Zombie (bo Werkmun to ktoś w tym stylu, nie?), wilkołaki, a teraz wampiry - pełen zestaw :) I do tego wątek religijny. No ciekawe...
I, jak widać, żaden nieumarły szef nie obchodzi się lekko z buntownikami ~
Te pierwsze trzy rozdziały jakby malowały uniwersum i rozstawiały figury na szachownicy przed właściwą akcją. Takie mam wrażenie przy czytaniu.
____________________________________
"Przestała na chama utrzymywać widoczność"
"ciężka czacha opadła na kolano" - te dwa fragmenty pasują do punktu widzenia bohaterki jak pięść do nosa. Metrysa nie wyglądała mi do tej pory na osobę, która używałaby takich sformułowań jak "czacha" i "na chama".
"Proponuję Junda. Ma większe doświadczenie, jeśli chodzi o taktykę i rozporządzanie porcjami krwi"
"Nie potrafi opanować łaknienia i pod jego rządami za jakiś czas braknie pożywienia. [...] Marnował krew." - albo czegoś nie rozumiem, albo te dwa fragmenty sobie przeczą?
Podczas czytania sceny z naradą wampirów miałam to samo odczucie co w 1 rozdziale - trochę chaotyczne można było się pogubić.
PS: Zerknęłam wczoraj z ciekawości znowu na pierwszy rozdział i zauważyłam zmiany :)
Tak, poprawiłam pierwszy rozdział. Mam nadzieję, że teraz jest lepiej. Werkmun - można powiedzieć że Zombie, chociaż tak naprawdę bóg, który przyjął taką formę.
A no, na bogato jeszcze będą jedni nieumarli.
Co do tych dwóch cytatów masz rację. Jakoś nie zauważyłam, że tutaj racjonalnie dzieli krew, a w drugim marnuje.
Najpierw postanowiłam nakreślić gatunki itp., bo dużo tych postaci, a dopiero później zacząć właściwy wątek, który się delikatnie przewija.
Co do dziewczyny, zmienię te zapisy. Obrady rady już dwa razy poprawiałam, bo dużo osób, a nie chciałam rozwlekać akcji i nadużywać imion. Dziękuję za komentarz i wyłapanie baboli. Pozdrawiam i miłego dnia.😊
Komentarze (2)
I, jak widać, żaden nieumarły szef nie obchodzi się lekko z buntownikami ~
Te pierwsze trzy rozdziały jakby malowały uniwersum i rozstawiały figury na szachownicy przed właściwą akcją. Takie mam wrażenie przy czytaniu.
____________________________________
"Przestała na chama utrzymywać widoczność"
"ciężka czacha opadła na kolano" - te dwa fragmenty pasują do punktu widzenia bohaterki jak pięść do nosa. Metrysa nie wyglądała mi do tej pory na osobę, która używałaby takich sformułowań jak "czacha" i "na chama".
"Proponuję Junda. Ma większe doświadczenie, jeśli chodzi o taktykę i rozporządzanie porcjami krwi"
"Nie potrafi opanować łaknienia i pod jego rządami za jakiś czas braknie pożywienia. [...] Marnował krew." - albo czegoś nie rozumiem, albo te dwa fragmenty sobie przeczą?
Podczas czytania sceny z naradą wampirów miałam to samo odczucie co w 1 rozdziale - trochę chaotyczne można było się pogubić.
PS: Zerknęłam wczoraj z ciekawości znowu na pierwszy rozdział i zauważyłam zmiany :)
A no, na bogato jeszcze będą jedni nieumarli.
Co do tych dwóch cytatów masz rację. Jakoś nie zauważyłam, że tutaj racjonalnie dzieli krew, a w drugim marnuje.
Najpierw postanowiłam nakreślić gatunki itp., bo dużo tych postaci, a dopiero później zacząć właściwy wątek, który się delikatnie przewija.
Co do dziewczyny, zmienię te zapisy. Obrady rady już dwa razy poprawiałam, bo dużo osób, a nie chciałam rozwlekać akcji i nadużywać imion. Dziękuję za komentarz i wyłapanie baboli. Pozdrawiam i miłego dnia.😊
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania