Styczniowym wieczorem (Wiersz o pożarze z 14.01.2017 z którego wyszłam cudem wraz z synem)
Pamiętam mój synu
ten wieczór z bajkami
nie było nikogo
byliśmy my sami.
Zasnąłeś w objęciach
ja oczy przymknęłam
Bóg nad nami czuwał
wtedy się ocknęłam.
Z łóżka się zerwałam
moja twarz pobladła
pokój pełen dymu
wdzierał nam się w gardła.
Wyszłam na korytarz
obok pokój płonął
okna się ścieliły
czerwoną zasłoną.
W objęcia Cię wzięłam
mocno się wtuliłeś
okryłam Cię sobą
oczy zasłoniłeś.
Biegnąc przez korytarz
czarny niczym smoła
słyszę głos zza drzwi
Anioł Stróż mnie woła.
Chciał bym właśnie dzisiaj
wyszła z Tobą cała
abym właśnie dzisiaj
jak nigdy żyć chciała.
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania