Strych z pająkami

Gdy wspinam się po schodach,

których drewno trzeszczy jak kości starożytnych szkieletów,

pamiętam słowa Junga:

„Dom to metafora Jaźni,

a strych – jej skarbnica zapomnianych archetypów” .

Drzwi skrzypią,

otwierając przestrzeń,

gdzie kurz staje się kronikarzem czasu,

a pajęczyny – mapą neuronów splątanych wspomnień.

Tu, pod belkami pokrytymi patyną wieków,

powietrze nasycone jest

> genius loci < przeszłości,

która oddycha przez szczeliny w gontach,

jak westchnienia Heraklitowego

> panta rhei <.

Strych jest wunderkammer duszy.

Na półkach zbutwiałych od wilgoci leżą

„puste puszki z zachcianek” Obertyńskiej ,

a w kątach,

niczym w platońskiej jaskini,

wiją się przypomnień nietoperze,

ich skrzydła muskają belki pokryte hieroglifami pęknięć.

Freud twierdziłby,

że to superego przegląda się w lustrach przeszłości,

lecz ja widzę w tym raczej

> mise en abyme < Borgesowskich labiryntów

– każde wspomnienie odbija się w kolejnym,

tworząc nieskończoną serię zwierciadeł.

W kącie, pod baldachimem pajęczyn,

stoi zardzewiała skrzynia.

Jej zawartość to > palimpsest < dzieciństwa:

fotografie wyblakłe jak wspomnienia,

listy pisane atramentem z łez,

zabawki – „okulałe wzloty” ,

których skrzydła połamał czas.

Pająki, te ośmionożni tkacze,

oplatają je jedwabiem melancholii.

Są jak Penelopy,

które nocą dziergają,

a za dnia rozplątują opowieści,

by przedłużyć mit oczekiwania.

„Pamięć jest jak strych mroczny” – pisała Obertyńska,

a ja dodaję: > i jak biblioteka Babel <.

Na regale z próchniejącego dębu stoją tomiki wierszy Staffa ,

ich strony sczerniałe od dotyku palców,

które dawno stały się prochem.

„Jak dalekie to wszystko i już niepowrotne” – szepcze wiatr,

przemykając przez szparę w oknie.

W tej chwili rozumiem Schulza,

który pisał o „mapie niebios wyogromniałej w kopułę niezmierną” .

Tu, pod dachem,

gwiazdy są ziarnami kurzu,

a Droga Mleczna – smugą światła,

które sączy się przez dziurę w dachu.

W worku z „dartym pierzem połamanych skrzydeł”

znajduję pióro.

Kiedyś służyło do spisywania marzeń,

teraz jest relikwią.

Pająk wspina się po jego stosinie,

jak po filarze kosmicznym łączącym

> chronos < i > kairos <.

Jung powiedziałby,

że to symbol "indywiduacji",

ja zaś myślę o Arachne,

która rzuciła wyzwanie bogom,

tkając losy śmiertelników.

Gdy schodzę na dół,

pajęczyna przyczepia się do rękawa.

Zostawiam ją jako > memento < – nić Ariadny,

która kiedyś poprowadzi mnie z powrotem do tego królestwa ciszy,

gdzie przeszłość i teraźniejszość splatają się w

> ouroboros < wiecznego powrotu.

Średnia ocena: 3.0  Głosów: 2

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (2)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania