Starożytne miasto ze snów

Czasem zastanawiam się, czy jest możliwe odnaleźć coś, co na pozór jeszcze do tej pory nie zostało odnalezione. Z zamiłowania i z zawodu jestem fotografem i przyznam, że kocham robić zdjęcia przeróżnym miejscom. Jednakże te miejsca muszą mieć w sobie to coś, co szczerze mówiąc jest mi na ten moment trudno wytłumaczyć. Od dwóch miesięcy ciągle powtarza się mi jeden konkretny sen. W tym śnie widzę piękne starożytne opuszczone miasto. Jest to tak inspirujący, a zarazem zapierający dech w piersi widok, że chciałbym odnaleźć to miejsce. Dlatego postanowiłem za każdym razem będę zapisywać na kartce jak najwięcej szczegółów. Wiem to brzmi dziwnie, ale w głębi serca wierzę, że to opuszczone miasto gdzieś w realnym życiu musi się znajdować. Zastanawiałem się, gdzie mogłoby to być… To stało się moim największym marzeniem, aby odkryć to miejsce, które jeszcze nie wiem, jak się nazywa, o ile ma jakąkolwiek nazwę. Nawet próbowałem określić, gdzie zacząć poszukiwania. Z moich notatek wynikało, że musiałbym przeszukać wszystkie możliwe tereny, gdzie znajdowałyby się masowe skupiska drzew liściastych. Jednakże te drzewa z tego, co zapamiętałem mają małe drobne listki i są wysokie. Tak że owe miasto było po części w wodzie co dało mi do zrozumienia, że te drzewa muszą rosnąć bardziej w strefie wilgotnej. Nie dawało mi to spokoju. Wiedziałem, że na pewno w pracy nie dadzą mi takiego długiego urlopu, abym mógł na spokojnie poszukać miasta ze snów. Jednakże było to moje marzenie. Pomyślałem sobie, że jeślibym zrobił tam inspirujące zdjęcia to tamte miejsce stałoby się atrakcją turystyczną, a moje zdjęcia, by mogły być uznane za zdjęcie roku. Ach, gdyby to było możliwe… Byłbym wtedy naprawdę przeszczęśliwy, że osiągnąłem aż tak wiele. Tak wyobrażałem sobie, że już znalazłem to. I wtedy poczułem taki dreszcz, jaki przeszedł przeze mnie. To był możliwe, że jakiś znak, abym coś zrobił w danym kierunku. Tak więc postanowiłem zrobić sobie urlop. Pakując się na wyprawę sprawdzałem, czy wszystko spakowałem. A najważniejsze z tego wszystkiego był mój aparat. Bez niego się nie rozstawałem. Wyruszyłem rano, gdyż przed sobą miałem jeszcze długą podróż samolotem. Ustaliłem, że chciałem być tam na miejscu tak przed piętnastą. Wstawałem o siódmej, aby zdążyć na godzinę dziewiątą na lotnisko. Potem sześć godzin w samolocie i następnie znalezienie jakiegoś pobliskiego hotelu. Taki sobie ułożyłem plan i miałem nadzieję, że wszystko pójdzie po mojej myśli, aż do momentu, gdy dotarłem na lotnisko z zamiarem kupna biletu…

Przepraszamy, ale wszystkie linie lotnicze są dzisiaj odwołane – powiedziała współczującym głosem Pani sprzedająca bilety.

Aż mnie zamurowało w tym momencie. Nie wiedziałem, co zrobić. I patrzyłam się na tą Panią.

Czy wszystko w porządku Proszę Pana? – zapytała.

Nie docierało do mnie przez jakąś chwilę, ale widziałem, że ona cały czas do mnie mówi…

Przepraszam, czy wszystko w porządku? – powtórzyła nieco głośniej.

Tak. Wszystko w porządku – odpowiedziałem lekko rozczarowany i poszedłem usiąść.

Tak siedząc to wyglądałem na bezradnego i załamanego tą wiadomością, jaką usłyszałem przed chwilą. Zastanawiałem się dlaczego to właśnie mnie spotyka… Ale nie miałem jakiejkolwiek sensownej odpowiedzi na ten moment. Po prostu może to był zły dzień na to, aby rozpocząć podróż… Tak więc nie miałem wyboru i wróciłem do domu. Sprawdziłem na internecie, czy jest coś na temat odwołania lotów, ale nic nie znalazłem. Byłem wściekły, że nie było jakiejkolwiek informacji. Pogoda była wręcz idealna. Może ta Pani się pomyliła. Byłem wściekły i musiałem się uspokoić, gdy nagle usłyszałem dzwonek do moich drzwi. Poszedłem zobaczyć przez wizjer, kto to, ale nie zauważyłem nikogo. Pomyślałem, że może ktoś po prostu się pomylił i gdy miałem się usiąść na kanapie, to znów usłyszałem dzwonek. Tym razem otworzyłem drzwi i zauważyłem listonosza.

Paczka dla Pana – poinformował mnie listonosz.

Dziękuję – odpowiedziałem.

Próbowałem sobie przypomnieć, czy coś zamawiałem, ale po dłuższym namyśle nic nie przychodziło mi na myśl. I wtedy zobaczyłem, że to paczka od mojej siostry. Tak dawno jej nie widziałem, lecz wiedziałem, że musiało być to coś bardzo ważnego, skoro przesyła mi paczkę. Pamiętam, że moja siostra Erina zawsze była bardzo sentymentalna i lubiła przesyłać paczki. Otworzyłem paczkę i zobaczyłem dwie koperty, kilka szkiców i stary kompas. W pierwszej kopercie było zaproszenie na jej ślub. Aż byłem zaskoczony, że za cztery miesiące będzie już mężatką. Ona to zawsze wszystko planuje z wyprzedzeniem i doskonale wiedziała, aby mi to przesłać wcześniej, abym się określił, czy będę. W drugiej kopercie był list z następującą treścią…

Witaj Paul mój starszy bracie. Trochę czasu minęło, kiedy się widzieliśmy więc postanowiłam, że wyślę Ci paczkę. Jak się domyślasz w końcu udało się nam wraz z moim kochanym Johnnym uzbierać na ślub. Bardzo cieszę się z tego i mam nadzieję, że przyjedziesz, chociaż znając Ciebie będziesz wykręcał się swoją pracą. Doskonale rozumiem, że to Twoja pasja, ale proszę Cię mógłbyś trochę częściej przyjeżdżać, zwłaszcza dla naszej mamy. Wiem, że powinnam powiedzieć Ci to osobiście, ale ciągle twój numer telefonu jest zajęty, a jest to bardzo ważna sprawa. Nasza mama ma wykryty nowotwór. Bardzo obawiam się o jej zdrowie. Sam wiesz jak ona nie lubi przebywać sama i jak bardzo potrzebuje ona wsparcia po tym, jak nasz tata zmarł pięć lat temu. Wczoraj, porządkując strychu w domu mamy znalazłam stary kompas naszego taty. Pamiętam, że zawsze lubiłeś go nosić, gdy wyjeżdżaliśmy razem z rodzicami na wycieczki krajoznawcze. Także przesyłam Ci kilka szkiców pobliskiej okolicy, gdzie niedawno się przeprowadziłam. Muszę się Ci pochwalić, że w końcu udało się mi ukończyć malowanie tego gigantycznego obrazu przedstawiającego naszego tatę oświadczającego się naszej mamie na łodzi na tle zachodzącego słońca. Chciałam to namalować ze względu na to, że to były ostatnie słowa naszego taty przed śmiercią, abym namalowała to zdjęcie. Chcę ten obraz podarować naszej mamie na jej urodziny, które będą za trzy miesiące. Mam nadzieję, że będzie z nią wszystko dobrze. Kończę tutaj, aby się nie rozpisywać. Do zobaczenia niebawem. Erina.

Tak czytając to spojrzałem na stary kompas i od razu napłynęły mi łzy do oczu. Nie chciałem się popłakać, ale emocje jednak wygrały. Spojrzałem na te szkice Eriny. Dostrzegłem podobne drzewa jak z mojego snu. Także stwierdziłem, że muszę odwiedzić swoją mamę. Być może po drodze odwiedziłbym swoją siostrę. Tak więc postanowiłem pojechać samochodem, chociaż doskonale wiedziałem, że czeka mnie długa podróż. Ponad dziesięć godzin jazdy z przerwami. Czego nie robi się, aby tego czasu spędzić z rodziną. To miejsce rodzinnego domu było mi dobrze znane. Aż same dobre wspomnienia się nasuwały mi do głowy i szczerze mówiąc cieszyłem się. Wiedziałem, że może to mnie oddala od mojego marzenia, ale są rzeczy ważne i ważniejsze.

Tego dnia jak przyjechałem zobaczyłem, że na podjeździe przy domu mamy jest zaparkowany samochód. Prawdopodobnie moja mama Amelia ma gości. Poszedłem to sprawdzić. Zadzwoniłem do drzwi.

Chwileczkę – usłyszałem kobiecy głos.

Gdy drzwi się otworzyły zobaczyłem moją siostrę Erinę.

Paul! Jak miło, że przyjechałeś. No choć się przytul. Jak dawno się my nie widzieliśmy prawda? – radośnie wypowiedziała to Erina, uściskając mnie na powitanie.

No trochę czasu minęło – wydusiłem to z siebie.

Trochę to za mało powiedziane – powiedziała to moja mama Amelia, która przyszła się przywitać.

Jak się czujesz? – zapytałem.

Dobrze tak sądzę – wzruszyła ramionami, wypowiadając te słowa.

To się cieszę. – odparłem.

Poszedłem wraz z mamą i siostrą do salonu. Usiadłem się i tak powspominałem z nimi śmieszne i zarazem miłe wspomnienia. Tak szybko czas nam leciał przy rozmowie. Cztery godziny wspomnień i mogłoby to tak trwać, aż do momentu, jak mama wspomniała naszego tatę Edwarda. Wiedziałem, że dla nas wszystkich był to cios. Nasz tata miał zawał serca i nie udało się go uratować. To przykre wspomnienie. Pamiętam, gdy go reanimowałem, a moja siostra dzwoniła po pogotowie. Mama to strasznie przeżywała i miała nadzieję, że on wyjdzie z tego cało. Tata miał problemy ze sercem. Teraz go z nami nie ma, ale mama nie potrafi o nim mówić, że był. On dla niej zawsze jest i będzie. Tak więc nie obyło się od łez i wzajemnego pocieszania się nawzajem. To też jest przykre, gdy patrzysz na pusty fotel, w którym zawsze tata przesiadywał. Ten czas szybko minął i już był późny wieczór. Moje postanowienie było takie, aby jutro odwiedzić Erinę i zobaczyć tę okolicę z jej szkiców. Także byłem ciekawy, jak wygląda przez nią ten namalowany obraz.

Nastał piękny poranek. Gdy wstałem to zauważyłem śniadanie czekające na stole. To takie typowe dla mamy. Ona zawsze uwielbię przygotowywać śniadania. Zjadłem śniadanie i potem wraz z Eriną szykowałem się do wyjazdu. Najgorsze są zawsze pożegnania. Moja mama nie lubi się żegnać, bo wtedy się rozkleja. Ona by chciała abyśmy zostali na dłużej, aby mogła się nami nacieszyć. Chociaż z drugiej strony Erina dość często ją odwiedza.

Tak więc pojechałem za Eriny samochodem do jej miejsca zamieszkania. Okolica po prostu wspaniała. Takie ciche i spokojne osiedle w sam raz dla mojej siostry, która nie przepada za hałasami. Przywitałem się z Johnnym. On z Eriną znają się jeszcze za czasów szkolnych. Kto by pomyślał, że jednak będą ze sobą razem. Nic na to wcześniej nie wskazywało, a tutaj, jednak coś się zmieniło. Zapytałem się siostry o te szkice.

Gdzie to narysowałaś – wskazałem na szkic wysokich drzew, które miały drobne liście nieopodal rzeki.

To niedaleko tego osiedla. Spacerkiem tak półtorej godziny – oznajmiła Erina.

To niedaleko. A ten szkic? – zapytałem, wskazując na szkic przedstawiający zdeformowaną skałę porośniętą mchem w środku lasu.

A to… daj mi chwilę muszę się zastanowić… A już wiem! To naszkicowałam jak z Johnnym poszliśmy zobaczyć dokąd prowadzi ścieżka w tym lesie – po dłuższym zastanowieniu wypowiedziała.

Czy ja dobrze usłyszałem, że jest tam ścieżka? – podpytałem.

Tak. Ale ta ścieżka tylko prowadzi do tej zdeformowanej skały. Nie wiem, co jest dalej, bo tam jeszcze nie byliśmy z Jonnym – odpowiedziała Erina.

Dzięki za informację. Może ja to bym sprawdził oraz porobię piękne zdjęcia tutejszej okolicy – z radością wymówiłem to i chwyciłem aparat.

Tak czułem, że tam może coś i miałem nadzieję, że to jest starożytne opuszczone miasto z moich snów. Z radością szedłem w kierunku tego lasu. Były to wysokie drzewa z drobnymi liśćmi. Tak idąc dalej ścieżką dotarłem do zdeformowanej skały porośniętej mchem. Postanowiłem jej zrobić zdjęcie. Wydawała się ona taka tajemnicza i zagadkowa. Postanowiłem udać się dalej. Poszedłem prosto. Szedłem tak próbowałem uchwycić dobry moment na zdjęcie. Gdy lekko się cofnąłem i ubrudziłem sobie w kałuży but. Przez to to zdjęcie nie wyszło idealnie jak chciałem. Tak idąc przed siebie robiłem zdjęcia i tym razem spoglądałem pod nogi, aby znów nie popsuć zdjęcia. Im dalej w głąb tego lasu, tym po drodze spotykałem małe jeziora lub bagna. Lecz także coś, co przykuło mój wzrok. Zauważyłem porośnięty mchem fragment zniszczonego kamiennego filaru. Gdy podszedłem bliżej, aż ciarki mnie przeszły. Odniosłem wrażenie, że ten filar już gdzieś widziałem, ale nie pamiętam gdzie. Jednakże tak, myśląc nad tym dopiero sobie przypomniałem o moim powtarzającym się śnie. To był ten sam filar. Od razu czułem, że jestem na dobrej drodze do celu. Teraz nie zważałem na to, czy będę miał mokre buty. Liczyło się to, aby dotrzeć i zobaczyć to na własne oczy. Pobiegłem, czym prędzej przed siebie, mijając kolejne po części zniszczone i porośnięte mchem kamienne starożytne budowle. Gdy dotarłem, to przed to aż mnie zamurowało. To było właśnie to czego szukałem. Zatrzymałem się na chwilę i spojrzałem na to wszystko dookoła mnie. Te gigantyczne kamienne schody i te kamienne domy ze spiczastymi dachami oraz te filary. To wszystko było tak, jak zapamiętałem ze snu…

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 1

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (2)

  • Akwadar ponad rok temu
    Nie, no nie da się czytać...
  • Marian ponad rok temu
    "Czy wszystko w porządku Proszę Pana? – zapytała." -> " – Czy wszystko w porządku Proszę Pana? – zapytała."
    Nigdzie nie używasz " – " przed wypowiedzią. To jest błąd z gatunku podstawowych i faktycznie zniechęca do czytania.

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania