Strażnik(kawałek mojej książki)
Bum…Bum…Są już blisko…Bum…Bum…Nadchodzą…Bum…Bum…Wrota już długo nie wytrzymają…Bum Bum…Przedarli się…Bum…Bum…Jest ich zbyt wielu…Cofamy się…Bum…Bum…Czas na ostatnią walkę…Bum…Bum…Okrążyli nas…Bum…Bum…
Upadli Nadchodzą
BUM kamień uderzył w mur robiąc w nim wielką wyrwę. Następny uderzył chwile po nim. Wielkie kamienie latały wszędzie niszcząc mury i zabijając obrońców. Rodrick upadł uderzenie kamienia odrzuciło go, leżał podczas gdy nad jego głową przelatywały ogromne kamienie i strzały a jego kompani ginęli spadając z muru lub upadali przeszyci strzałami. Wstał nie miał pojęcia ile leżał na murze, nie miał też pojęcia ilu jego przyjaciół już zginęło. Stał przez chwile wpatrując się w chordę upadłych którzy stali pod murami twierdzy. Nagle o blanki uderzyły drabiny a po nich zaczęli wspinać się upadli. Rodrick chwycił miecz i próbował odpychać drabiny od murów te jednak nie były z drewna jakiego używali orkowie, nie to były drabiny z materiału czarnego jak noc i wytrzymalszego niż mury twierdzy. Rodrick wiedział, że jeżeli upadli wejdą na mury bitwa zamieni się w rzeź -Nie pozwólcie im wejść na mury! W bitewnym szale nikt nie zastanawiał się kto wydaje rozkazy a Rodrick miał głos którego pozazdrościł by nie jeden doświadczony mówca. Kiedy tylko pokazała się głowa upadłego Rodrick szybko uderzył potężnym zamacham znad głowy prosto w niego, upadły spadł na piki własnych kompanów. Napór upadłych jednak nie słabł, po jego prawej stronie jakieś 20 metrów od niego upadli przedarli się na mury. Żołnierze Valoru nie mieli szans w walce z upadłymi. Rodrick szybko odwrócił wzrok gdyż tuż przy nim grupka upadłych przedostała się na mury, szybko podbiegł w ich strone osłaniając się tarczą, wbiegł na jednego z nich i przewrócił go wykorzystując zaskoczenie upadłych dobił leżącego mieczem następnie podniósł tarcze do góry żeby osłonić się przed ciosem kolejnego upadłego. Rodrick odskoczył do tyłu przyjmując pozycje obronną, nogi lekko ugięte tarcza na wysokości piersi, upadli zaatakowali na ich nieszczęście mur był dosyć wąski a ten konkretny kawałek był do tego bardzo mocno zdewastowany przez ostrzał katapult, tak więc mogli atakować Rodricka tylko pojedynczo. Upadły skrzyżował z Rodrickiem swój miecz Rodrick skierował ostrze swojego przeciwnika w dół, następnie tarczą uderzył w jego głowę. Upadły cofnął się nieznacznie, ale Rodrickowi to wystarczyło, cofający się upadły przytrzymywał teraz miecz tylko jedną ręką więc Rodrick płynnym ruchem odrzucił tarcze na bok i wolną ręką chwycił miecz, wykorzystując to że miał dwie ręce na mieczu a przeciwnik tylko jedną z całej siły podniósł go do góry upadły nie spodziewał się czegoś takiego więc mimo większej siły nie zdążył podnieść swojego miecza, jedyne co zdążył zrobić to podnieść drugą wolną rękę nad głowę, ale to nie wystarczyło ponieważ Rodrick walczył w niezliczonych bitwach i był na taki odruch przygotowany, wiedział również że upadły jest cały pokryty zbroją która de facto jest jego ciałem a przy tym jest bardzo wytrzymała.(nikt do końca nie wie z czego jest ona zrobiona, ale podejrzewa się, że jest to rodzaj mrocznego metalu.)Rodrick podniósł więc miecz nad głowę a następnie szybko opuścił go do swojej klatki piersiowej, płynnym ruchem wbił miecz w sam środek piersi zdezorientowanego upadłego. Po czym wziął się za jego kompana który już ciął w jego stronę mieczem, Rodrick odbił cięcie własnym mieczem i wykonał serie szybkich cięć niestety ten upadły posiadał również tarcze dzięki której odbił ataki Rodricka. Rodrick jednak wyposażony był w miecz bękarci czyli taki którym można było walczyć zarówno oburącz jak i używając tarczy, a to wyrównywało szanse. Upadły dźgnął w stronę Rodricka, ten wykonał unik przerzucając jednocześnie miecz do swojej lewej ręki(po zabiciu wcześniejszego upadłego Rodrick zaczął trzymać miecz prawą ręką)następnie wyciągnął ją jak najdalej mógł i wbił miecz w bok upadłego, który padł martwy. Rodrick wyrwał swój miecz z ciała upadłego, i rozejrzał się dookoła tak jak się spodziewał żołnierze Valoru nie dali rady upadłym a bitwa zmieniła się w rzeź jedynym ratunkiem było wycofanie się do wewnętrznych murów twierdzy. –Za mną jeśli rzycie wam miłe!-krzyknął najgłośniej jak potrafił grupka obrońców usłyszała jego okrzyk i zaczęła wycofywać się w stronę schodów prowadzących na dziedziniec, widząc to inni żołnierze również zaczęli się wycofywać a w krótce wszyscy obrońcy zewnętrznego muru cofali się na dziedziniec i dalej w stronę wewnętrznych murów. Wtedy usłyszeli ogromnie głośny wrzask w którym było coś strasznego, coś zniewalającego, coś z dawnych czasów, coś co tylko Rodrick znał był to bowiem wrzask Przeklętego
Czarny Upiór
Wrzask przeklętego był tak upiorny, że żołnierze padali i zwijali się z bólu zasłaniając dłońmi uszy, niektórzy nie wytrzymali tego wrzasku i skakali ze schodów prowadzących na dziedziniec. Rodrick również padł na ziemie i przysłonił dłońmi uszy, ale to niewiele pomogło. Wrzask ucichł a obrońcy na chwilę odetchnęli z ulgą, ta chwila nie trwała jednak długo, zobaczyli coś co zaparło im dech w piersiach a strach przeszył ich serca, bowiem wielki czarny potwór zbliżał się do nich. Rodrick wiedział co to jest a ta wiedza tylko wzmagała jego strach, był to bowiem czarny wierzchowiec Przeklętych potwór który był w rzeczywistości koszmarem który zrodził się wraz z Przeklętymi, koszmar który był czymś w rodzaju ducha zmieniającego kształty. Tym razem przybrał postać wielkiego potworem z ogromnymi skrzydłami, kolcami które pokrywały jego łuskowate cielsko, dwie i jedyne kończyny zakończone ogromnymi szponami tworzyły swoiste tylne kończyny dzięki którym mógł lądować na każdej powierzchni i siać zniszczenie, długa szyja na końcu której znajdował się łeb a w nim paszcza pełna ostrych jak brzytwa zębów mających w sobie śmiertelną truciznę, rozsiewał wokół strach i przerażenie, czarny jak noc i bezlitosny, rumak Przeklętych który potrafił zmieniać swoje kształty, właśnie leciał w ich stronę a na nim siedział on jeden z 7 Przeklętych, upiorów z dawnych czasów, które oddały swą dusze pradawnemu złu i poprzysiągł mu służbę. Odziany w zbroję której żaden zwykły miecz nie mógł nawet zarysować, zbroi z czystego mroku który za pomocą potężnych zaklęć przybrał postać pancerza, na to wszystko narzucony był płaszcz z tkaniny która dla każdego wydawała się bardziej lub mniej czarna bądź brązowa. Zamiast twarzy ziała tam czarna pustka którą przykrywał kaptur. Ze zbroi można było dostrzec jedynie naramienniki i pancerz chroniący klatkę piersiową. Sam pancerz był spowity plątaniną łańcuchów i czaszek. Na prawym naramienniku został wyryty trójkąt który po środku przecinała linia biegnąca jeszcze kilka centymetrów w dół symbol Mrocznego Pana Astarotha któremu te Upiory służyły. Uzbrojony był w dwuręczny miecz(którego ostrze było zatrute)jednak był tak silny, że mogli władać nim jedną ręką. Oprócz tego posiadał co najmniej dwa noże(każdy zatruty) miał również przy sobie bat naszpikowany kolcami. Potrafił(jak każdy Przeklęty) zabić samą swoją obecnością, prawie nikt nie potrafił wytrzymać jego spojrzenia które zniewalało ofiarę a ci którzy to przeżyli w większości tracą zmysły i wariują. Mógł również wydobywać z głębi swojej ofiary jej największe koszmary aby następnie zsyłać na nią wizje tych że koszmarów. Potrafił mówić lodowym językiem który niszczy psychikę i sieje spustoszenie w umyśle ofiary. Dokoła siebie roztaczał zaś strach. I właśnie on leciał na swoim mrocznym rumaku w ich stronę. Rodrick wiedział, że jedynym który może się z nim zmierzyć był on, on jako jedyny posiadał bowiem miecz który nie tylko był w stanie nie rozpaść się przy uderzeniu o miecz Upiora ale też mógł zranić Przeklętego. Rodrick nie miał dużo czasu na zastanawianie się ponieważ Upiur właśnie wzbił się ponad mury i z wrzaskiem niczym strzała pomknął w dół wprost na mury. Rodrickowi wydawało się, że Przeklęty na swoim czarnym wierzchowcu uderzył z impetem w mur, wokół miejsca jego „upadku” powstała czarna chmura śmierdzącego dymu. W rzeczywistości jednak Przeklęty po prostu zmienił formę swojego wierzchowca z mrocznej bestii na czarnego rumaka. Rodrick usłyszał wiwaty obrońców wiedział jednak, że Upiór wcale nie zginął, wiedział że zaraz wyłoni się z chmury tego dymu widział to już nie pierwszy raz. Tak jak przewidział z chmury dymu wyłonił się Przeklęty na opancerzonym czarnym koniu który zaczął pędzić przed siebie przez mur w stronę wycofujących się oddziałów Valoru. Żołnierze którzy jeszcze kilka chwil temu wznosili okrzyki i wiwaty teraz zamarli. Rodrick wybiegł przed obrońców, wiedział, że jeżeli on nic nie zrobi to wszyscy zginą. –Idź precz Upiorze z zamierzchłych czasów! Nie pozwolę ci skrzywdzić obrońców tych murów! Jeżeli chcesz ich dopaść najpierw musisz zabić mnie! A wiedz że wielu próbowało i nikomu się to jeszcze nie udało! Nawet wam koszmary Astartotha! Przeklęty pędził w stronę Rodricka, gdy przebył połowę dzielącej ich odległości wyciągnął swój dwuręczny miecz. Rodrick również wyciągnął miecz jednak nie ten którym walczył z upadłymi, nie wyciągnął zza pochwy na plecach miecz który zalśnił na biało jakby chcąc dodać otuchy obrońcą. Miecz pokryty był dziwnym pismem, pismem pradawnych. Wykonany był ze świetlistej stali, minerale który występuje jedynie w Górach Wichru. Minerał ten był pobłogosławiony przez Sharu pana światła i władcy Imeri, dlatego potrafił wytrzymać styczność z ostrzem Przeklętych a nawet ich zranić i w teorii zabić. Rodrick wiedział, że teraz uwaga obrońców skupi się na nim więc krzyknął
-Uciekajcie jeśli wam życie miłe! Waszą jedyną nadzieją jest wewnętrzny mur!
Poskutkowało, żołnierze zaczęli wycofywać się w stronę schodów i dalej przez nie na dziedziniec aż do wewnętrznego muru. Oczywiście na murze roiło się już od upadłych i zabijali oni tych którzy nie zdążyli wycofać się na dziedziniec lub dobiec do schodów. Upiór był już tuż, tuż nagle koń zniknął i Przeklęty szedł do Rodricka, jednocześnie nie pozwalając upadłym się do niego zbliżyć. Rodrick zaczął biec w jego stronę z mieczem w prawej ręce i tarczą którą podniósł z ziemi w lewej.
-Za Valor! Precz Upiorze!!-jego okrzyk wzniósł się nad polem bitwy-Precz!! Ta ziemia jest strzeżone przez Strażnika!!
Upadły chwycił miecz oburącz i wziął zamach uderzając prosto w tarcze Rodricka, którą ten się zasłaniał. Rodrick został odrzucony a jego tarcza rozbita w drzazgi. Przeklęty z szybkością węża zaatakował po raz kolejny, tym razem Rodrick zdążył jednak uskoczyć i miecz Upiora przeszył pustkę. Tym razem Rodrick był pierwszy i to on zaatakował Przeklętego cieciem od boku, Upiór jednak uniknął cięcia cofając się nie znacznie widząc to Rodrick zawołał: -Czemu uciekasz sługo Astarotha?!
Upiur podszedł kilka kroków do Rodricka, jednocześnie próbując sparaliżować go Lodową Mową. Rodrick nie reagował a Upiór był coraz bliżej, kiedy stał niespełna metr od Rodricka, ten dźgnął szybko mieczem w stronę piersi upiora, ten jednak sparował uderzenie własnym mieczem. Rodrick uskoczył do tyłu, kątem oka spostrzegł, że większość obrońców jest już w środku wewnętrznego muru a niektórzy z nich już zaczęli strzelać do armii upadłych. Niestety nie tylko obrońcy poczynili postępy, upadli dotarli już na dziedziniec na którym walczyli z tymi którym nie udało się przedostać na wewnętrzny mur. Upadli zaczęli również przetransportowywać tarany do zniszczenia wrót wewnętrznego muru, Rodrick zrozumiał, że został otoczony nie miał szans przeżyć jeżeli nie zabije go Przeklęty zrobią to upadli… chyba, że… w głowie Rodricka zaświtał pomysł i iskierka nadziei.
Ucieczka „Teraz albo nigdy” taka myśl przebiegła po głowię Rodricka, jednak zanim zdążył się zastanowić już wykonywał swój plan, już biegł w stronę Upiora. Rodrick biegł przed siebie z mieczem w dłoni i okrzykiem na ustach, miał nadzieje, że Przeklęty da się złapać w jego pułapkę. Upiór wziął zamach i jego miecz uderzył w Rodricka z całej siły, a ten został odrzucony na jakieś pół metra. Przeklęty podszedł do Rodricka, który leżał bez ruchu na murze blisko schodów prowadzących na dziedziniec. Rodrick został pozbawiony jakiejkolwiek szansy na obronę przed wrogiem. Upiór stał przy Rodricku i powiedział w Lodowym Języku
-Zdechniesz w męczarniach za to, że ośmieliłeś się rzucić mi wyzwanie. Trucizna już krąży w twoich żyłach. Będziesz cierpiał godzinami a zdechniesz w największych katuszach tego świata. Będziesz cierpiał i krwawił a ja będę na to patrzeć.
Po tych słowach Rodrick zobaczył ciemność i zemdlał. Upiór kopnął go a ciało Rodricka spadło ze schodów na dziedziniec.
-Niech nikt go nie tyka i nie próbuje zabić. Swoim cierpieniem przysporzy mi rozrywki. Pozostałych wyrżnąć co do jednego, mieszkańców też, nie oszczędzajcie nikogo. Fortece zrównać z ziemią a wszystkie wioski dokoła niej spalić.
Po tych słowach Przeklęty przyzwał swojego czarnego wierzchowca, który przybrał postać skrzydlatej bestii, i odleciał.
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania