Stracona szansa

Każdego dnia budząc się zadaję sobie takie samo pytanie „ile jeszcze dokładnie takich samych dni przede mną?”. Każdy mój dzień jest taki sam. Śniadanie, lekcje w szkole, obiad, zadania domowe, kolacja, sen i tak w kółko. Codziennie przyglądam mu się na przerwach. Kiedy patrzy w moją stronę odwracam wzrok. Robię to automatycznie. Wiem, że w końcu powinnam do niego zagadać ale nie potrafię. To trwa już dwa lata. Jest bardzo miły. Czasem nawet się do mnie uśmiecha dopóki nie odwrócę głowy. Mimo to nie potrafię się przemóc i zrobić tego jednego, decydującego kroku. Nie potrafię zaryzykować. Boję się, że się zbłaźnię. Mam wrażenie, że mnie wyśmieje. On albo jego koledzy. Nie potrafię...

„Natan” - to jego imię. Powtarzam je w nieskończoność, zastanawiając się po raz tysięczny co powinnam zrobić by nie stracić szansy, która się może już nie powtórzyć. Jest niesamowity, cudowny, idealny, inteligentny, umięśniony, przystojny, słodki, wrażliwy, odważny... Mogę wymieniać wiele innych przymiotników, szczególnie, kiedy patrzę na niego, kiedy podczas przerwy jest skupiony na grze w piłkę z kolegami. To jego pasja, a dla mnie to najlepszy czas, żeby mu się przyglądać. Skupienie malujące się na jego twarzy, napięte mięśnie, dążenie do celu i radość z jego osiągania.

Tak mijają dni, tygodnie, miesiące i lata. Codziennie to samo. Każdego dnia przyglądam mu się i chcę coś zmienić w swoim życiu. Chcę uśmiechnąć się, podejść do niego i zagadać, dać sobie szansę ale nie potrafię. Zbyt boję się ryzyka.

Pewnego dnia jednak wszystko się zmieniło. Zobaczyłam go wychodząc ze szkoły. Przed budynkiem czekała na niego piękna dziewczyna o długich blond włosach. Czule się przywitali a następnie trzymając się za ręce ruszyli w przeciwnym kierunku.

Stałam jak wryta. Nawet nie próbowałam ukryć swoich emocji – przygnębienia, smutku i żalu – Bo i tak by mi się to nie udało. Wtedy usłyszałam za sobą męski głos. To przyjaciel Natana.

- Wiesz, zależało mu na tobie. Czekał na ciebie aż w końcu odpuścił. Mogłaś zaryzykować... na pewno byłabyś wtedy na jej miejscu. - Nie czekał na moją odpowiedź bo dobrze wiedział, że jej nie dostanie. Niby co miałam powiedzieć?

Wstając rano kolejnego dnia z zapuchniętymi oczami od płaczu, pierwszy raz zadałam sobie inne pytanie niż dotychczas. „Ile jeszcze szans stracę przez to, że nie potrafię podjąć ryzyka?”

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 1

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (1)

  • Gealach 28.06.2016
    Ten cały Natan zamiast przejąć inicjatywę to też tylko na gotowe czekał. Nie lubię takich kolesi. Tak mu zależało.
    Ale opowiadanie fajne, tylko Natan denerwujący. 5

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania