Świeże kwiaty i zgniłe płatki
Ujrzałam cię w parku skąpanym w kwiatach,
Gdzie akwarele rozmywały się w płatkach róż,
A na żółtych żonkilach skowronki śpiewały melodie,
Które niosły radość w powiewach wiatru.
Spojrzałeś na mnie z uśmiechem wymalowanym na twarzy,
Z policzkami pokrytymi malinowym rumieńcem,
A wachlarz moich uczuć nagle się rozwinął,
I szare serce splotło łańcuch złotej miłości.
Lecz gdy usłyszałam wersy płynące z twoich ust,
Poczułam, jakbym zanurzyła się w chłodnej rzece lata,
A ty przyszedłeś i wyszeptałeś sekretne słówka,
Brzmiące kolorami łez radości.
Twoje usta smakowały dymem papierosów,
A skóra pachniała świeżą tajemnicą i szeptem marzeń,
Które skrywa każda ciemność,
I które pragnęłam odkrywać.
Boję się twojego serca i że zostanę zraniona,
Jak ulotna chwila krusząca się w dłoniach,
Choć nadzieje w sobie zawsze tłumię,
Głęboko w duszy czuję piętno twych uczuć.
Twoje oczy były zimne jak śnieg,
A jednak chciałam się w nich zatracić jak w narkotyku,
Ty wyglądałeś jak piękno świeżych kwiatów,
Ja wyglądałam jak ich zgniłe płatki.
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania