Stęskniłam się za wami - fragment ksiązki
Ubrana na cebulkę położyłam się do krótkiego dziecięcego łóżka. Po pierwsze bałam się, że gdy gwałtownie się na nim ruszę, to pode mną runie. Po drugie nie mogłam na nim leżeć na wznak – było za krótkie. Moja głowa wbijała się w deskę kończącą łóżko. Stopy wystawały mi poza nie. Zwinęłam się w kłębek i próbowałam zasnąć. Niestety pierzyna, która przypominała mi pierzynę mojej babci i dawała nadzieję, że się pod nią zagrzeję, była również w niestandardowych rozmiarach. Zwinięta w kłębek czułam, jak wieje mi po plecach. Stopy również nie mogły się rozgrzać. Przypomniałam sobie, że Richard mówił coś o kocu. Wstałam, rozejrzałam się. Jest! Złapałam koc. Rozwinęłam. Hm. Nie wiem, co to było, ale to nie był koc, tylko jakiś dziecięcy kocyk. Zastanawiałam się, którą część ciała nim przykryć. Zwinęłam się ponownie w kłębek i czując, jak gałki oczne zachodzą mi lodem od nieszczelnych okien, zarzuciłam koc na głowę i chyba zasnęłam. Od czasu do czasu budziłam się, gdy chcąc ochronić plecy przed zimnym powiewem, próbowałam spać na wznak. Wówczas moja głowa wbijała się w łóżko. Stopy wciskałam w jego drugi koniec. Niestety, łóżko nie było z gumy i za żadne skarby nie chciało się rozciągnąć, wydawało natomiast niepokojące dźwięki. Marzyłam o ciepłej herbacie. W końcu nie wytrzymałam. Zeszłam do kuchni. Zagotowałam wodę w kubku i zalałam to cytrynowe coś w nadziei, że będzie mi cieplej. Po drodze wpadłam do toalety. Kaloryfer był wyłączony. Na pośladkach poczułam lodowaty brzeg sedesu. Trzęsąc się z zimna, wróciłam do sypialni. Chciałam, żeby ta noc się skończyła.
Komentarze (62)
gdybym tak był traktowany. Ale z tego co zauważyłem jesteś mocna babka,
więc pewnie ważniejszy jest dla Ciebie jeden konkretny komentarz, niż te cyferki
cos zrobić ze swoim życiem, taka mentalność. Zdradziłaś między wierszami, że
jesteś szczęśliwa z wydania swojej książki, jesteś typem takiego herosa, masz pomysł
na siebie. Liczyłaś, że jak za granicą będzie to wychwalane. No niestety, tu to się nie sprawdza
wybacz, ale to raczej jasny i czytelny sygnał nie mający nic wspólnego choćby z krótką
analizą. Dlatego moje pytanie o czas było bardziej retoryczne, chciałem zasygnalizować,
jak traktuje się nasz trud.
Bardzo bym chciał, żeby każdy tak podchodził do tekstów jak piszesz, by nie bał się
interpretować na swój sposób, porównywał do swoich przeżyć. Niestety większość szuka
błędów, pokazuje paluchem niedociągnięcia, zasypuje radami stricte technicznymi nie odnosząc się do zagadnienia. Jestem zatem za tym, by namawiać, pytać o pomysł, by wchodzący tu ludzie
poczuli zaproszenie do kontynuacji. Trochę empatii
Nie ma takiego autora, który napisze wszystko, co łykniemy jak tik taki. Ważne jest czasem jedno zdanie, po którym już nic nie jest w stanie nas od niego odrzucić
OPOWI TO NIE BLOG. TO PORTAL LITERACKI.
Tu nie istnieje coś takiego jak "nie podoba mi się, więc nie czytam". KAŻDY ma prawo wyrazić swoją opinię, a to TWÓJ problem, że nie potrafisz sobie radzić z krytyką. Obrażasz ludzi, którzy piszą, że im się nie podoba. Podają nawet argumentację! Wytykają błędy! A Ty dalej swoje...
TYPOWA BLOGOWICZKA: "Jestem pępkiem świata i ma być tak jak ja chcę!". Jeszcze tupnij nogą, jak dwuletnie dziecko.
Mam dziwne wrażenie, że oczekujesz od ludzi, aby Ci mówili jaka jesteś wspaniała, cudowna i twarda, bo tak ciężką pracę wykonujesz! Żeby Ci współczuli, głaskali po główce.
Ale napiszę Ci tak: każdy jest kowalem własnego losu. Wybrałaś taką pracę a nie inną. Możesz w każdej chwili ją zmienić. WSZYSTKIE DECYZJE PODJĘŁAŚ SAMA. I co najlepsze, możesz je zmieniać!
KAŻDY lubi coś innego. Niektórzy lubią czytać tylko smutne teksty, inni radosne. Niektórzy kochają romans, a są też tacy co uwielbiają mordobicie. Skończ wszystkich na siłę przekonywać, że to co napisałaś jest dziełem sztuki, a każdy czytelnik ma się tym zachwycać.
Mój kolega - pisarz, który WYDAŁ książkę powiedział: "Jeśli nie jesteś gotowa na krytykę, to jeszcze nie jesteś gotowa na wydanie książki". I tu się z nim zgadzam w stu procentach :)
Nie wiem o co wam poszło, nie interesuje mnie zresztą całą otoczka tego, co
nie dotyczy tekstu. Przykre jest to, że wciąż jest setka komentarzy o charakterze negatywnym, wulgarnym, co kończy się odejściem kolejnych osób. To ma być święto, zabawa, a nie przepychanki
kto umie lepiej, ma ostatnie słowo itp.:
Za kilka lat odejdziemy wszyscy, to kwestia czasu i wówczas dobrze by było, gdyby wchodzący w
nasze profile nie mieli ubawu z docinek. By kiedyś samemu nie wstydzić się za swoje emocje,
za to wszystko, co zostanie tu świadczyć na naszą niekorzyść.
Widać, że kiepsko czytasz umowy. Kompletnie nie zainteresowałaś się tematem wydania książki. Nie wiesz, jakie masz prawa jako pisarz. Nie wiesz, że powinnaś nadzorować pracę na tekstem. Nic nie wiesz. Poszłaś na łatwiznę, a teraz chcesz wszystkim wmówić, że MY CI ZAZDROŚCIMY?
Tak więc, ten... tak trzymaj czy coś ;)
To dam Ci próbkę tego, jak zwykle komentuję. Bez uprzedzeń już, bez emocji. Przeczytasz?
"Ubrana na cebulkę położyłam się do krótkiego dziecięcego łóżka."
"Na cebulkę" w cudzysłowie, bo wtrącasz wyrażenie niedosłowne, w tym wypadku powiedzenie.
"Po pierwsze bałam się, że gdy gwałtownie się na nim ruszę, to pode mną runie. Po drugie nie mogłam na nim leżeć na wznak – było za krótkie. "
Po wyrażeniu "po pierwsze" dwukropek.
"Hmm" piszemy z podwójnym "m", tak się przyjęło w polskiej pisowni. (https://sjp.pl/hmm)
"Od czasu do czasu budziłam się, gdy chcąc ochronić plecy przed zimnym powiewem, próbowałam spać na wznak."
Przecinek po "gdy". Dlatego, że"chcąc ochronić plecy przed zimnym powiewem" to wtrącenie. Zamknęłaś je przecinkiem, ale nie otworzyłaś, więc ten jeden z przodu możesz spokojnie dopisać.
"Zeszłam do kuchni. Zagotowałam wodę w kubku i zalałam to cytrynowe coś w nadziei, że będzie mi cieplej. "
"Coś" w cudzysłowie. Ironicznie, a więc w pewnym sensie metafory cznie, stąd ten cudzysłów.
Dobrze. Pomarudziłam, poprzecinkowałam. Teraz ad rem, czyli do treści.
Twój styl jest taki z lekka gawędziarski, może blogowy; łatwo nawiązujesz kontakt z czytelnikiem poprzez swoją bezpośredniość.
Opisujesz zdarzenie z życia, z codzienności, która jest normalna dla opiekunki osób starszych, pracującej za granicą. Tym razem piszesz nie rozwlekle, w sedno, nie zauważyłam też żadnych emotikonek, więc jest dobrze.
Takie pisanie o życiu, własnych doświadczeniach też jest potrzebne. A na opowi tego mało. Dlatego myślę, że dobrze Twoim tekstom zrobiłoby, gdybyś nie wojowała tak zaciekle z czytelnikami i nieco, choć odrobinę - opuściła gardę.
(****)
Nie wiem, może nie chcieli za bardzo ingerować w twój tekst?
Dziwi mnie tylko, że pozwolili zostawić "hm". Może jestem zbytnio purystyczna, ale takie drobiażdżki, podobnie jak "ah miast "ach", kłują mnie trochę w oczy :)
Aha, i tam jeszcze poprawka: dwukropek jak po "po pierwsze", to i tak samo, konsekwentnie po "po drugie". Do wyboru jest jeszcze przecinek, ale okazuje się, że choć bezprzecinkowa pisownia jest dziwna dla oczu, tutaj i ją można zastosować.
Czyli w tym przypadku korektorzy się nie mylili
Odsyłam -----> https://sjp.pwn.pl/poradnia/haslo/przecinek-po-czlonie-inicjalnym;12475.html
https://sjp.pwn.pl/poradnia/haslo/Interpunkcja-inicjalnych-wyrazen-metatekstowych;18343.html
Jak widzisz, wedle drugiego źródła, przecinek stawiasz, jeśli w twojej wyobraźni nabierasz po wyrażeniu "po pierwsze" oddechu.
Czyli przecinek zależy od Ciebie. Zależy od dynamiki, jaką chcesz obdarzyć te dwa konkretne zdania. Sama zdecyduj, którą wersję wolisz.
Bestsellery są poddawane gruntownej analizie, a tu przy dzienniczku pensjonarki, trzeba chodzić na rzęsach, śmieszne.
Ale tu chciałam pokazać, że nie jestem tylko dla gównoburzy, więc wypowiedziałam się odnośnie tekstu.
Prawda jest taka, że, nawet mając korektora, trzeba mieć ogólne pojęcie dotyczące interpunkcji i mniej więcej rozumieć, dlaczego tu a nie tam. Korektor poprawia to, co piszącemu umknęło. A nie za niego odwala całą robotę. Mam wrażenie, że Autorka cały czas upiera się przy drugim. Kasiu, popraw mnie, jeśli się mylę.
A dobre linki zawsze spoko :)
Przy okazji: wspominałeś coś o stronach, którym ufasz, i którym nie. Masz jakieś konkretne źródła, na których się opierasz, jak sprawdzasz błędy?
(Ja nie mam i chciałabym poznać)
do betti: "Widocznie słabo im płacisz, że odwalają chałturę... gdybyś posiadała jakąś wiedzę, mogłabyś tego dopilnować, a tak - lipa." - to jest właśnie ta merytoryczna krytyka, którą niektórzy z opowi się tak szczycą? takich pieniędzy, jakie ja wydałam na książkę, to ty na oczy nie widziałaś. może w tym leży twój problem... powiedz mi, po co człowiek ma zatrudniać redaktora i korektora, jeśli ma pilnować jego pracę? nie byli to ludzie z ulicy, tylko sprawdzone osoby, które pracują w tym zawodzie latami. zdałam się zupełnie na nich. moim zdaniem to jest zdrowe podejście. gdy oddaję auto do mechanika, również nie stoję nad nim i nie tłumaczę mu, co ma robić. wiedzę posiadam i to obszerną w wielu dziedzinach, pisać też potrafię, na tyle, na ile to jest konieczne. przy poprawkach sprawdzałam tylko, czy sens tekstu nie został zmieniony, bo to było dla mnie najważniejsze. twoja uwaga, o tym ile zapłaciłam, a ile nie zapłaciłam i czy było to wystarczająco dużo, czy za mało, świadczy jedynie o twoim poziomie. i ty się jeszcze dziwisz, że twoje wypowiedzi budzą we mnie agresje? jak już pisałam. jakby ktoś zadał sobie odrobinę trudu i prześledził, dlaczego moje podejście do niektórych pożal się Boże krytyków literackich jest takie, jakie jest, z pewnością by to zrozumiał. moją historię z opowi uważam za zakończoną. prócz złych emocji nie wniosła ona nic do mojego życia.
Robert, dzięki.
Są różne podejścia do jednego tematu, dlaczego nie miałoby być kilka różnych pisowni.
Tutaj akurat jest kwestia tego typu, że twoja książka gatunkowo jest tak umiejscowiona, że literackość (dbałość o brak powtórzen itp) nie jest szczególnie pożądana.
Więc myślę, że korektorzy nie chcieli zbytnio ingerować, no a jeśli chodzi o przecinki to albo im umknęło, albo są dwie poprawne pisownie.
Tyle.
Nie próbuję Ciebie upodlić, zwróciłam Ci jedynie uwagę na głupoty jakie robisz. Ja rozumiem, że bardzo chciałaś mieć własną książkę, ale dążyć do tego na ślepo, nie mając żadnego przygotowania i jak widać rozeznania, to przecież szczyt absurdu.
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania