Strych motyli.

Metaliczny świst motylich skrzydeł przeciął ciszę, która panowała w sypialni. Słońce w erotycznym tańcu ściągało z nieba mrok. Jej oczy wpatrywały się w jeden punkt. Delikatnie odsłoniła szyje odklejając od niej pojedyncze włosy. Zapach różanych perfum osiadł na jej nagim ciele. Przymknęła na moment oczy, a mózg szybko zrobił pokaz wspomnień. Zacisnęła sine dłonie na starym kocu, wyginając ciało w nienaturalny sposób. W pewnym momencie usłyszała kroki. Stawiane były lekko i z pełną gracją, jak gdyby ziemia miała się zaraz zapaść. Poczuła zimne palce błądzące po jej obojczykach i materiał koszuli nocnej, która opadła na jej piersi. Jej ręka zabrnęła w stronę poduszki, spokojnym ruchem chwytając za pistolet. Wiedziała, że jeżeli nie zrobi tego teraz już na zawsze pozostanie zamknięta w tym pomieszczeniu. Był na tyle głupi, że nawet nie spostrzegł gdy któregoś ranka wyciągnęła z jego marynarki broń. Wykonując zdecydowany ruch przyłożyła lufę do jego skroni i w tym samym momencie poczuła jak jego ciało ją przygniata. Zrzuciła jego zwłoki na ziemie i wpatrując się w postać przy drzwiach przylgnęła do ściany. Jej serce biło jak oszalałe, każdy świst wydawał się teraz hukiem, obraz zaczął jej się powoli rozmazywać, a świat jak gdyby zwolnił. Poczuła obcy zapach kawy i papierosów. 

-Ubieraj się.. - Usłyszała lekko ochrypnięty kobiecy głos i poczuła, że dostała kawałkiem jakiegoś materiału w twarz. Przez roletę wpadło trochę światła, dlatego mogła stwierdzić, że była to czarna sukienka. Opuszki jej palców były obolałe, ale miękkość bawełny ukoiła je przynajmniej przez moment. Na krześle obok łóżka leżała bielizna. Nie spuszczając wzroku ze swojej wybawczyni zaczęła się powoli ubierać.

-Dziękuję. - Rzuciła cicho.

-Ubieraj się. Nie mam czasu, muszę jeszcze zapalić. Trzymaj. Mogą Ci się przydać. - Wycedziła przez zęby i rzuciła jej okulary przeciwsłoneczne. Po czym odwróciła się na pięcie i zniknęła za drzwiami.

Nie potrafiła zatrzymać łez, rozpłakała się i powolnym krokiem zaczęła schodzić po schodach. Światło na moment ją oślepiło, zachwiała się i nagle poczuła silne ręce delikatnie ją obejmujące.

- Uważaj na siebie do cholery. - Ton głosu kobiety był teraz jeszcze bardziej oziębły. Nagle poczuła dotyk ust na swojej szyj. Kobieta pchnęła ją na ścianę i delikatnie pocałowała jej usta, po czym zniknęła w mroku strychu.

Jej bystre oczy szybko przemierzyły każdy cal pomieszczenia. Cisza.

Średnia ocena: 0.0  Głosów: 0

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (2)

  • anioł 18.08.2016
    bardzo ciekawie się zaczyna. Jestem ciekawa tylko skąd taki pomysł?
  • rose 20.08.2016
    To wszystko rodzi się w mojej głowie, na to nie ma recepty ani algorytmu.

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania