.Stworzenia

Siedział, okryty zupełnie niczym,

bez wstydu, nagości, wspomnień

i żalu, który mogły skrywać pod szatami

utkanymi matczyną dłonią, kiedy jeszcze

mieścił się pomiędzy palcami.

Siedząc, przemierzał puste przestrzenie,

tylko jemu oddane, wierne niczym psy

gryzące dłonie, które już nie karmią,

sprzęgnięte pod wolę swego pana,

zapadają się w punkt aby móc

przejść dalej bramą igielnego piekła,

gdzie znów karawana psów zaszczeka

ciszę... bez stworzenia.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 1

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (4)

  • Grafomanka rok temu
    Ponuro tutaj, jakby z odmętów ludzkiego piekła... pierwszy wers bym nieco poprawiła albo zrezygnowała z 'zupełnie', no 'karawana psów' nie brzmi, wataha psów zaszczeka ciszę - tu widzę świetną metaforę
  • Materazzone rok temu
    Myślałem nad tą watahą i wahałem się bardzo ale jednak chęć powiązania "bramy" z igielnego piekła z przypowieścią z bibli o wielbłądach i uchu igielnym, wygrała. Wielbłądy poruszają się karawaną, a wilk to po prostu jakoś bardziej swojski.
  • Grisza rok temu
    "kondukt psów zaszczeka ciszę"...
  • Materazzone rok temu
    Jak wyżej :D

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania