Stracony raj

Wzięłam wdech, gdy moje ciało sparaliżował dawny strach przed zanurzeniem się w wodzie, ta potworna blokada przed przykryciu uszu wodą, kiedy to dźwięki są o wiele bardziej zaćmione, chociaż z kolei te niepozorne robią się coraz głośniejsze. Czułam każdy centymetr ciała, każdy ruch żeber, krew tętniącą w żyłach, zwiastującą kolejny atak paniki. Drżałam, czekając na ten atak jak porzucona owca, czekająca aż jej baśń dobiegnie końca, której zakończenie jest znane wszystkim. Słyszałam krzyki zza drzwi, te rozpaczliwe szarpanie klamki... Uśmiechnęłam się jedynie, powodując kolejne dreszcze, kiedy ciało broniło się przed tym uczuciem obrzydzenia i strachu do tego co robię.

Ja sama nie wiedziałam co robię, szukałam powodów, szukałam źródła, i samej siebie. Byłam zagubiona, jak pierwsi grzesznicy, na oślep szukając utraconego szczęścia. W mym sercu zagnieździł się wąż, którego sama zaprosiłam, nie będąc świadoma co mi przyniesie.

- Wyłącz światła i poczuj się sobą, kochana - usłyszałam jego cichy szept, po którym przeszły mnie ciarki niepokoju - Zmierzałaś do tego tak długo, dlaczego miałabyś to teraz zaprzepaścić?

- Ale... ja wciąż szukam... tego kim dla nich jestem... - szepnęłam, krzywiąc się, ponieważ pod wodą brzmiało to jak krzyk, ogłuszało mnie.

- Jestem tu dla ciebie, jestem w ciemności, wsiąkając te kłamstwa którymi cię karmią, i słowa, których nie chcą powiedzieć ci w oczy.

- Przecież kiedyś byli dla mnie tacy mili... myślałam że myślą o mnie dobrze...

- Ale coś się zmieniło, prawda? - jego szept był spokojny, jakby wypełniony współczuciem i zrozumieniem, jednak moje serce wypełniał tylko gniew i dezorientacja.

- To nie pierwszy raz, kiedy szukając raju, znajduję tylko ból i zawód - to było takie głośne, krzywiłam się przy każdym słowie, zaciskając pięści - Stworzyłam obraz osoby niemal niezniszczalnej, która tylko się śmiała z wyzwisk, obracając wszystko w żart... Ale dlaczego mnie obrażali? Dlaczego tak bardzo mnie poniżali?

- Ponieważ kogoś zraniłaś?

- Nie - w moich oczach zebrały się łzy bólu i emocji - Chociaż w sumie to tak, nie raz i nie tylko jedną osobę.

- Ojej... -szept brzmiał na lekko karcący - Wiesz, że jak ranisz jedną osobę, to to do ciebie wróci? I to nie jednokrotnie... - moja klatka piersiowa wypełniła się tępym bólem, od którego zapierało mi dech - I po co ci to było? Co teraz osiągnęłaś? Co czujesz?

Zamknęłam oczy, narastający ból rozpraszał moje myśli, co tylko pogłębiało reakcje mojego ciała na strach, który odczuwałam całą sobą.

- To ich wina, że tak łapczywie czegoś pragnęli, zaślepiając tak oczywiste znaki oszustwa.. - warknęłam, ten ból był inny, jakby otwierano mnie od środka. Drżałam, w agonii, łapiąc łapczywie oddech. - Teraz jestem w ciemności, jako jedyny diament, prawdziwa i boleśnie realna, stając im na drodze poszukiwania dawno utraconej miłości.

Wanna zapełniła się krwią, krzyczałam, szarpiąc się w ogarniającej mnie nicości, aż nie otworzyłam oczu i nie spojrzałam na swoje odbicie w gadzim, zimnym spojrzeniu

- Grzechem byłoby cię stracić kochanie... - szepnął, poruszając się, wychodząc z mojego serca, rozdzierając je i resztę organów. Wrzeszczałam, pewna że umieram, tego nie byłabym w stanie przeżyć, a policja by mnie znalazła jak kolejną samobójczynię, która różni się jedynie bardziej efektownym zgonem

- Nie! Nie zrobiłam nic złego!

- Zrobiłabyś to samo jakbyś miała okazję? - Spytał, jednak moje uszy nie zarejestrowały żadnego dźwięku. Czy to już wytwór mojego umysłu? Czy rozmowa przeszła na ten poziom z innego powodu?

- T-tak... - szepnęłam zdyszana, ból zanikł tak szybko jak się pojawił, a mnie ogarnęła apatia - Przy kolejnej szansie, zrobiłabym im rzeczy o wiele gorsze, niż głupie złamane serduszka...

Wąż się zaśmiał, czułam jego ciepło na swoim ciele, kiedy się ruszał, bicie jego serca, i widziałam jego błyszczące, puste oczy

- Jesteś owocem zła, które nie powinno być wysiane na tym świecie... - zbliżał się do mnie, a ja tylko patrzyłam jak zahipnotyzowana, jak powoli otwiera szczęki, z której wystawały czarne kły. Zaczęłam krzyczeć.

----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

- Oliwia! Co się z nią dzieje?!

- Odsuńcie się, i dajcie przejść lekarzowi!

Czułam że drżę, a zaraz potem przeszył mnie ból głowy, gdy na moje oczy padło ostre światło, lekarskiej latarki.

- Jest nieprzytomna, ale przynajmniej żywa - Jego chłodny głos raził moje uszy, brzmiał zbyt znajomo i wyraźnie dla moich zmysłów niż mogłam znieść. Jęknęłam, przykuwając tym jego uwagę, po czym otworzyłam oczy, zasłaniając je ręką

- Co jest? - Syknęłam, gdy przy próbie podniesienia się, moja głowa prawie eksplodowała bólem, jak i potem się okazało, krwią

- Leż, a wy, dzwońcie po karetkę - zwrócił się lekarz do grupki gapiów - Ale już!

Rozległ się krzyk, i zaraz potem usłyszałam odgłos wymiocin. Chciałam wiedzieć co spowodowało ten odruch, jednak lekarz trzymał mnie zbyt mocno, bym mogła chociaż się ruszyć. On jednak kiedy zobaczył to samo co tamci, spojrzał na mnie z przerażeniem i dezorientacją

- C-co się stało? - spytałam słabo, a on jedynie poprawił okulary, starając się ukryć konsternację - Co jest? Co pan zobaczył? - naciskałam, aż w końcu spojrzał na mnie wściekły

- Jakim cudem, będąc zamknięta przez 48h w tym pokoju, przyprowadziłaś tu, i zabiłaś młodą dziewczynę?!

- Co...? Tam leży... trup?

- Leży w wannie z rozprutym brzuchem! Jak mogłaś to zrobić? I jakim cudem?!

Patrzyłam na niego, czując jak odgłosy jego krzyków powoli cichną, a ja słyszę głosy jakby spod wody. Rozejrzałam się, i na ramieniu lekarza zobaczyłam węża, o lśniących oczach

- I jak? Na złamanych serduszkach się nie skończy?

Średnia ocena: 4.5  Głosów: 2

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (1)

  • Tojestwlasnieten 17.12.2020
    - I jak? Na złamanych serduszkach się nie skończy?
    - "Nie" odpowiedziała resztkami sił i nadziei, że jej plan się ziści
    - Cierp suko, cierp za te wszystkie złamane serca
    "Tęsknie" - krzyknęło jedno ze złamanych serc resztkami sił bijąc tak nierówno od zbyt dużych ilości substancji psychoaktywnych
    Ale była tak zatwardziała w swoim cierpieniu, w zemście na wszystkich, że nie usłyszała pukania. Nie usłyszała nic, tylko dźwięki włączonych bomb karetki i głos "tracimy ją". Ostatnie tchnienie, ostatnia myśl przeszła jej przez głowę. O kim pomyślała? Kogo widziała nim ostatni raz zamknęła oczy? To zostanie wieczną tajemnicą. Ale jedno wiemy, wraz z jej śmiercią umarło jedno ze złamanych serduszek.
    - "Mam Cię już na zawsze dla Siebie" syknął wąż
    - Zabiłaś mnie - westchnęło obce serce, po czym przestało bić na zawsze

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania