranie społeczeństwo wcale nie jest takie gorliwe w religijności, ale na pokaz muszą, bo rządzi fanatyczna kasta i służby. Dokładnie do tego samego zmierzamy u nas, może formalnie to będzie nieco inaczej wyglądało, ale też będzie jakiś Ajatollah, a prezydenta w typie Ahmadineżada to już mamy.
3 lata do wyborów, dość czasu, żeby zrobić co się tylko chce.
Nie... ten rząd na szczęście ma Ziobrę, nie przetrwa.
niż z ... mewką dzielić łoże.
Nikomu nie byłoby do śmiechu, żadnej z dwóch płci.
Aż do momentu niepałowania tej gorszej wg władzy części społeczeństwa.
A polityka rujnuje często, fakt.
Że typy mają się bać, bo zostaną samotnymi żaglami w morzu pościeli?
...
Wrotyczka,
Ty tak na serio?
Ta nie da i ta nie da i tamta też nie da, ale ło patrzaj pani:
Nie dadzą mężom żonki
Ni kasjerki z Biedronki
Nie da chłopom lewica
Ni żadna męczennica
Nie da jemu kochanka
Ani młoda barmanka
Ale znajdzie się taka
Co obsłuży mu ptaka
Pomostówki tak zwane
I w mostach doszkalane:
Temat wykładów:
Jak położyć most zwodzony?
Pozdrawiam
Most zwodzony?:)
Fajna rymowanka, dzięki.
Niestety, podzielam zdanie Bajko, a konkretnie to:
"opisanym przez Ciebie tematem tak naprawdę interesuje się na poważnie niewiele kobiet, reszta się dostosuje do nowej rzeczywistości, albo tak naprawdę ta nowa rzeczywistość im nie przeszkadza."
"Czekałam hipokryto, że zareagujesz, przecież mi raczej nie wypadało, prawda?" - chyba przecinek po "czekałam" umknął.
Oczywiście, mój błąd. Forma wołacza prawie zawsze wymusza przecinek. Dziękuję pięknie, zaraz go tam wcisnę.
Pozdrawiam:)
Pozostaje mieć nadzieję, że jest ich jednak mniejszość.
Natomiast było kilka takich badań wśród całej populacji, które wskazują poparcie od 70% do 49%, zaznaczyć trzeba, że owo najniższe wskazanie pojawiło się na zlecenie "Do Rzeczy".
Żadna partia nie uzyskała takiego wysokiego mandatu, zatem można mówić o zrozumieniu i poparciu co najmniej połowy społeczeństwa.
Każdy ma prawo do wyrażania swojego poglądu, dla mnie ten, kto przesadza w sposobie jego artykułowania po prostu zdanie ma w sobie 'nieprzerobione' intelektualnie. Sadzi w literkach wyłącznie emocje.
A emocjami pisać się nie powinno, bo dyskusja zmienia się w rynsztok lub magiel, a już na pewno zgubne dla kraju jest rządzenie z poziomu emocji, co widać choćby po twarzach polityków w sejmie, czy na konferencjach.
Oczywiście emocje tłumu są również niebezpieczne. Podsycanie ich, zgubne.
W jednym kraju żyjemy, podobno demokratycznym.
Śmiechem też można wiele uzyskać, jeżeli czytam: Uprzejmie prosimy o szybciutką ucieczkę" (treść niesionego hasła przez małolatów), wiem że władza oraz ci, którzy ja popierają - przegrali w społecznym odbiorze.
Kwestia czasu, może dopiero za trzy lata, ale wtedy na bank, stracą władzę polityczną.
Pozdrawiam.
P.S. Uśmiechaj się, czytając takie portalowe wpisy, bo nic nie zmienią w rzeczywistości. Frustracja i tyle, a krzyczeć musi, bo się dusi:)
"Uśmiechaj się, czytając takie portalowe wpisy, bo nic nie zmienią w rzeczywistości. Frustracja i tyle, a krzyczeć musi, bo się dusi:)"
mnie to nie uśmiecha. Za każdym razem przerażona jestem. Z drugiej strony gdy sufrażystki walczyły o prawo głosu, często największego wroga miały w innych kobietach. A jak upadała komuna, wciąż wśród sporej grupy ludzi miała poparcie. Tak to już jest.
Przerażona? Pieski szczekają, karawana jedzie dalej. Wolność, to godność.
Pozdrawiam.
Ps. daję źródło https://natemat.pl/324931,sondaz-czy-polacy-popieraja-strajk-kobiet-i-prawo-aborcyjne.
https://www.rmf24.pl/raporty/raport-strajk-kobiet/news-sondaz-70-proc-polakow-popiera-protesty-w-ramach-strajku-kob,nId,4865315
Jakie więc prababcie się do tego przyczyniły? W czasie zaborów ruch feministyczny w Polsce praktycznie nie istniał.
Dmowskiemu by do głowy nie przyszło:)
Tyle że Piłsudski i jego socjaliści byli propolscy, wprost fanatykami polskości i to różnią tę lewicową partię od współczesnych lewackich, pragnących zdusić polską niepodległość i de facto zlikwidować polski naród. I tak trzysta lat już nas mordują, nawet milionami a my pozostajemy Polakami, mimo, że we własnych szeregach mamy całą masę zdrajców i sprzedawczyków.
"Kobiety najwcześniej prawa wyborcze nabywały w Europie, a pierwsza w tym względzie była Finlandia (wówczas kraj autonomiczny w ramach Rosji). W procesie tym przodowały państwa nordyckie, wspomniana Finlandia (czynne prawo wyborcze 1906/bierne prawo wyborcze 1906) i Norwegia (1913/1907)37 oraz Dania (1915/1915) i Islandia (1915/1915)38. Bezpośrednio po I wojnie światowej prawa wyborcze kobiety uzyskały w: Austrii, Belgii Estonii, Holandii, Irlandii, Luksemburgu, Niemczech, na Litwie i Łotwie, Polsce, Rosji Radzieckiej, Szwecji, na Węgrzech, Wielkiej Brytanii. W Belgii, Irlandii i Wielkiej Brytanii pełnię praw wyborczych kobietom przyznano w późniejszym okresie, np. w tym ostatnim państwie w 1928 roku39. Po zakończeniu II wojny światowej w kolejnych państwach europejskich przyznano czynne i bierne prawo wyborcze: Albania, Bułgaria, Francja, Jugosławia, Malta, Rumunia, Włochy. Na podkreślenie zasługuje stosunkowo późne przyznanie pełnych praw wyborczych w państwach południowej Europy o głęboko tradycyjnych układach społecznych oraz panujących tam systemach autorytarnych i totalitarnych, np. w Grecji w 1952 roku.
W Portugalii od 1931/1933 roku prawa wyborcze posiadały jedynie kobiety z wykształceniem średnim i wyższym, a w 1946 roku prawa te rozciągnięto na głowy gospodarstw domowych i kobiety zamężne płacące podatki. Dopiero od rewolucji „goździków” wszystkim kobietom przyznano prawa wyborcze (1974). Z kolei w Hiszpanii, gdzie prawa wyborcze dla kobiet obowiązywały od 1931 roku, po dojściu do władzy gen. Francisco Franco w 1936 roku nie mogły one głosować i kandydować aż do 1976 roku. W Szwajcarii, w kraju gdzie wybory powszechne odbywały się od 1848 roku kobietom przyznano prawa głosu na poziomie federalnym dopiero w 1971 roku (w dwóch półkantonach kobiety nadal pozbawione były biernego i czynnego prawa wyborczego w wyborach do Rady Kantonów oraz w wyborach i głosowaniach kantonalnych). Wśród państw Europy Zachodniej późno prawa wyborcze przyznano kobietom w małych państewkach: San Marino (1959/1973), Monako (1962/1962), Andorze (1970/1970), a najpóźniej w Liechtensteinie w 1984 roku (czynne i bierne prawo wyborcze). Na kontynencie amerykańskim stosunkowo szybko kobiety uzyskiwały prawa wyborcze w jej części północnej, w poszczególnych stanach USA, zaś na poziomie ogólnokrajowym w Kanadzie w 1920 roku, przy czym kobiety pochodzenia brytyjskiego i francuskiego uzyskały te prawa dwa lata wcześniej".
Arkadiusz Żukowski Partycypacja wyborcza kobiet — wyzwania i dylematy
W stadłach naszkicowanych przez Zapolską pociągały za sznurki kobiety, mężczyźni byli raczej marionetkami, i w tym jej zasługa, że odbrązowiła ich w literaturze.
Emancypantki nie mogły wyjść ze zdumienia, kiedy odcięła się od ich ruchu pod koniec wieku XIX.
Czerpały przecież z niej tak wiele inspiracji.
No cóż, pani ze Lwowa była krytyczna wobec obu płci i ogólnie stosunków międzyludzkich.
Podasz mi tytuły swoich książek? Bardzo bym chciała przeczytać.
Bogumił - masz w moim profilu - O mnie.
Kopiowanie i wykorzystanie tekstów z mojego profilu jest zabronione. Ustawa z dnia 4 lutego 1994 r.o prawie autorskim i prawach pokrewnych (Dz.U. z 1994r. Nr 24, poz. 83).
Prawicy i tak wszystko jedno, bo będą rodzić tak czy siak, zamożnym też trochę lata, bo czmychną do zaranicznego znachora, więc pozostają eksperymentujące studentki i lewitujące feministki aka ateistki.
Oczywiście istnieje grupa kobiet dzieląca z obecną władzą punkt widzenia, to normalne zjawisko.
Kobieta ziemie odzyskane.
Kobieta kraj suwerenny.
Kobieta wolny człowiek.
Bo Polska jest kobietą.
I choćby z tego względu nie jest to wyłączna sprawa kobiety.
Nigdy nie spotkałam asystentki w prywatnym gabinecie u stomatologa np., na NFZ stosuje się przedpotopowe amalgamaty, niby ulepszone, czyli bez szkodliwej rtęci, ale one nieestetyczne bardzo.
I jak to tak? W Polsce nie mieszkasz i o patriotyźmie wrzeszczysz?
Pewnie jakiś ustawiony dentysta, bardzo trudno wejść na rynek młodym dentystom, nawet jak się zatrudni w prywatnym gabinecie, to mało zarabia.
Koszty utworzenia stanowiska pracy wcale nie są takie małe, dlatego lekarz woli sam kompozyty chemoutwardzalne wymieszać, czy wstawić brudne narzędzia do autoklawu ?
Asystentka może być, ale częstokroć pracuje na umowę-zlecenie albo na czarno.
Tjaaaa, wysłuchałam niedawno pogadanki Cejrowskiego, ów dzieci nie ma, małżeństwo kościelne unieważnił i wziął sobie młodą laskę, w Ameryce biznes kręci, a Polakom nakazuje, zakazuje i wskazuje, jak mają żyć. To coś chyba nie tak? Kaczora obraził, Kamalę Harris określił jako głupią, choć Harvard ukończyła, a Cejrowski żadnych studiów nie skończył. Jakim prawem taki kmiot mówi innym, co jest dobre, a co złe? Wybrał kraj zamieszkania, tam płaci podatki, to niech Amerykanom truka!
Większe chyba funkcjonują na zasadzie spółek i tam ekonomicznie trochę inaczej sytuacja wygląda ?
Chociaż spółdzielnie lekarskie to straszny szwindel jak np. Vita, bo lekarz zarabiał śmieszne pieniądze, dlatego w nosie miał solidną pracę.
Nawet najbiedniejsze kraje afrykańskie nie zanegowały pomocy w ramach projektu Lekarze bez granic, no ale antyniemiecka, pisowska propaganda woli kilkunastogodzinne kolejki karetek przed szpitalami.
Chora do bólu - do śmierci! - ksenofobia.
Smutne, w ramach projektu "Lekarze bez granic" można sobie darować procedury dopuszczenia do zawodu. Ale to Polska właśnie ?
Hihihihih, że ograniczona to widać ?
Ona: Idź się leczyć.
Fajnie, że wyłuskałeś pytanie najbardziej istotne w scence.
Pozdrawiam.
W pewnym sensie rozłąka na temat seksu uświadomi jemu, że kobieta ma broń w samej sobie. I pewnie potrafimy nią władać. Zwłaszcza na starość, kiedy pewne organy zanikają. Nie wystarcza już pała, zabierają się do innych chwytów… palki teleskopowe i zamykanie dzieci. Strach tylko potęguje ich siłę. A z ciepłego fotela mentor wydaje polecenia nie bacząc na konsekwencje. Jednak jest siła w tym, co robią kobiety. Sama przypadkowo znalazłam się w centrum protestu i nie widziałam agresji kobiet i muszę przyznać, że jestem z nimi i jestem za wolnością wyboru.
Po twoim dialogu widać jak rząd podzielił naród, nawet pod jednym dachem różnią się i nie bronią rodzinnej mekki. solidarność w tej kwestii jest poza normą. Liczy się nestor rodu.
Pozdrawiam
Niestety, do dzisiaj, szczególnie konserwatywna scena polityczna, traktuje kobiety jako niższy szczebel drabiny społecznej.
Rodzimy ich, opiekujemy się nimi, kształcimy, kochamy, pracujemy, ale wciąż wielu z nich uważa, że jesteśmy czymś mniej ważnym od nich.
Niestety są kobiety, które mężczyzn w tym utwierdzają. Dlatego m.in. do równości w postrzeganiu wciąż daleko, choć o wiele bliżej niż z perspektywy 28 listopada 1918 roku.
Widać to na przykładzie tej scenki w zestawieniu z pierwszą, gdzie mąż krytykuje stryja mentora w obecności żony, ale kiedy ów się zjawia w ich domu... już nie potrafi mu się przeciwstawić.
Solidaryzm męski? Być może. Tradycja to potężna siła.
Ślicznie dziękuję za komentarz, Pasjo.
Pozdrawiam serdecznie.
Scenka zrodziła emocję, ale tak już jest, że rozum budzi się w drugiej kolejności.
Dziękuję za czytanie i komentarz.
Pozdrawiam.
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania