Starty naskórek.
Jakbym miał dla siebie wszystek,
horyzont na wyciągnięcie stopy,
a potrafił jedynie pływać.
Nie chodzi się pięć razy wokół stołu,
nie karmi wnętrznościami.
Nie odnajduję się w rozbryskach,
nawet kiedy przylegają szczelnie do skóry,
łaskoczą, oddają surrealizm,
który zabrała tamta wyprowadzka.
Więc znów piszę i znów,
nie mam pojęcia, co myśleć o ćmach,
które obsiadły mi mieszkanie.
Które wszystkie, zebrane wokół stolika już teraz,
prażą się w tsunami.
Komentarze (1)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania