Struna ciszy kokietuje wiersze poetów

7 marca 2012 o 22:11 · Ustka, województwo pomorskie

 

w IV Rocznicę śmierci mego kumpla z lat młodości - kawalerskich

Henryka Serafinowicza ze Świdra koło Otwocka...

 

Zygmunt Jan Prusiński

 

STRUNA CISZY KOKIETUJE WIERSZE POETÓW

 

Nie chcę się mądrzyć – literatura jest tak szeroko otwarta, każdy ma prawo mówić. Niedawno napisałem artykuł pt. „Komercyjny konkurs literacki im. Zbigniewa Herberta w Londynie”. Puściłem ten tekst w świat, niech płynie po redakcjach, niech się kłócą redaktorzy, czy wydrukować czy nie; ja i tak mam swoich adresatów – odbiorców, kilkuset ich jest, na pewno. – Gdybym umiał pracować przy komputerze, to bym zrobił świetną gazetę internetową, ale nie umiem nawet tekstów wklejać, więc po co ta mowa – chyba że do ładnej buzi ropuchy.

 

Tak mnie ciągnie do przestrzennej poezji, ale błagam, nie zamęczać mnie nieroztropnie. Mnie wystarczy przeczytać fragment z góry, ze środka lub przy końcu, i już wiem czym pachnie ten wiersz – nazwisko autora obchodzi mnie na samym jego zakończeniu. Przecież nikt mi o tym nie podszeptuje, gdzieś to wyłazi z człowieka i każe tak: Weź na wyszukiwarce napisz hasło „Miasto poetów”, i wyskakuje cała armia informacji. Podobnie, (tak mnie swędziało) żeby napisać hasło: „CHŁOPCY Z PRZEDMIEŚCIA”. Byłem autorem tej nazwy w latach 60-tych, mojego – naszego zespołu rockowego w Otwocku. Grali w tej kapeli dłużej – krócej: Andrzej Dąbrowski, Andrzej Baliński, Andrzej Bigolas, Zbigniew Bednarski, Heniek Serafinowicz, Waldemar Rybak, Marek Melonik i Andrzej Pokropiński z którym śpiewałem w duecie od (szczenięcych lat). Mieliśmy tak zgrane głosy – tenory, że w trakcie wykonywania piosenki (na krzyż mogliśmy) zmieniać, a wyglądało to tak, ja śpiewałem pierwszym głosem Andrzej drugim głosem, w trakcie choćby refrenu ja wchodziłem na drugi głos a Andrzej na pierwszy głos. Po prostu bawiliśmy się w trakcie śpiewania. Kilka konkursów piosenki żeśmy zaliczyli (w głębokim PRL). Mam do niego żal – nie chciał się mnie posłuchać żeby wyjść na zewnątrz... Przecież Warszawa była tak blisko. „Chłopcy z Przedmieścia” działali w drugiej połowie lat 60-tych, i na przełomie a także z początku lat 70-tych, z przerwami. W roku 2007 właśnie z „Googla” wyskakuje wiadomość, że w tych samych latach powstała w USA grupa muzyczna, dosłownie tak samo się zwała, tylko po angielsku. Coś nieprawdopodobnego. Ta sama autorska metafora. Ja, młodzieniec w Otwocku, a ten ktoś, też autor tej samej nazwy w Stanach Zjednoczonych!

 

I taką polityczną ciekawostkę czytam: „Przywódca związku Lech Wałęsa osadzony został początkowo w Otwocku”.

Pod hasłem „Chłopcy z Przedmieścia” – grupa muzyczna z Otwocka”, pod stroną „Czerwiec” czytam teraz, dokładnie o godzinie 15:20, w poniedziałek 24 marca 2008 roku, (tak bardzo odległego a zarazem bliskiego) w „Kalendarium Muzycznym – Czerwiec”, pozycja 3:

[„1948, ur. Henryk Alber właściwie Serafinowicz w Otwocku – kompozytor i gitarzysta (Duet Gitar Klasycznych Alber – Strobel 1971- 1984). Współpracował między innymi z Elżbietą Wojnowską, Edytą Geppert. Zmarł 11 stycznia 2008 r. w Warszawie”].

Zamierzałem przecież pisać esej o Zbigniewie Herbercie! A tu co czytam, Heniek nie żyje! Mój Boże, nawet nie wiedziałem że jest z tego samego rocznika co ja. Kumplowaliśmy się. Grywaliśmy wspólnie i w Świdrze u niego w domu wraz z Andrzejem Pokropińskim i Andrzejem Dąbrowskim robiliśmy próby i programy. Dwa duety się spotykały: ja z Pokropińskim jako wokaliści w duecie i Heniek Serafinowicz z Dąbrowskim jako duet gitarowy. Później graliśmy w kawiarni „ADRIA” przy ul. Karczewskiej w Otwocku. Razem z braćmi Melonikami: Wojtkiem i Markiem. Naprzeciwko przez ulicę był słynny kiosk z wyrobami karczewskimi. – Cóż to były za wędliny, a jakie podroby: Kaszanka, pasztetowa, salcesonik. – Gdzie takie są teraz mój Boże kiełbaski? Dlatego tubylcy nazywali ten kiosk, „kiosk karczewski”.

 

Później graliśmy w Klubie Studenckim „POD SOSNAMI” także w Otwocku, ale już w innym składzie, z Andrzejem Balińskim i Waldemarem Rybakiem, bez Marka i Wojtka Meloników. Graliśmy tam na zmianę z „JANCZARAMI”. Gitarzystą solowym był u nich Wojciech Michalczyk. „NIEBIESKO CZARNI”, legendarna grupa wówczas opiekowała się z urzędu nami, inaczej, patronowała od strony muzycznej „Chłopcami z Przedmieścia”. Wojciech Korda, Ada Rusowicz, Janusz Popławski. To były początki Klubu „Pod Sosnami” przy stacji PKP. Nie, muszę coś napisać dla Heńka!

 

31 grudnia 2013 o 21:29 · Ustka, województwo pomorskie.

 

Zygmunt Jan Prusiński

 

MIELIŚMY PO SZESNAŚCIE LAT

Motto: w I Rocznicę Śmierci Heńka Albera - Serfinowicza

z "Duetu Gitar Klasycznych"

 

(ur. 3.06.1948 w Otwocku,

zm. 11.01.2008 w Warszawie)

 

Byliśmy w tamtych latach buntownikami,

na czym to polegało -

może ubieraliśmy się inaczej,

włosy ala-Beatles, w ręku gitara.

 

Układaliśmy program z radia Luksemburg,

(angielski nie zawsze nam wychodził

w doborze piosenek z Anglii).

 

Ty Heniu, ja, Andrzej Pokropiński

i Andrzej Dąbrowski -

kwartet podlotków na fali,

zbieraliśmy się by artyzm nasz

poznał świat.

 

Dwóch gitarzystów i dwóch wokalistów,

chyba umieliśmy to robić

jeśli bili nam brawa.

 

O jednym nie wiedzieliśmy,

że czas nie stał w miejscu.

 

26.01.2009 - Ustka

Średnia ocena: 1.0  Głosów: 1

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania