Świat ostatni
Śnieg osiada na dachach, wsiąka w bruk,
układa miasto w nowy porządek.
Wszystko, co żywe, zapada w sen,
tylko ta knajpa nie chce zasnąć.
Siedzą, rozgrzani wódką i własnym głosem,
snują opowieści o ogniu,
co pochłonął ich domy,
jakby płonęły dla czyjegoś dobra.
Mówią, że uciekli, bo świat tak chciał,
bo nie było wyboru,
bo ich ręce nie miały broni,
a serca – obowiązku.
Teraz patrzą, czekają, żądają,
by ich ocalić, nakarmić, ogrzać,
by ten lód, co mają pod skórą,
rozpuścił się cudzym ciepłem.
Barman zna ten głód, zna te oczy.
Nalewa równo, nie pyta, nie sądzi.
Za oknem śnieg przykrywa świat,
a knajpa jest światem ostatnim.
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania