.Stworzenia
Siedział, okryty zupełnie niczym,
bez wstydu, nagości, wspomnień
i żalu, który mogły skrywać pod szatami
utkanymi matczyną dłonią, kiedy jeszcze
mieścił się pomiędzy palcami.
Siedząc, przemierzał puste przestrzenie,
tylko jemu oddane, wierne niczym psy
gryzące dłonie, które już nie karmią,
sprzęgnięte pod wolę swego pana,
zapadają się w punkt aby móc
przejść dalej bramą igielnego piekła,
gdzie znów karawana psów zaszczeka
ciszę... bez stworzenia.
Komentarze (4)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania