Statystyki z życia Waldunia

Statystyki z życia Waldunia

 

Uświadomiłem sobie pewnego pochmurnego, a nawet deszczowego wieczoru (lało tak, że wycieraczki w samochodzie chodziły rach ciach, rach ciach, rach ciach bez wytchnienia), że już nie mam siły, tak naprawdę, totalnie zupełnie dotknąłem energetycznego dna, ale jak na optymistę przystało - stwierdziłem, że dzień był udany, tylko pogoda niekoniecznie.

 

Miałem więc wielką ochotę z kimś szczerze i od serca porozmawiać, i wyżalić się ze wszystkich swoich obecnych problemów.

Szukając na liście znajomych na Facebooku i w kontaktach w telefonie – czyli wśród wszystkich ludzi z którymi kiedykolwiek miałem jakiś kontakt, nie znalazłem ani jednej osoby, z którą otwarcie mógłbym porozmawiać o wszystkich swoich problemach na raz.

 

Pierwszy raz poczułem, co znaczy praca w wywiadzie, praca, która służy ogółowi, misja, którą mi powierzono i którą przyjąłem z pełną świadomością i odpowiedzialnością, ale bez wzięcia poprawki na ludzkie emocje, sezonowe wahania hormonów i zwyczajne fizyczne zmęczenie organizmu. Kwestie te potrafiły mi zupełnie zaburzyć percepcję, a nawet zasłonić wizję kierunku w którym podążałem, wypełniając daną mi misję i zwyczajnie w świecie rozkładały na łopatki.

To było smutne.

Świadomość, że nie istnieje taka osoba, z która byłbym w 100% szczery.

 

A przytłaczające statystyki z dnia na dzień tyko rosły:

- 2 prace – etat 9-17 dla przykrywki i własna działalność(cała reszta doby poza godzinami etatu z przerwą na sen, czasem bez przerwy).

- 3 rodzaje klientów prywatnych – z polecenia (od znajomych lub rodziny), z łapanki(ja ich wybrałem, że chcę dla nich pracować lub z nimi współpracować) i tacy, którzy mnie znaleźli i sami się zgłosili oceniając po tym co znaleźli na mój temat w Internecie, że mogę im się przydać (nawet potrafiłem odmówić – w miarę nawarstwiania się zleceń dosłownie każdej z tych grup).

- 4 rodzaje uprawianych dyscyplin sportowych

- 3 aktywne formy spędzania czasu

- 5 rozpoczętych i czytanych równolegle książek

- 2 cięższe choroby przewlekłe

- 15 różnych powiązanych ze sobą bardziej lub mniej problemów zdrowotnych

- 0 minut czasu na zajęcie się nimi na poważnie (badania, analizy, obserwacje, konsultacje z ekspertami, research w Internecie, dobranie suplementacji, zmiana diety, dobranie ćwiczeń i rozpisanie harmonogramu)

- 3 ulubione smaki czekoladowych pralinek – brak możliwości ich zakupu w jednym osobnym zestawie, konieczność zjadania pralinek, które mi w sumie nie smakowały

- 5000 pomysłów na remont mieszkania

- 0 minut czasu na rozpoczęcie realizacji choćby jednego z nich

- Kilka do kilkunastu pomysłów na tematy wpisów, opowiadań i treść artykułów - dziennie

- Po 5-10 rozpoczętych tematów na wpisy i artykuły dziennie

- 0 minut czasu na dokończenie ich, zredagowanie i opublikowanie wreszcie na blogu

- 7 potencjalnych dziewczyn

- 2 z zadatkiem na stałą partnerkę

- 3 z zadatkiem na dobrą zabawę

- 1 z zadatkiem na wspólniczkę w interesach

- 0 z perspektywą małżeństwa i stworzenia rodziny

- Mnóstwo zakupów spożywczych, bo dla kota babci, papużki mamy i mojego żółwia Ignacego

- 0 minut czasu na gotowanie (lub inne przetwarzanie/przygotowywanie potraw) i konsumowanie kupionych rzeczy (kończyło się to w barach, restauracjach lub kupowaniem gotowych od razu po otwarciu dań i produktów gdzieś na mieście)

- Konieczność zrobienia porządku w papierach

- Konieczność zrobienia porządku w ubraniach

- 300 kupionych lub pożyczonych książek

- 5 książek rozpoczętych i w trakcie czytania

- Z 20 książek w kolejce jako „Priorytet do przeczytania”

- Z 20 książek przeczytanych i do sprzedania (brak czasu na ich wystawienie na allegro czy na olx, brak czasu by je chociażby zanieść do biblioteki publicznej czy do skupu/antykwariatu)

 

A…

Zapomniałem dodać, że ostatnio ktoś mi dał bardzo mądrą i oczywistą radę:

„Trzeba się szanować, szanować swój czas. Nie brać wszystkich spływających zleceń, rezygnować z mało opłacalnych klientów(klient nieopłacalny to taki, który za mało płaci lub za dużo czasu zajmuje, o ile nie ma na nim np. okazji do nauczenia się albo biznesu albo nowych funkcji, które przyspieszą w kolejnych zadaniach pracę lub wzbogacą wiedzę i doświadczenie co pomoże w przyszłości rozwiązywać podobne problemy szybciej i efektywniej), nie umawiać się z każdym zainteresowanym klientem, nie korzystać z każdej oferowanej okazji. Znaleźć ludzi, którzy dane prace wykonają za Ciebie. Nie będą w tym tak perfekcyjnie idealni jak Ty, ale to zrobią, a Ty zaoszczędzisz czas. I będziesz go mieć więcej na te rzeczy, które ciągle odkładasz i przekładasz na później”.

 

Przede wszystkim to miałem nie tracić czasu na myślenie w sensie rozmyślania, na zastanawianie się, gdybanie, rozkminianie, narzekanie, użalanie się nad sobą, pytanie czemu ja, dlaczego mi(się to przytrafia itp.), nie zastanawianie się co by było gdyby, nie zazdroszczenie innym, nie marzenie o rzeczach nierealnych i poza zasięgiem.

 

Przemyślałem to, porozmawiałem o względności czasu, jego ekwiwalencie w pieniądzu i o tym czy warto poświęcać czas czy pieniądze, aby mieć coś zrobione czy dostarczone szybciej.

Zastanowiło mnie to, czy i jeśli tak, to gdzie ja robię błąd, skoro swój czas jednak bardzo cenię:

- nie wychodzę z domu i nie jadę do pracy lub na spotkania biznesowe w godzinach szczytu

- umawiam się na calle i telefoniczne rozmowy z klientami gdy mam 100% skupienia, mogę jednocześnie zaglądać do internetu, by coś adhoc wyszukać, sprawdzić lub potwierdzić oraz mając przed sobą kartkę i długopis by wszystko notować, aby nic nie uleciało(czasem notuję bezpośrednio w nowo otwartym mailu, który potem edytuję i wysyłam do klienta jako potwierdzenie rozmowy, status uzgodnionych tematów i status kwestii do zrobienia czyli TODO.)

- zakupy robię online, z dostawą do domu pod drzwi, używam „poprzednio kupione” – zanim usiądę do zakupów przeglądam mieszkanie i spisuję czego brakuje lub co się aktualnie kończy z kosmetyków i artykułów spożywczych

- wykorzystuję wszelkie możliwe dostępne promocje, kody, zniżki przy zakupach online

- na randki i spotkania umawiam się w swoich okolicach lub zapraszam do siebie, by nie tracić czasu na dojazd

- jeśli gdzieś dojeżdżam komunikacją miejską opracowuję drogę i wszystko wyliczam tak aby wybrać najlepsze czasowo połączenie

- zawsze w podróż komunikacją biorę książkę lub wybieram artykuły do poczytania w trakcie podróży

- zawsze jestem na styk na spotkania – często wliczając w to 5-10 minutowe spóźnienie(jest to akceptowalny czas przybycia na spotkanie ciut później, o ile uprzedzę drugą osobę odpowiednio wcześniej, że będzie musiała na mnie troszkę poczekać lub będzie mogła sama się nie spieszyć i także dotrzeć odrobinę po umówionej godzinie)

- jeśli wiem, że mam względną oszczędność czasu i 40 minut wolnego do spotkania i że druga osoba ma podobną sytuację – przekładam spotkanie za zgodą drugiej osoby na wcześniej – czym oszczędzam czas swój i drugiej osoby (spotkanie może być dłuższe, lub dzięki temu zacząć się i skończyć wcześniej za zgoda obu stron).

 

Nie wiem, czy też przez to przeszliście, czy też wypracowaliście sobie jakościowe podejście do pracy by mieć czas na pisaninie?

Średnia ocena: 4.0  Głosów: 4

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (4)

  • Metoda znajdowania czasu na pisanie zależy od tego, w jaką kategorię kwalifikujesz tą czynność. Najpierw trzeba ustalić ile czasu potrzebujesz. Jeśli jest to dla ciebie relaks, znajdź pół godziny dziennie przy wieczornym piwku. Jeśli dodatkowe hobby, znajdź dłuższe okresy czasu (2-3h) raz w tygodniu wtedy, gdy nie jesteś zmęczony, żebyś mógł się skupić. Jeśli poważniejsze hobby, znajdź więcej czasu, powiedzmy 3-5h raz, dwa razy w tygodniu. Jeśli chcesz coś osiągnąć pisząc, znajdź więcej czasu.

    A na pytanie: skąd odpowiedź jest prosta - masz za dużo rzeczy na głowie. Zrezygnuj z nich, albo z pisania. Ja nie mam połowy tych rzeczy na swojej liście (zwłaszcza tajnej drugiej pracy), a i tak nie mam na nic czasu. Co nie zmienia faktu, że uważam, że optymalnie używam swój czas (no... większość czasu).

    Ostatecznie trzeba pamiętać o jednym - musisz mieć czas żyć. Praca pracą, ale jeśli nie masz poczucia, że coś masz z tego życia dla siebie, to prędzej czy później ucierpisz na tym i ty i wszyscy wokół ciebie. Dla tej świadomości warto zrezygnować z wielu innych rzeczy.
  • D.E.M.O.N 28.05.2021
    Fakt faktem, jest to dylemat z czego zrezygnować. Najważniejsze, że zrobiłem rachunek sumienia. Szykowanie się do zmian, takie leniwe budzenie po covidowym zimowym śnie. Masz racje, trzeba to przekalkulować i wybrać priorytety!
  • Wrotycz 29.05.2021
    Świetna kpinka z ponowoczesności :))))
    No oszczędzasz nawet na zapisie. Dominująca forma - wyliczenia po myślniku.
    Dzięki za radość w leniwym poranku.
  • D.E.M.O.N 29.05.2021
    o, to już mamy ponowoczesność? :D
    cieszę się, że rozbawiłem :)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania