Światłodrzew.

Zanim zdążą opaść na poziom morza,

rozkwitają ogniem, wśród nocy polarnych.

Roziskrzone lotki ze skrzydeł raroga,

który wbił pazury w jałowy grunt, stając się jabłonią.

 

Nie rzuca cienia, przynajmniej prostopadle,

gdyż sam jest jego źródłem, jak chimera.

Przeklęty w kore, we własnych korzeniach,

doszukuje się tego, co truchleje.

 

Ktoś podejdzie potem pod same drzwi,

zarzuci sznur i spędzi z nim dni dziewięć,

ucztując w monsunach, owinie się w nie

jako samozaprzeczenie.

 

Ale zanim zdąży opaść na poziom morza,

nim rozkwitnie ogniem, wśród nocy polarnych.

Im bliżej temu, by zamienić się w Boga,

nie zgadnie.

 

Początek marca, 2022.

Marcin Lenartowicz.

Średnia ocena: 4.6  Głosów: 5

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (6)

  • Florian Konrad 02.03.2022
    Cudne! Rewelacja, jak dla mnie.
  • Szalej. 02.03.2022
    Dzięki.
  • słone paluszki 02.03.2022
    Najbardziej tytuł i pierwsza strofa.
  • Szalej. 02.03.2022
    Najbardziej, to znaczy, że reszta też. Spoksik.
    To nie podzielne, więc albo bierz komplet, albo spadaj :D hehe
  • słone paluszki 02.03.2022
    Człowiek, to też komplet, a jednak oceniając wybieramy fragmentarycznie.
    hehe :/
  • Szalej. 03.03.2022
    Na krótką metę.
    Na dłuższą nie da się brać tylko cząstki. Inaczej.
    Można nauczyć się ignorować pewne fragmenty, które nam nie odpowiadają, a jednak one nadal tam są.
    To my uczymy się z nimi żyć :)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania