Świetlika.
Jest taki dom na końcu drogi, co przymarza do chmur
dachem są dłonie, a ściany z pór roku, są tylko chwilowe.
Stawiam nogę na progu, przy czym ta również przymarza,
niemal od razu.
Mogę albo zapukać, albo zerknąć przez ramię,
rozrzucić wokół siebie sól.
Ktoś musiał tu mieszkać, skoro ścieżka nadal jest ubita
i w miarę przejrzysta.
Ktoś musiał tędy przechodzić niedawno, skoro ani krzewu, ani trawy.
Tylko piach i moja stopa - przymarznięta na amen,
więc siadam na progu, a z domu cisza i pajęczyny
i kapie mi coś na ramię, z tego dachu pewnie.
Więc siedzę na progu pustego domu. Na końcu drogi.
I niby nic, w ogóle - a przecież się świeci.
Z cyklu: Awokado
Sierpień, 2022
Marcin Lenartowicz
Komentarze (18)
"Stawiam nogę na progu, przy czym ta również przymarza",
"... moja stopa - przymarznięta na amen,/ więc siadam na progu"
Wyobraziłam sobie, że aby usiąść na tym progu, trzeba było postawić stopę bokiem, i to przy samej framudze (palcami w jej stronę).
Wtedy, przy stopie unieruchomionej w pozycji "bokiem" da się usiąść, opierając plecy o framugę po przeciwnej stronie. Lecz kto w ten sposób stawia stopę na progu? Ani lewej stopy, ani prawej nie stawia się tak nienaturalnie.
Bardzo śmiało wygięte ciało:)
Wielkość domu na końcu drogi jest względna. Może przymarzać do wszystkich chmur płynących po niebie, na całym świecie. Nawet jeśli dachem są tylko dwie dłonie. Nawet, jeśli dachem jest milion dłoni. Nawet jeśli milion dłoni to tylko te dwie. A może przymarzać tylko w jednym miejscu, w jednym mieście czy wiosce, czy na bezludziu, dokładnie nad głową tego wędrowca.
Jednak obrazek z siedzeniem na progu w określonej sytuacji podziałał wczoraj na moja wyobraźnię tak, jak to opisałam.
Tylko - czy w tym wierszu jest prawdziwa cielesność? Jakaś jest. Lecz - czy konkretna?
Może to troszkę hologram?
Chociaż akurat rozmiar i miejsce nie ma tu znaczenia tak naprawdę. Podobnie kwestie techniczne, ale to już wiesz :)
U Ciebie:
"Jest taki dom na końcu drogi, co przymarza do chmur"
Tytuł piosenki BS:
"Jest taki samotny dom".
A to fragm. tekstu:
Uderzył deszcz, wybuchła noc,
Przy drodze pusty dwór,
W katedrach drzew, w przyłbicach gór,
Wagnerowski ton.
Za witraża dziwnym szkłem,
Pustych komnat chłód,
W szary pył rozbity czas,
Martwy, pusty dwór.
Dorzucam drew, bo ogień zgasł,
Ciągle burza trwa,
Nagle feria barw i mnóstwo świec,
Ktoś na skrzypcach gra,
Gotyckie odrzwia chylą się
I skrzypiąc suną w bok
I biała pani płynie z nich
W brylantowej mgle.
Mimo to - w moim odczuciu - coś te dwie rzeczy łączy.
A tu z muzyką:
https://www.youtube.com/watch?v=wT_ObQMSs3U
Jest samotność, budowla z witrażami (prześwit, u Ciebie świetlik), ale też "biała pani w brylantowej mgle" jest w moim wyobrażeniu kobietą ze sezonu. Kryształki lodu lśnią jak brylanty. U Ciebie z przymarzniętych do nieba dłoni skapują krople. Jakby rozpuszczał się lód.
To jeszcze nie wszystkie tropy.
"Ten tekst można opisać jednym słowem: nadzieja".
I o nadziei mówi też refren piosenki:
"A po nocy przychodzi dzień,/ A po burzy spokój".
"a przecież się świeci"
"Ktoś na skrzypcach gra"
Obcowanie z dwoma tymi utworami na raz - sama przyjemność. Oddzielnie - też.
Wróć – ocena nastroju tego wiersza zależy od tego do czego się porówna. Jeśli do domu pełnego śmiechu i szeptu – to będzie tylko smutno.
Jeśli do pustki i zapomnienia, to jest w tym optymistyczna nuta i ciepło, bo jednak się świeci...
Chociaż oczywiście nie da się go czytać - a raczej, nie powinno się, biorąc pod uwagę sam tytuł jak również widoczne nawiązanie - bez poprzedniego. Bez tekstu Świetlik. Wtedy już w ogóle nie wiadomo co myśleć, bo przecież tam ktoś już jest w środku. A tutaj dopiero co.
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania