Strach

Mietek snuł się po mieszkaniu i czegoś szukał. Czuł jakiś bliżej nieokreślony niepokój. Położył rękę na głowie i stwierdził, iż nie ma na niej ani jednego włosa. Jego peruka zniknęła. Co mogło się stać, iż nie zauważył tego wcześniej ? Drżącym głosem spytał się swojej małżonki.

- Kotku wiesz może, gdzie jest moja peruka? Zaraz muszę wychodzić do pracy, a jej nie ma.

Henia przestała podśpiewywać i w pokoju nastała martwa cisza. Coś było nie tak, ale co? Otrząsnęła się i cichutko odpowiedziała mężowi.

- Nie było kabanosów w sklepie, więc wzięłam kiełbasę myśliwską.

Mietka zastanowiły słowa żony, jednak nie mógł nad nimi dłużej myśleć, gdyż na parapecie usiadł wielki, czarny kruk.

- Wczoraj nie było tego kruka, o co w tym wszystkich chodzi?

Atmosfera w pokoju stawała się coraz bardziej nieprzyjemna. Hania rozejrzała się wokół. Podeszła cichutko do męża i wyszeptała mu do ucha.

- Twoja peruka jeszcze wczoraj była pod łóżkiem, ale dzisiaj jej tam nie było.

Mietek zamarł, co to mogło oznaczać? Czy ktoś ich obserwuje?

- Widziałem królika ubranego w garnitur. Czy może też go spotkałaś?

Henia rozejrzała się niespokojnie. Na parapecie siedziały już dwa kruki. Jeden z nich zaczął stukać w okno.

- Ten kruk wczoraj siedział na drzewie i w dziobie trzymał orzecha.

Mietek usłyszał jakiś stukot. Wydawało mu się, iż ktoś chodzi nad ich mieszkaniem, a przecież mieszkali na ostatnim piętrze.

- Wczoraj widziałem królika, siedzącego na ławce. Bawił się moją starą peruką.

Henia odczuwała coraz bardziej wzmożony szum, który wraz ze stukaniem w okno, powodował, iż nie czuła się komfortowo.

- Nie Miecio, nie spotykam królików ubranych w garnitury.

Miecio słyszał coraz intensywniejszy stukot w okno. Dodatkowo nad sobą, słyszał przesuwające się przedmioty. I ten cichy śpiew. Poczuł, iż jego ciało zaczęło delikatnie drżeć. Co u licha się dzieje?

- Listonosz przyniósł wczoraj list do ciebie. Co w nim było?

Henia czuła coraz większą niepewność, która przeradzała się w strach. Szum był coraz bardziej intensywny. Mały kruk wpatrywał się w nią i na coś czekał.

- Miecio przed naszym blokiem nie ma już ławek, więc nie mógł tam siedzieć królik.

Mietek wiedział, iż musi zacząć działać. Powoli zaczął podchodzić do okna. Zauważył wyraźne pęknięcia szyby, które układało się w jakiś obraz. Próbował sobie przypomnieć, gdzie wcześniej coś takiego widział.

- Te kruki zniszczyły nam okno, ... zobacz.

Natychmiast po wypowiedzeniu tych słów, spadła lampa i rozbiła się w drobny mak. W pokoju zapanował półmrok.

- Ten list…, tam tylko było napisane „obserwujemy was”. Miałam ci o nim opowiedzieć, ale zapomniałam.

Mietek ostrożnie odsunął się od okna. Niepokój, jaki wcześniej odczuwał, krok po kroku zamieniał się w strach. Czuł, iż musi uciekać. Niestety stał jak wmurowany.

- Nie wiem, co tutaj się dzieje. Henia boję się.

Henia zaczęła mrużyć oczy. Na ścianie wyraźnie widziała jakieś cienie. Szum był jeszcze bardziej intensywny. Spojrzała pod swoje nogi i zobaczyła, jak powolutku w jej kierunku zbliża się coś dziwnego.

- To jest obraz, jaki wisiał nad łóżkiem moich rodziców. Tam z tyłu, tak jak na tym oknie, czaiła się śmierć.

Wypowiedzenie tych słów sprawiło jej ulgę. Niestety strach wciąż narastał. Wiedziała już, co mają zrobić. Powolutku ponownie podeszła do Mietka. Spojrzał na żonę i także wiedział, iż musi to przerwać.

- Otworzę okno.

Mietek ponownie zbliżył się do okna, wyciągnął rękę i zacisnął ją na uchwycie. Bardzo wolno zaczął go przekręcać. W połowie drogi poczuł mocny uścisk Heni, ... jego ręka zatrzymała się.

- Też nie wiem, co tutaj się dzieje. Nie możemy otwierać okna.

Równocześnie usłyszeli upiorny śmiech. Przez ich ciała przeszły ciarki. Cienie, które do tej pory trzymały się parę metrów od nich, zaczęły się zbliżać, a szum stał się nie do wytrzymania. Henia przytuliła się do Mietka. Wszystko wokół zaczęło się kołysać, a wibracje, jakie odczuwali, przenikały ich ciała. Czuli je w każdej komórce swojego ciała, która jedna po drugiej przestawały funkcjonować. Ciała ich ogarniał powolny paraliż, który łączył się z przejmującym bólem. Przytuleni do siebie oczami pełnymi bólu i przerażenia obserwowali cienie, które wnikały w ich ciała. Może trzeba było jednak otworzyć to okno?

………

- Kaśka, na naszym łóżku leży jakaś peruka.

Wojtek poczuł, iż to nie on jest autorem tych słów, na łóżku przecież nie ma żadnej peruki. Z kuchni dobiegł go głos małżonki.

- Nie było kabanosów w sklepie, więc wzięłam kiełbasę myśliwską.

Coś było nie tak. Poczuł się jak jakaś kukiełka bezwolnie wykonująca polecenia. Dlaczego nie mógł zapanować nad swoim ciałem? Z całych sił próbował powstrzymać się od dalszej rozmowy, jednak na nic nie miał wpływu.

- Wczoraj nie było tego kruka, o co w tym wszystkich chodzi?

W mieszkaniu zaległa martwa cisza, która została przerwana wwiercającym się w mózg szeptem.

- Witam w strefie cienia.

[…]

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 1

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania