Straszny sen Dzidziusia Górkiewicza albo nie plujcie pomyleńcy na klawiatury
Liczyłem manowce, aż we śnie słabnący szwagier
nie potrafił przerwać eutanazji na własne żądanie.
I oszalał.
Rano zajrzałem przez okno życia grafomanów,
pewnie do Krakowa, gdzie współtworzy ze sobą
nie mniej niż trzydzieści tysięcy poetów.
Klikają z Bukałskai (pisownia fonetyczna),
sączą, szpanerskie nazwy destylatów.
Nie znam procentów, wiem
kto z oczekujących nie przyjdzie na mój pogrzeb.
Na portalu X skutkiem skażenia poplemiennego
jest zaporowe obłożenie ekskomuną.
W ten piątek oczekują mnie sklepowe pierogi z mięsem.
Rozdarta od pół wieku żona,
niczym Cindy Crawford z drugiej strony lustereczka,
potwierdzi nasz związek niemal namiętnie: Garou pozmywasz?
Komentarze (8)
ale jak mus, to mus.
1.
NO!
Właśnie się nie znasz na ludziach i wszystkich mierzysz swoją miarą.
Po majówce wytrzeźwiałem i mój umysł jest jasny i sprawny.
Tobie pozostały ziółka i klawiatura, oraz ubliżanie ludziom
bo się nie zgadzają z narodowcami i faszystami jak ty.
Zmień pampersa, czy to ktoś ci robi.
NO!
obyś sam nie oślepł!!
NO!
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania