Matko, ależ to smutne. Aż by się chciało bohaterkę przytulić.
Z czego wynika takie podejście do życia? Z wychowania, doświadczeń? W pozytywizmie bodajże, było popularne pojęcie utylitaryzmu. Oznaczało mniej więcej to, że miara wartości człowieka jest jego użyteczność społeczna. Jak nie robisz niczego dla innych to jesteś g* wart.
Ludzie sami czasem się w taki utylitaryzm zapędzają. Nie odpoczywają, nie robią niczego dla siebie, bo wtedy czują się bezwartościowi. To okropny stan powodujący frustrację i odbierający chęć do życia. A jak się żyć nie chce to po co myśleć o jutrze.
Aaa, rozpisalam się, a miałam krótsza myśl.
Pozdrawiam
A jeśli dzisiaj płaczę, jutro będę się śmiać? :D
Oczekiwanie na katastrofę, poniekąd uzasadnione, bo śmierć zabierze wczoraj i dziś, uwalniając od jutra. Czyli lepiej, gdy w życiu gorzej, patrząc na finał istnienia.
Zawsze znajdzie się pozytyw, Piecuszku.
Najważniejsze, to wierzyć w siebie. Sprawdzam się dzisiaj, to i sprawdzę i jutro, obojętnie co miałoby nadejść.
Pozdr.
Właśnie nie lepiej, gdy gorzej. ?
Wierzyć w siebie wbrew pozorom nie jest łatwo. Jednemu się udaje, drugiemu nie. Jeden zwalcza przeciwności, drugi choćby nie wiem, jak się starał, nigdy z nich nie wychodzi. A więc trudno się dziwić jego podejściu do życia. Pozytywy zawsze są, tylko czasem trudno się nimi cieszyć.
Dzięki za komentarz i uśmiech. Oduśmiecham się ?
Piecuszek, nie da się wszystkich przeciwności zwalczyć, nie da i już!
Najważniejsze, że się próbowało i zrozumiało, że są sprawy od naszej postawy zupełnie niezależne.
Dziękuję, Wertyt?
Poczytałam o kamedułach i ponoć to, że pozdrawiają się, mówiąc "memento mori" i że śpią w trumnach to mity.
Czasem wystarczy radosna chwila, bo przecież "w życiu piękne są tylko chwile" ?
Komentarze (17)
Z czego wynika takie podejście do życia? Z wychowania, doświadczeń? W pozytywizmie bodajże, było popularne pojęcie utylitaryzmu. Oznaczało mniej więcej to, że miara wartości człowieka jest jego użyteczność społeczna. Jak nie robisz niczego dla innych to jesteś g* wart.
Ludzie sami czasem się w taki utylitaryzm zapędzają. Nie odpoczywają, nie robią niczego dla siebie, bo wtedy czują się bezwartościowi. To okropny stan powodujący frustrację i odbierający chęć do życia. A jak się żyć nie chce to po co myśleć o jutrze.
Aaa, rozpisalam się, a miałam krótsza myśl.
Pozdrawiam
Pozdrawiam ?
Oczekiwanie na katastrofę, poniekąd uzasadnione, bo śmierć zabierze wczoraj i dziś, uwalniając od jutra. Czyli lepiej, gdy w życiu gorzej, patrząc na finał istnienia.
Zawsze znajdzie się pozytyw, Piecuszku.
Najważniejsze, to wierzyć w siebie. Sprawdzam się dzisiaj, to i sprawdzę i jutro, obojętnie co miałoby nadejść.
Pozdr.
Wierzyć w siebie wbrew pozorom nie jest łatwo. Jednemu się udaje, drugiemu nie. Jeden zwalcza przeciwności, drugi choćby nie wiem, jak się starał, nigdy z nich nie wychodzi. A więc trudno się dziwić jego podejściu do życia. Pozytywy zawsze są, tylko czasem trudno się nimi cieszyć.
Dzięki za komentarz i uśmiech. Oduśmiecham się ?
Najważniejsze, że się próbowało i zrozumiało, że są sprawy od naszej postawy zupełnie niezależne.
Jasne. ?
Postaram się wpoić to bohaterom moich tekścików.
Uśmiech na dobry dzień ?
Poczytałam o kamedułach i ponoć to, że pozdrawiają się, mówiąc "memento mori" i że śpią w trumnach to mity.
Czasem wystarczy radosna chwila, bo przecież "w życiu piękne są tylko chwile" ?
Właśnie takie (być może jutrzejsze) chwile należy doceniać i smakować. Niemalże pławić się w nich.
No to się pławmy ?
Może należy żyć tak, jakby jutra miało nie być?
O to chodzi?
Dzięki za słowo.
Pozdrawiam :)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania