Struktura wiersza nakłada na mnie pewne ograniczenia >>> nie mogę sobie z tym poradzić ! :/

Struktura wiersza,

niczym ciasna klatka,

zamyka mnie w swoich sztywnych ramach.

Sztywnych ramach.

Każdy wers,

każda strofa,

to jak kolejne ogniwo łańcucha,

który krępuje moją wolność twórczą.

Próbuję wyrwać się z tych ograniczeń,

ale im bardziej się staram,

tym mocniej czuję ich ucisk.

 

:(

 

Słowa.

Słowa,

które chcą płynąć swobodnie,

muszą podporządkować się regułom,

które nie zawsze rozumiem.

Rymy,

metrum,

rytm – to wszystko staje się ciężarem,

który przygniata moją duszę.

!!!!!!!!Chcę krzyczeć!!!!!!!!!!!!!!

Chcę krzyczeć,

ale mój głos ginie w labiryncie literackich zasad.

 

:/

 

Czuję.

Czuję,

jakby moje myśli były ptakami uwięzionymi w klatce.

oo

Widzę,

jak trzepoczą skrzydłami,

próbując wznieść się ku niebu,

ale kraty są zbyt mocne.

Każda próba ucieczki kończy się bólem i rozczarowaniem.

Marzę o wolności,

przestrzeni,

gdzie mogę tworzyć bez ograniczeń,

ale rzeczywistość wciąż przypomina mi o swoich twardych regułach.

|

|

|

Twardych regułach.

|

|

 

???

 

Czy kiedykolwiek znajdę sposób,

by pogodzić się z tymi ograniczeniami?

Czy nauczę się tworzyć wiersze,

które będą oddychać moją wolnością,

a nie tylko spełniać wymogi formy?

Wymogi formy.

Na razie pozostaje mi tylko walka – z każdym wersem,

z każdą strofą,

z każdym dniem.

 

Z każdym dniem.

 

Z każdym.

 

Dniem.

Średnia ocena: 2.0  Głosów: 2

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (1)

  • yfgfd123 ponad rok temu
    Niestety żeby łamać zasady trzeba je znać. Ten szczegół dzieli bohomazy od awangardy.

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania