Święty Mikołaj

Zbliżały się święta Bożego Narodzenia. Wszystko było przykryte grubą warstwą białego puchu. Każdy wyczuwał tą zbliżającą się wielkimi krokami pospolitą, świąteczną atmosferę. Ludzie w szaloną prędkością robili zakupy, obładowali różnymi pierdołami, które dzieci życzą sobie pod choinkę. Wszyscy są weseli, przepełnieni magią świąt, a do tego zalatani, zabiegani, modląc się aby Wigilia poszła zgodnie z planem, ale trzeba przyznać, że każdy ma banana na gębie,no prawie. Jedną z tych osób, która była nieszczęśliwa był mały Jacek. Ciągle od przerwy świątecznej patrzył przez okno, wcale nie podziwiając prześliczne płatki śniegu, tylko oczekując tatę i mając głęboką nadzieję, że stanie się świąteczny cud, że wróci z mamą. Chociaż chłopiec nie widział jej długo, ciągle miał ją w głowie. Dokładnie pamiętał jej ciemne, wiecznie zamyślone oczy, piegowatą buzię, te długie blond loki, które zabrała choroba. Na szczęście rak nigdy nie odebrał matce Jacka pogody ducha i uśmiechu na twarzy. Walczyła z chorobą, bo miała dla kogo żyć. Gdy ostatni się widzieli, mama przyrzekała, że na święta przyjedzie, że wreszcie wspólnie spędzą te święta. Niestety, stan jej znacznie się pogorszył...Jacek już ponad miesiąc temu wysłał list do Świętego Mikołaja. Jego treść była następująca:

,, Drogi Święty Mikołaju

 

Wiem, że ciężko pracujesz, musisz wyprodukować mnóstwo zabawek, okrążyć cały świat i rozdać prezenty dzieciom,ale proszę ciebie, abyś zerknął na mój malutki liścik spośród tysięcy innych. W tym roku starałem się być jak najgrzeczniejszy. Proszę Cię tylko o to aby moja mamusia wyzdrowiała. Ma raka i jest na chemioterapii, nie wiem co to znaczy, ale brzmi to nieprzyjemnie. Mam nadzieję, że spełnisz moją prośbę. Wiem, że dzięki tobie mama znowu spędzi z nami Wigilię i Boże Narodzenie jeszcze z milion razy, dla ciebie nie ma rzeczy niemożliwych

Jacek ''

Zakleił porządnie kopertę, napisał adres i poprosił tatę o wysłanie listu.Teraz 24 grudnia z niecierpliwością oczekiwał, na rodziców, pragnął ponownie zobaczyć mamę taką jak dawniej, nie przemęczoną tymi ciągłymi badaniami oraz samą chorobą. Miał ochotę ponownie ją przytulić, zobaczyć u niej te śliczne włosy, nie chciał żeby cierpiała, żeby w głębi duszy nie martwiła się co będzie dalej. Jacek gorąco wierzył w szczęśliwe zakończenie. Przede wszystkim wiary dodawała mu potężna moc Świętego Mikołaja. Bo kto inny jak nie ten radosny starszy pan dokona takiego cudu ? Zapadła już noc, kiedy w końcu samochód taty wjechał na podwórko. Chłopiec z szybko bijącym serduszkiem czekał od progu na swojego tatę i mamę. Zjawił się tylko ojciec Jacka. Miał całe czerwone oczy od płaczu. Był wstrząśnięty, cały blady, taki nieobecny. Są święta, wszyscy powinni być w dobrych humorach. Jacek zadawał sobie ciągle to samo pytanie: gdzie jest mama ?

Tata nadal płakał, usiadł na kanapie i zasłonił twarz dłońmi.Co się stało?

- Jacku-, ledwo przez szloch był słyszalny- Mamusia dziś nie spędzi z nami świąt. Mama jest teraz bardzo daleko i już jej więcej nie zobaczymy...

Jak to ? Wysłał przecież list do Mikołaja. Miał ją uzdrowić, miała wyzdrowieć. Święty Mikołaj podobno spełnia każdą prośbę, Jacek nigdy się nie zawiódł na Świętym Mikołaju. Zawsze, odkąd pamiętał spełniał jego prośby. Mama nie żyje, ON nie wywiązał się z obietnicy. Zignorował jego życzenia. Przez tego grubasa jego mama nie żyje. Chłopcu cała głowa pulsowała, cały zbladł, z ledwością chwytał oddech, to nie może być prawda,ciągle to powtarzał,to nie może być...

- Mikołaj miał sprawić, żeby wyzdrowiała- wykrztusił, a łzy ciurkiem spływały po piegowatych policzkach, takich samych jak jego zmarłej mamy- Napisałem list ! Czemu tego nie zrobił ? Ten tłuścioch, ten głupek, dlaczego nie sprawił tego co chciałem ?!!

-Synku- zaczął tata, trochę już uspokojony, położył ręce na kolanach- Niektórych rzeczy po prostu Mikołaj nie potrafi spełnić. Musiało tak być i koniec.

Jacek nie chciał w to wierzyć. On stwierdził inną tezę- Święty Mikołaj olał jego mamę, pozwolił aby umarła. Ta postać, którą tak wielbił, tak szanował, straciła w jego oczach. Od tej chwili znienawidził Świętego Mikołaja:

- Mikołaj wcale nie jest dobry, dokonuje rzeczy niemożliwych, więc dlaczego zignorował mamusię ? Dlaczego, dlaczego wtedy, kiedy jego najbardziej potrzebowała ? - Jacek nie wytrzymał napięcia, z płaczem wbiegł na górę i zamknął się w swoim pokoju. Święty Mikołaj jest dla niego nikim.

Średnia ocena: 3.0  Głosów: 4

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (4)

  • Nie znoszę kiedy w opowiadaniach występuje imię Jacek.
  • T. Weasley 19.11.2014
    Trochę banalne, ale dobrze napisane. A wogule, to chyba zapoczątkowałaś erę opowiadań na święta:)
  • Jeszcze nie było reklamy Coca-coli
  • Ekspres Polarny to to nie jest ale oki

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania