Światło i popiół

Widziałem cię — mgłą utkane ramiona

w mgnieniu dnia, gdy gasną zorze srebrne,

a wiatr jak skrzypek grał po drżących dzwonach,

między snem a krwią – w ciszy nieśmiertelnej.

Twoje spojrzenie, jak płomień bez tchu,

przebijało czas – bez litości, głucho.

Szłaś przez mój los – jak przez lasy snu,

zostawiając ślad serca – pusty, suchy.

Nie zdążyłem cię chwycić w wersie,

ani w skrawku dnia — tylko cień drgał w dłoni.

Ty – z marmuru ciszy, z wiatru w pierwszej mojej

miłości, co nie krzyczy — tylko płonie.

Gdy mówiłem: trwaj, tyś już była świtem,

który gaśnie w oku martwego żołnierza.

A ja? — zaklęty w tym jednym zachwycie,

co nie przemija, tylko wierszem umiera.

Średnia ocena: 4.0  Głosów: 3

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (5)

  • piliery 7 miesięcy temu
    Trza to przerobić. :) Czasy się nie zgadzają. Poza tem: "zorze srebrne"?; "tyś" do skreślenia (zbędny archaizm).
  • P.Mgieł 7 miesięcy temu
    Dzięki za podpowiedź ale już zostało napisane i zapisane to niech już zostanie. Następnym razem będę uważał, a co do archaizmu to niekoniecznie taki zbędny. Ogólnie całą stylistyką próbuję lekko nawiązywać do pewnego poety. Nawiązywać nie kopiować co zresztą widać ale dziękuję za uwagi, myślę, że nastepny będzie lepszy. W końcu się nauczę ;)
  • KaMaRo 7 miesięcy temu
    Piękny wiersz. Wg mnie trochę zbędne jest słowo srebrne, ale to twój wiersz, i twoja myśl . Pozdrawiam.
  • P.Mgieł 7 miesięcy temu
    Dzięki, zapraszam po więcej. Dziś wleci jakąś nowość
  • KaMaRo 7 miesięcy temu
    P.Mgieł czekam 👍

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania