Świeczkowa Rotunda, Starożytni Strażnicy Czasoprzestrzeni, Karnawałowe Miasto, Grająca Plaża I Śpiewające Morze

"Świeczkowa Rotunda, Starożytni Strażnicy Czasoprzestrzeni, Karnawałowe Miasto, Grająca Plaża I Śpiewające Morze"

 

gatunek: fantastyka/sny/surrealizm

 

Lato 2006.

 

Na Pod-Pod-Śródziemnomorskiej Planecie, piętrzyło się wielkie, wspaniałe, śródziemnomorskie miasto, istniejące już od zamierzchłych, tajemniczych czasów starożytnych i po brzegi wypełnione antycznymi ruinami oraz skansenami, zresztą jak cały kontynent. Podczas wyjątkowo długiego, baśniowego przełomu popołudnia oraz wieczoru, z nieba wydobywało się jasnopomarańczowe światło słoneczne, które ogrzewało oraz oświetlało ulice wielkiej, pięknej miejscowości, pełnej cyprysów, pinii, daktylowców, drzew oliwnych i platanów.

 

Na jednym z kilku obszernych placów, rozsianych po rozległym i przepięknym centrum, stał olśniewający amfiteatr koloru piaskowego. Był jedną z kilku tego typu budowli w całej potężnej, wyniosłej miejscowości, zawierającej wieże sięgające aż do nieba. W latach osiemdziesiątych, ten egzemplarz został przebudowany na specyficznie, unikatowo wyglądającą rotundę.

 

Z dachu owej budowli wystawała gigantyczna latarnia w barwach ognia, imitująca palący się knot wielkiej świecy albo znicza. Bezustannie przechylała się ona losowo w różne strony, rozprowadzając przyjemne, ciepłe, żółto-pomarańczowo-czerwone światło na obszar całego placu, pobliskie kamienice oraz drzewa liściaste, pinie, cyprysy i palmy.

 

Pod chmurami, wyglądającymi jak wysokie fale morskie, które zostały pomalowane w fantazyjne, pastelowe kolory, fruwały niewielkie stada indyków, strusi oraz drontów dodo. Pośród ludzi, spacerujących po placu i pobliskim deptaku, w pewnym momencie pojawili się Starożytni Strażnicy Czasoprzestrzeni. Mieli po dwadzieścia kilka do około sześćdziesięciu pięciu lat. Byli przebrani w stroje starożytnych wojowników rzymskich oraz greckich. Rozglądali się to tu, to tam. Tańczyli w kółko jak zahipnotyzowani, a wkrótce wraz z nimi zaczęła tańczyć cała okolica, aż po magiczny horyzont, skrywający za sobą mnóstwo kosmicznych przygód.

 

Strażnicy ci przychodzili ze swojego świata po to, aby strzec tajemnicy egzystencji pozawymiarowej. Zostali wysłani przez niezwykłe, świetliste istoty, mieszkające w innym, lepszym świecie. Jeden z posłańców podszedł do rydwanu czterokonnego, stojącego obok monumentalnej rotundy naszpikowanej półokrągłymi oknami, po czym wskoczył na niego i odjechał. Po kilku minutach pełnej różnych przebojów gonitwy po eleganckim, szykownym, spokojnym mieście za nie wiadomo czym, pojazd uniósł się w powietrzu, zakręcił się kilka razy horyzontalnie w jedną ze stron, może lewą, a może prawą, i nie spostrzegł, a znalazł się ponad poziomem zrelaksowanych chmur, śpiewających sobie w chórze inspirujące piosenki z gatunku nazywanego new age & world music.

 

Po kilkudziesięciu minutach swobodnego fruwania po niebie, rydwan delikatnie sfrunął na powierzchnię planety, a wtedy wylądował na szczycie wzgórza, wśród palm, w samym sercu dużego parku w starożytnym, subtropikalnym, wilgotnym mieście nad wiecznie średniej wielkości wypoczywającym morzem, skrywającym tajemnicze stworzenia oraz wodorosty. Strażnik zeskoczył na fantazyjny, przepiękny, nieznany ląd. Rozejrzał się dookoła. Nad jego głowa przefrunęły cztery kawki, dwie sroki i trzy sójki. Znajdował się w Luksusowo-Starożytnym Karnawałowym Mieście.

 

Pojazd ponownie odleciał gdzieś wysoko. Człowiek z rydwanu, to koniom, tudzież jednorożcom albo pegazom, lżej. Mężczyzna zbiegł ze wzgórza, a wtedy wydostał się z leśnych gęstwin parku, zamieszkiwanego przez owady wielkości dzika i trafił prosto na gwarne ulice, otoczone luksusowymi kamienicami z ogrodami. W tej unikalnej miejscowości trwał wieczny bal przebierańców. Przeważały stroje nawiązujące do starożytności, średniowiecza, renesansu, mitologii oraz różnych kultur ludności z planety Ziemia, z dowolnych epok.

 

Starożytny Strażnik Czasoprzestrzenny postanowił zwiedzić miejscowe wybrzeża morskie. Kiedy szedł, to nad jego głową fruwały wielkie świecące okręgi, jakby pierścienie, o bezustannie zmieniających się barwach. A gdy zaszedł na miejsce, to tajemnicze obręcze odleciały w stronę uśmiechniętego nieba, po czym skryły się za drzewami i pełnymi balkonów kamienicami, apartamentowcami oraz hotelami, wyrastającymi z horyzontu, od strony epicko majestatycznej głębi lądu. Plaża przywitała ponadwymiarowego gościa instrumentalną częścią muzyki eurodance z lat 1988-2006, a wesoło falująca woda zaś - wokalną stroną eleganckich, inspirujących oraz poprawiających nastrój przebojów.

 

Tymczasem, w pobliskiej przystani jachtowej dryfowało kilka egzemplarzy legendarnych skrzypcowych statków, zaopatrzonych w liryczne żagle nutowych pięciolinii. Brzmiały one dźwięcznie i wdzięcznie, oraz nadawały niebiański, harmoniczny ton całej okolicy aż po sam horyzont.

 

Koniec.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 3

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (5)

  • Piotrek P. 1988 dwa lata temu
    Opowiadanie zainspirowane snami i wyobraźnią oraz, znalezionymi w Internecie, różnego rodzaju efektami twórczości artystycznej o tematyce fantazyjnej, surrealnej, historycznej i mitologicznej, takimi jak na przykład obrazy, grafiki, utwory muzyczne, teledyski, filmy, seriale, czy gry wideo.
  • Dekaos Dondi dwa lata temu
    Piotrek P.`1988↔Taka trochę inna opowieść. Tak bardziej nieco fabularna, ale zaiste, w Twoim stylu. Chyba pomarańczowy, Twoim ulubionym jest. Teksty jedyne, w swoim stylu są:)↔Pozdrawiam?:)
  • Piotrek P. 1988 dwa lata temu
    Mam w głowie różne plany opowiadań na ostatnie dni lata i na jesień. Niektóre z nich są mniej fabularne, a niektóre bardziej.

    Pomarańczowy jest jednym z moich ulubionych kolorów, obok wielu innych barw.
    Pomarańczowy częściej zdaje się pojawiać w moich opowiadaniach niż inne kolory, bo barwa ta pojawia się często w różnych pięknych miejscach: owoce, kwiaty, wschody i zachody słońca, ściany, podłogi, dachy w wielu pięknych krajach świata. ?

    Dziękuję i pozdrawiam ?
  • Poncki dwa lata temu
    Miła odmiana jak Strażnicy Czasoprzestrzeni zamiast strzelać do wszystkiego co się rusza zaczynają tańczyć i bawić towarzystwo.
    Taką łódeczką chętnie bym popływał.
    Świetny pejzaż.
  • Piotrek P. 1988 dwa lata temu
    Opowiadania akcji pojawiają się u mnie bardzo rzadko. Taki mam styl. Wolę pisać utwory w tonie bardziej wesołym, pozytywnym i pogodnym.

    Dziękuję i pozdrawiam ?

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania