SUKKUB

Było już po północy. Pociąg z głośnym turkotem mknął gdzieś w zachodnią część Polski. Ciężko było dojrzeć cokolwiek przez okna poza konturami wysokich drzew, gdzieś na horyzoncie. Letni sezon pełen podróżników, wczasowiczów, rodzin z dziećmi i pijanej młodzieży w pociągach skończył się już dawno. Dzięki czemu Klemensowi udało się znaleźć pusty przedział w II klasie, którym miał nadzieję dojechać do celu podróży. W słuchawkach na jego uszach leciała własnoręcznie ułożona składanka z motywami z filmów, głównie grozy. Podczas podróży zaczytywał się opowiadaniami Stefana Grabińskiego, poleconymi mu przez jego dziewczynę Klaudię. Oboje zresztą byli fanami wszelkiego rodzaju horrorów. Pożyczona książka wyraźnie przypadła mu do gustu, gdyż nie oderwał się od niej od dobrych kilku godzin. Poczuł, że musi to zrobić w tym momencie. Zamknął książkę. Przez chwilę patrzył w ciemne, niemalże czarne okno, w którym widział głównie swoje odbicie. Wstał, rozprostował kości, rozciągnął zastałe mięśnie i uchylił drzwi. Uderzył go specyficzny zapach zastałego powietrza jakie unosiło się w zamkniętych pomieszczeniach wypełnionych śpiącymi ludźmi. Nie był pewien czy w pociągu panował tak potworny zaduch, czy to tylko jego zmysły płatają mu figla, przyzwyczajone do świeżego nocnego powietrza, wpadającego do przedziału z szeroko uchylonego okna. Zamknął drzwi przedziału i równocześnie tworzył okno na korytarzu. Skierował swoje kroki do toalety na końcu wagonu. Sam jednak nie wiedział czemu wybrał tą bardziej oddaloną. Zmierzając ku niej spoglądał w szyby przedziałów, w większości skrzętnie pozasłaniane. Wszyscy pasażerowie którzy nie ukryli się za zasłonami pogrążeni byli w śnie. Po załatwieniu swoich potrzeb Klemens długo patrzył w matowe, blaszane lustro przykręcone do ściany toalety grubymi śrubami. Wciąż rozmyślał nad sensem tej podróży. Tak naprawdę, to nie widział żadnego sensu. Jakaś nieznana siła kazała mu zostawić wszystko i czym prędzej wyjechać. Zawszę chwalił sobie swoją intuicję; bez granicznie jej ufał co do tej pory zawsze okazywało się słuszne. Czemu tym razem miałoby być inaczej? Z resztą i tak już za późno na rozmyślanie o tym. Z dłoni utworzył koszyk, nalał do niego wody i zanurzył w niej twarz. Nie dostrzegłszy nigdzie papierowych ręczników, niedbale wytarł ją o rękaw bluzy, najpierw jeden potem drugi.

Po wyjściu z toalety i otworzeniu drzwi wagonu zorientował się szybko, że okno vis a vis jego przedziału na powrót było zamknięte. Natomiast gdy poszedł bliżej dojrzał, iż drzwi które na pewno domknął były teraz uchylone. Lekko podenerwowany i równocześnie zaciekawiony przyśpieszył kroku. Pociąg nie stawał przecież na żadnej stacji - pomyślał - a wszyscy już dawno śpią, więc to raczej nie przyszły towarzysz drogi, wygodnie rozsadzony teraz w fotelu przy oknie. Wpadłszy do przedziału potwierdził swoje przypuszczenia. Nikogo więcej, prócz niego w nim nie było. Książka razem ze słuchawkami leżały w tym samym miejscu. Niespecjalnie rozpaczałby gdyby okazało się, że ktoś postanowił przywłaszczyć sobie jego bagaż, jednak i on znajdował się na swoim miejscu. Jeśli ktoś zajrzał tutaj z zamiarem kradzieży widocznie odpuścił sobie jego stary, znoszony już plecak. Być może dlatego, że świadczący niegdyś o markowym pochodzeniu znaczek zdążył się już zetrzeć z kieszeni na przedzie. Klemens zamknął drzwi oraz przymknął okno. Zostawił jedynie niewielką szczelinę, która zapewni mu świeże powietrze ale i nie pozwoli zmarznąć na kość. Po zdjęciu butów rozłożył się wzdłuż na pociągowych fotelach i wziął do ręki książkę. Czuł, że morzy go powoli sen, był naprawdę zmęczony. Mimo to wierzył, że przed zaśnięciem doczyta do końca rozpoczęte wcześniej opowiadanie. Zorientował się, że zakładka w książce była w innym miejscu. I choć wydawało się to dziwne, nie przywiązał do tego faktu zbytniej uwagi. Przekartkował szybko książkę, znalazł odpowiedni akapit i zaczął czytanie.

Monotonny dźwięk wydawany przez rozpędzony pociąg i przygaszone światło sprawiły, że sen przyszedł nagle. Ludzie w pociągach najczęściej zdolni są ucinać sobie jedynie szybkie drzemki, ewentualnie spać płytkim, przerywanym snem. Być może z powodu braku wygody, być może obawy przed utratą czujności przy obcych ludziach i w obcym miejscu lub jeszcze innej przyczyny. Klemensa natomiast nawiedził dziś mocny i głęboki sen. Nie poruszył nawet powieką gdy pociąg stanął na stacji a korytarzem przetoczył się starszy, krępy mężczyzna z walizą niemalże dorównującą mu rozmiarom. A niedługo potem, małoletni chłopiec przez pomyłkę uchylił drzwi jego przedziału, szybko orientując się jednak, że nie ma tu jego rodziców. Wydawało by się, że resztę długiej podróży uda mu się spędzić w błogim śnie. Nie stało się tak jednak. Przekręcając się z jednego boku na drugi, mimo wolnie, a może za sprawą sławetnej intuicji uchylił lekko powieki dostrzegając w mroku jakiś kształt. Na wpół przytomny mrugnął kilka razy dla wyostrzenia wzroku. Teraz był pewien. Po drugiej stronie przedziału, w kącie, przy oknie ktoś siedział. Filigranowa kobieca sylwetka odwrócona do niego bokiem, wpatrywała się w jakiś odległy punkt za oknem. Zdjął nogi z foteli i usiadł wyprostowany. Dziewczyna odwróciła się w jego stronę, ich wzrok skrzyżował się. Dobry wieczór - odezwała się pierwsza. W odpowiedzi zaspany Klemens zamiast powitania zadał pytanie: Gdzie jesteśmy?

- Nie mam pojęcia - odpowiedziała.

- To znaczy, chciałem wiedzieć, na jakiej stacji Pani wsiadała? Jaką stację minęliśmy?

-Och, nie mów mi na Pani, mam na imię Oliwia.

- Klemens.

Nowa towarzyszka drogi wyciągnęła do niego rękę. Miał okazję lepiej jej się przyjrzeć. Miała kruczo czarne włosy, które gdzieś w okolicy ramion zlewały się z wszechpanującym mrokiem. Na jej okrągłej, dziwnie bladej twarzy, umieszczona była para zniewalających, dużych, ciemnych oczu, które zdawały się niemalże świecić w ciemności. Kiedy ich ręce wzajemnie uścisnęły się, w geście powitania poczuł chłód jej dłoni. Nie wydawało mu się, iż w przedziale jest zimno a on sam nie zmarzł podczas snu; widocznie Oliwia musiała niedawno wsiąść do pociągu.

- Miło mi poznać - odpowiedziała puszczając jego dłoń, jednak nie tracąc kontaktu wzrokowego. Klemens nie wytrzymał tego długo i niby od niechcenia zaczął rozglądać się po przedziale. Zorientował się, że nowa znajoma nie ma żadnego bagażu. Nie był to może błyskotliwy sposób zagajenia rozmowy, ale on choć nigdy nie krępował się milcząc przy innych osobach, czuł że musi coś powiedzieć.

- Krótka podróż, co? - wybełkotał.

Ona w dalszym ciągu nie spuszczała z niego wzroku. I choć w prawdzie trwało to dłuższą chwilę lecz dla niego była to wieczność. Miał wrażenie, iż jej oczy hipnotyzują go a następnie przewiercają na wylot. Zaczął już głębiej oddychać gdy ona z lekkim uśmiechem odpowiedziała mu, iż jest wręcz przeciwnie. Jej podróż trwa już dość długo.

- Jedziesz zatem bez żadnego bagażu? - Z wyraźną ulgą ciągnął temat.

- Według mojej teorii, jedynie w krótkie podróże zabiera się masę różnych rzeczy. Na dłuższą metę okazują się one zbędne i jedynie zawadzają. Wcześniej tak nie uważałam, teraz jestem tego pewna.

- Ciekawe... Ja dla przykładu jadę na końcową stację a mam ze sobą jedynie na wpół wypakowany plecak. Jak to ma sie do twojej teorii?

- Powinieneś mieć wielką walizkę, najrozmaitszych, niepotrzebnych rzeczy - powiedziała z wyraźnym rozbawieniem, prezentując przy tym w uśmiechu swoje śnieżno białe żeby.

- W takim razie gdzie Ty zmierzasz?

- Przekonasz się w swoim czasie. Jeśli nie zamierzasz już spać, zapal proszę światło.

Natychmiast wstał i przekręcił włącznik światła maksymalnie na lewo.

- Nie aż tak - usłyszał w odpowiedzi - ustaw na możliwie najmniejszą jasność.

Były trzy poziomy oświetlenia, ustawił ten żądany przez Oliwię.

- Dziękuję.

Teraz w świetle przygaszonych lamp Oliwia wydała mu się najpiękniejszą istotą jaką kiedykolwiek widział. Kontur jej twarzy, kości policzkowe, malutki zadarty nosek, wielkie ciemne oczy - w milczeniu studiował rysy jej twarzy, nie mógł oderwać od niej wzroku. W oczy rzucał się fakt, że była bardzo blada a jej usta były prawie, że sine. Na dworze chyba musi być na prawdę zimno - pomyślał. Odrzucił myśl jakoby mogła być chora - ciężko uwierzyć w to, że możliwym jest prezentować się tak podczas choroby. Oliwia znów patrzyła zamyślona w odległy punkt za oknem tym samym, stęsknionym wzrokiem co na początku. Otworzył usta, chciał coś powiedzieć, zacząć jakiś temat jednak głos ugrzązł mu w gardle. Nie mógł wydusić z siebie słowa. Pierwszy raz czuł coś takiego, nie wiedział co się dzieje ani co zrobić. Ona tymczasem powoli odwróciła na niego wzrok. Na jej ustach malował się lekki uśmiech, miał w sobie coś z pobłażliwości a może była to czysta satysfakcja. Mrugnęła powoli w jego kierunku, jakby na znak przyzwolenia.

- Jesteś bardzo piękna - słowa wyszły z jego ust jednak miał wrażenie, że nie należały do niego. Nigdy dotychczas nie zdecydowałby się na taką bezpośredniość.

- Dziękuję - odparła. - Do niedawna byłam bardzo nieśmiała, głównie z powodu, teraz już to wiem, urojonych kompleksów. Teraz umiem już pokazać swoją atrakcyjność i wykorzystać swoje możliwości. Niemniej bardzo mi miło.

Jej wielkie oczy wciąż wpatrywały się w niego. Niemal czuł jak przewiercają jego czaszkę. Teraz wydawały się aż niemożliwie duże, czerwone niczym diody, płonęły ogniem. Klemens nie do końca panował nad swoim zachowaniem. Miał wrażenie że na jego ramieniu, niczym w kreskówkach, siedzi mały aniołek i diabełek podpowiadający mu co robić. W tym przypadku siła perswazji diabełka była zdecydowanie silniejsza. Wstał z miejsca i siadł na przeciwko Oliwi. Wyglądała na bardzo pewną siebie, on natomiast czuł się zniewolony jej urokiem. Wiedział teraz, że nie jest w stanie oprzeć się jej woli. Wyciągnęła w niego stronę nogę. Instynktownie ujął ją w dłonie i zsunął jej buta. Zaczął lekko ugniatać stopę Oliwi.

- Dobrze, że rozumiemy się bez słów. Nie lubię zbędnego gadania. Mam ochotę się zrelaksować. - Mówiąc to usadziła się wygodnie w pociągowym fotelu, opierając długą nogę na jego kolanie.

Z niej również ściągnął obuwie i zabrał się za masowanie. Trwało to dobrych kilka minut w ciągu których żadne z nich się nie odezwało. Ona z widoczną satysfakcją wpatrywała się w niego. On tylko kilka razy nieśmiało rzucił w jej kierunku spojrzenie. Teraz jej wzrok onieśmielał go. Czuł, że nic nie zależy od niego był jedynie ciekaw jak rozwinie się sytuacja. Jaki scenariusz przewidywała na tą podróż jego tajemnicza towarzyszka drogi - ta myśl krążyła gdzieś po jego głowie. Sam nie wiedział czy jej w tym momencie pożąda, czy się jej boi i ma ochotę wybiec i zmienić przedział. Nie było to istotne, gdyż jedyna rzecz którą mógł robić to oddawać jej uwielbienie. Z zapałem i zaangażowaniem oddawał się masażowi jej stóp, jak gdyby to było najwyższym celem jego życia.

Gdy po raz kolejny podniósł na nią wzrok, ona z nieskrywanym, demonicznym uśmiechem na twarzy wpatrywała się w niego.

- Całkiem nieźle sobie radzisz - przerwała milczenie.

Dziękuję. - Wyrzekł i bez namysłu, jakby był to już u niego wypracowany bezwarunkowy odruch złożył pocałunek na jej stopie.

W tym momencie Oliwia podniosła się z siedzenia. Klemens speszony, sam właściwie niezbyt świadomy tego co zrobił, poderwał na nią wzrok wyczekując co teraz nastąpi. Chwyciła obiema dłońmi jego głowę w okolicach skroni wplątując palce w jego włosy. Po czym przysunęła jego twarz do swojej i niemalże stykając się nosami rzekła - Jesteś już mój.

W tym momencie otworzyły się drzwi przedziału; a z korytarza wsunął się chudy, średniego wzrostu mężczyzna z długimi, siwymi wąsami i konduktorskim uniformie.

- Bilet poproszę - rzekł bez emocji, nie ruszając niemalże ledwie widocznymi ustami.

Klemens popatrzył na Oliwię - siedziała jak na początku podróży, patrząc się w okno. Zaczął przeszukiwać kieszenie, z tego wszystkiego nie miał pojęcia gdzie wsadził bilet. Znalazł go dopiero w tylnej kieszeni dżinsów.

Proszę bardzo - wyciągnął kawałek papieru w kierunku mężczyzny.

Konduktor pozbawioną mimiki twarzą spojrzał na bilet i natychmiast go zwrócił.

- Dziękuje, dobranoc. - Rzucił szybko, stojąc już przodem do wyjścia i zamknął za sobą drzwi. W tej samej kwili Klemens poczuł nacisk w okolicach rozporka. Odwracając głowę od drzwi przedziału zobaczył na wysokości klatki piersiowej zgrabne kolano a wyżej przysuwającą się ku niemu piękną, białą jak śnieg twarz.

- Mam nadzieje, to bilet tylko w jedną stronę. Nie będziesz już chciał wracać z miejsca do którego mam Cię zamiar zabrać. - Czuł na twarzy jej oddech gdy wypowiadała te słowa.

- Powiedz mi dlacz... - nie zdążył dokończyć zdania, przerwała mu je namiętnym pocałunkiem. Jej usta jak i całe ciało były chłodne, mimo to z pewnością był to najlepszy pocałunek w jego życiu. Czuł się jakby umierał i rodził się na nowo. Nigdy do tej pory nie przeżył czegoś takiego. Całym ciałem oparła się na nodze, która spoczywała na jego kroczu. Nie przestawała go całować a on z każdą kolejną sekundą czuł się jak po kolejnych dawkach psychodelicznych narkotyków. Pod ciężarem Oliwii położył się na fotelach a ona na nim. Był totalnie bierny, leżał tam jak naćpany manekin i całkowicie poddał się jej woli. Chociaż wiedział że nie ma na nic wpływu, chciał wypaść jak najlepiej, nie mógł jej zawieść. Świat wokoło zaczął wirować. Przed jego oczami ciemność przewijała się z oślepiającym blaskiem, jak gdyby noce i dni przychodziły po sobie w odstępach ułamków sekund. Twarz Oliwii w jednym momencie wyrażająca uniesienie i błogą przyjemność w następnym przybierała wyraz pogardy i nienawiści. Z demonicznym uśmiechem, drapała jego tors, jakby dłuższymi teraz paznokciami. Dla pół przytomnego Klemensa była to najprzyjemniejsza pieszczota jakiej doświadczył za życia. W pewnym momencie poczuł mocne ukłucie tuż pod żebrami. Jego partnerka z całych sił wbijała się swoimi szponami w jego ciało. Jej oczy stały się czarne i puste. Wydała z siebie przeciągły, mrożący krew w żyłach pisk. Właściwie brzmiało to jakby dwie osoby krzyczały na raz jedna wyższym a druga niższym głosem. Na tyle, na ile mógł ocenić sytuację był pewien, że żaden z nich nie należy do niego.

Klemens nie miał pojęcia ile trwał ich stosunek. Mogły to być sekundy, jak i długie godziny, przez które cały czas odczuwał orgazm. Czuł się spełniony. Był świadom, że nigdy już czegoś takiego nie doświadczy. Czekał na to całe życie. Misja jego życia została wypełniona. Podniósł głowę i popatrzył na Oliwię. Stała ubrana na tle drzwi. Wyglądała obco, jakby dopiero co weszła do przedziału. Szybko się ogarnął, zapiął rozporek, naciągnął koszulkę na podrapany tors. Gdy do niej podszedł chwyciła go za dłoń. Jej ręka była już teraz lodowata. W milczeniu szli wzdłuż korytarza. Oboje wiedzieli co się teraz stanie. Stanęli przy drzwiach wejściowych do pociągu. Spojrzeli na siebie. Mimo, że stali naprzeciwko Klemens nie mógł jej dojrzeć. Widział kształt Oliwii ale wcale nie był przekonany czy to ona. Jej twarz była pozbawiona rysów, mogła teraz być każdym. Nachyliła się i otworzyła drzwi pociągu. Zimny, jesienny powiew wiatru z dużą siłą wdarł się do wagonu. Pociąg wydawał z siebie jednostajny turkot pędząc z dużą prędkością po szynach. Klemens przez kilka chwil delektował się tym dźwiękiem po czym bez zastanowienia wyskoczył przez drzwi.

 

****

 

Powszechny Dziennik 19.10.2014

Do kolejnego tragicznego wypadku doszło na kolei na trasie między Przyskorcem a Rzuławicą. Około godziny 4 rano mężczyzna otworzył drzwi pociągu i wyskoczył w pełnym pędzie. Zginął na miejscu uderzając w przytorową latarnię. Jak wynika z wstępnych ustaleń policji w wypadku nie brały udziału osoby trzecie, a wyniki toksykologiczne potwierdzają że 26 latek był trzeźwy. Nie są znane jednak motywy, którymi kierował się mężczyzna. Co ciekawe do równie tragicznego wypadku doszło dokładnie tydzień wcześniej, na tej samej trasie. 23 letnia kobieta została brutalnie zgwałcona i wypchnięta z rozpędzonego pociągu. Sprawców do dziś nie udało się złapać. Czy oba wypadki były w jakiś sposób powiązane? Obecnie trwa śledztwo w tej sprawie. Jednak jak informuję policja na wyniki trzeba będzie jeszcze poczekać. Miejmy nadzieję, że to ostatni wypadek i "czarna seria" na kolei nie zostanie przedłużona.

Średnia ocena: 4.8  Głosów: 5

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (9)

  • AlbertKusy 29.11.2014
    Pierwsza próba literacka w życiu. Opowiadanie powstało na konkurs związany z twórczością S. Grabińskiego czyli tzw Horrorem Kolejowym. Mam nadzieję, że da radę doczytać to do końca. :)
  • Świetne ! Czyta się niesamowicie szybko i chce się więcej i więcej :) Będzie dalszy ciąg ? :)
  • AlbertKusy 29.11.2014
    Dziękuję, wszystkie opinię na prawdę wiele dla mnie znaczą. Szczerzę mówiąc nie przewidywałem kolejnej części tego opowiadania ale nigdy nic nie wiadomo. Obecnie jestem w trakcie tworzenia historii w klimacie bardziej "gore".
  • NataliaO 29.11.2014
    bardzo interesujące opowiadania
  • NataliaO 29.11.2014
    5:)
  • Ina 29.11.2014
    Powiem tak. Wow. Uwielbiam wszystko co związane z horrorem mam odczucie, że Twoje opowiadanie pasuje do mojej Nawiedzonej ;) Jak dla mnie 5! :)
  • AlbertKusy 29.11.2014
    Cieszy mnie pozytywny odbiór mojego opowiadania, szczerze powiedziawszy wcale się tego nie spodziewałem. W najbliższym czasie postaram się przyjrzeć bliżej stronie i odwdzięczyć komentarzem pod waszymi publikacjami.
  • Daniel 29.11.2014
    Czyta się przyjemnie i płynnie, dobrze napisane. :)
  • Prue 30.11.2014
    Masz talent! Podpisuje się pod komentarzami, bardzo świetne opowiadanie Ode mnie 5

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania