Uwaga, utwór może zawierać treści przeznaczone tylko dla osób pełnoletnich!

S*X WITH A MAFIA BOSS - Rozdział 1

– Chłopaki, jak długo mam czekać na te pieprzone ryby?! – zapytałam wściekła. – Jest już półgodzinne opóźnienie!

 

– Złość piękności szkodzi. – Colin mrugnął do mnie okiem, a ja pokręciłam zirytowana głową.

 

– To nie wy musicie świecić oczami przed gośćmi – odburknęłam i wyszłam z kuchni.

 

Praca kelnerki w luksusowej restauracji nie była tak łatwa, jak mogło się wielu osobom wydawać. W zasadzie praca w gastronomii nie należała do łatwych.

 

Pomimo tego, jak mogło się wydawać innym, nie siedziałam i nie obijałam się, a już piętnastą godzinę byłam na nogach, ponieważ mój szef już od trzech godzin mówił, że za godzinę skończę, a końca nadal nie było widać, bo gości zjawiało się coraz więcej. Nie patrzyli nawet na to, że restauracja oficjalnie już od dwóch godzin była zamknięta. Niestety tylko oficjalnie, bo w praktyce było inaczej. W końcu bogatym wszystko wolno, prawda?

 

Westchnęłam, gdy przypomniałam sobie o moim beztroskim życiu, kiedy jeszcze moja rodzina była bogata i wspólnie chodziliśmy właśnie do takich luksusowych restauracji. Wtedy jeszcze nie wiedziałam, że sama będę zapieprzała, jako kelnerka, a to wszystko przez ojca, który przewalił cały majątek w kasynie.

 

Kiedy wyszłam na salę, od razu zauważyłam lekkie poruszenie, co niezbyt pasowało do spokojnej atmosfery, która tutaj panowała.

 

– Nicole, idź obsłuż stolik numer pięć. – Usłyszałam za sobą głos innego kelnera.

 

– Co tutaj się dzieje?

 

– Teraz nie ma czasu na pytania, po prostu idź! – krzyknął idąc na zmywak z pustymi naczyniami.

 

Zdezorientowana zmarszczyłam brwi, ale posłuchałam go. Spojrzałam z oddali na stolik numer pięć i ciężko przełknęłam ślinę.

 

Odwróciłam się i zaczęłam szukać innej osoby, która mogłaby obsłużyć ludzi przy tym stoliku, ale wszyscy zaczęli mnie unikać i udawać, że mnie nie widzą.

 

– Melissa! – Próbowałam zatrzymać jedną z kelnerek, ale ona jedynie pokręciła przecząco palcem wskazującym i uciekła na kuchnię.

 

Super.

 

Przy stoliku siedziało trzech przystojnych mężczyzn, a ja byłam lekko onieśmielona, ponieważ obecnie byłam cała spocona i nie wyglądałam zbyt korzystnie. Czy reszta mogła czuć się tak samo, jak ja? Czy powodem ich poruszenia było coś innego?

 

W końcu podeszłam do tego nieszczęsnego stolika, a wtedy odezwał się do mnie jeden z mężczyzn.

 

– Coś długo zajęło ci to, aby nas obsłużyć – powiedział stanowczo, a moje serce zabiło szybciej. Nie miałam nawet odwagi, aby na niego spojrzeć.

 

Nie spodobało mi się to, że mówił mi na „ty", ale jeśli miałam być szczera, to byłam przyzwyczajona do tego rodzaju klientów dlatego, jak zawsze zachowałam spokój.

 

– Przepraszam, mamy lekkie opóźnienie. – W końcu spojrzałam na mężczyznę.

 

Jego czarne włosy lekko opadały mu na czoło, a idealnie zarysowana żuchwa zaciskała się. Był dość mocno opalony, dwa górne guziki od jego koszuli było rozpięte, dzięki czemu mogłam dostrzec kawałek jego tatuażu.

 

– Greyson, twoje zamówienie już przyszło – odparł, jeden z jego towarzyszy.

 

Zdziwiona uniosłam brew, a mężczyzna w odpowiedzi zacisnął szczękę jeszcze bardziej.

 

Postanowiłam udać, że niczego nie słyszałam, ponieważ w zasadzie sama nie miałam pojęcia o co mu chodziło. Wydawali się bardzo podejrzani i nie miałam zamiaru wchodzić z nimi w żadne dyskusje.

 

– Co państwo chcą zamówić? – Posłałam im wymuszony uśmiech.

 

– Trzy homary. – Mężczyzna zamknął menu.

 

Spojrzałam na resztę gości, aby przyjąć ich zamówienie, ale wtedy ponownie odezwał się ten sam mężczyzna.

 

– Chyba nie sądziłaś, że te trzy homary zamówiłem dla siebie? – powiedział ironicznie.

 

– Czy to całe państwa zamówienie? – zapytałam zakłopotana.

 

– Czy ja mówię po chińsku? – Usłyszałam.

 

– Zamówienie powinno być niedługo gotowe – powiedziałam i szybko odeszłam, nie mogąc dłużej znieść tej okropnej atmosfery.

 

Na początku myślałam, że ten facet jest jednym z takich samych gości z którymi często miałam do czynienia, ale po dłuższej chwili, poczułam coś bardzo niepokojącego. Nie do końca potrafiłam opisać panującą wtedy atmosferę.

 

Postanowiłam już dłużej o tym nie myśleć i szybko poszłam na kuchnię, aby przekazać kucharzom zamówienie.

 

– Nicole, wszystko w porządku? – zapytała zdyszana Gabrielle. Starsza kobieta, która pracowała na kuchni w tej restauracji już od ponad trzydziestu lat.

 

– Tak – odpowiedziałam.

 

Zapewne byłam już cała blada i właściwie to nie wiem dlaczego tak bardzo przejęłam się tą sytuacją.

 

Kobieta zaprzestała swoich czynności, następnie wlała do szklanki wodę i podała mi ją.

 

– Źle się czujesz, dziecko?

 

– Wszystko jest w porządku. – Wzięłam od niej wodę i upiłam z niej łyka.

 

Odstawiłam szklankę na blat i powiesiłam zamówienie do specjalnie przeznaczonej do tego linki z zamówieniami.

 

– Proszę się o nic nie martwić. – Posłałam kobiecie blady uśmiech i właśnie wtedy wpadł na kuchnię szef, jakby czytał mi w myślach.

 

– Nicole, możesz już zejść. Do pracy wrócisz za dwa dni.

 

Odetchnęłam z ulgą, gdy to usłyszałam. Przez najbliższe dwa dni miałam spokój. Zero kontaktu z roszczeniowymi ludźmi. Aż sama nie potrafiłam w to uwierzyć. Nie mogłam wymarzyć sobie lepszego końca dnia.

 

– Dzięki, Patrick – odpowiedziałam.

 

Zdjęłam fartuch, następnie odłożyłam go na wieszak z brudnymi i udałam się do szatni po swoje rzeczy.

 

Po tak dobrym zakończeniu dnia, zapomniałam już o tym, co mnie kilka minut temu spotkało. Byłam szczęśliwa, że mogłam dziś wieczorem w spokoju się ogarnąć i obejrzeć jakiś głupi serial w telewizji, nie myśląc o tym, że kolejnego dnia znowu będzie czekał mnie niezły pierdolnik w pracy. Niby to była prosta rzecz, ale bardzo mnie cieszyła.

 

Zadowolona, otworzyłam drzwi od szafki, następnie wyjęłam kluczyk z tylnej kieszeni swoich spodni i otworzyłam swoją szafkę z której wyciągnęłam rzeczy i szybko udałam się w kierunku wyjścia. Chciałam, jak najszybciej zaznać świeżego powietrza.

 

Wyszłam drzwiami dla personelu i gdy tylko znalazłam się na zewnątrz, stanęłam w miejscu i wciągnęłam świeże powietrze. Była tak piękna pogoda, że miałam ochotę wrócić do domu pieszo, ale niestety udałam się dziś do pracy samochodem. O ile można było go tak w ogóle nazwać... Tak naprawdę była to już kupa złomu, ale póki jeździł, to z tego korzystałam. Poza tym, miałam do niego ogromny sentyment.

 

Westchnęłam i udałam się w kierunku swojego auta. Przez dłuższy czas siłowałam się z zamkiem, bo jak zwykle nie chciał się otworzyć.

 

„Po co komu zabezpieczenia w jakiejś tesli, skoro mógł mieć moje auto?" – parsknęłam w myślach.

 

Usiadłam za kierownicą i od razu ruszyłam do domu. Na tą chwilę postanowiłam wyłączyć swój umysł i o niczym nie myśleć, ale jak zwykle nie udało mi się to. Zawsze bardzo dużo myślałam czy prowadziłam w swojej głowie monologi, dlatego nic w tym dziwnego, że jak zwykle poległam ze swoim własnym umysłem.

 

Wciąż nie potrafiłam przestać myśleć o swoim dawnym życiu. Pomimo tego, że minęło już ponad sześć lat. Sześć pieprzonych lat, od których nasze życie rodzinne nie było już spokojne jak kiedyś.

 

Moi rodzice poznali się w bardzo młodym wieku, bo na jakiejś imprezie studenckiej. Z tego, co oboje mówili, od razu poczuli do siebie „to coś" i mieli wiele tematów do rozmów, a kiedy skończyli studia, tata oświadczył się mamie, potem wzięli ślub, a na końcu przyszłam na świat ja.

 

Moje dzieciństwo było idealne. Miałam wszystko czego potrzebowałam, rodzice mnie bardzo kochali, dbali o moją edukację i o to, aby niczego mi nie zabrakło.

 

Od najmłodszych lat obracałam się wśród elit, byliśmy bardzo bogatą rodziną. Luksusowa willa, ubrania, samochody... Zawsze miałam wszystko na zawołanie, nie musiałam nawet namawiać do niczego rodziców. Po prostu prosiłam o określoną sumę pieniędzy, a rodzice mi ją dawali z uśmiechem na twarzy.

 

Wszystko się popsuło, gdy tata popadł w hazard. Każdego dnia tracił pieniądze, wierząc, że w końcu mu się poszczęści, ale nic z tego... Przegrał wszystkie pieniądze, zapożyczał się nawet u ludzi z półświatka, przez co często przychodzili do domu i mu grozili. W końcu wylądowaliśmy w małym mieszkanku w bloku w nieciekawej dzielnicy. Było tam bardzo niebezpiecznie.

 

Od tego czasu udało nam się przenieść do innego mieszkania. W sumie to dzięki mnie... Matka popadła w depresję, ojciec też się całkowicie załamał i oboje zaczęli pić. Było mi ich bardzo żal, bo widziałam, jak codziennie cierpią, ale nie chcieli skorzystać z pomocy, którą im podsuwałam. Nie zostało mi nic innego, jak im pomóc. Musiałam pracować na nasze utrzymanie. Poza tym, prałam, sprzątałam i pilnowałam, aby codziennie zjedli ciepły posiłek. Nie dawałam im żadnych pieniędzy, bo wiedziałam, że wydaliby je na alkohol, a ja nie miałam zamiaru pogłębiać ich w chorobie alkoholowej. Jednak oni potrafili sobie poradzić... Żebrali na ulicy, a ja już nie wiedziałam, co robić.

 

Jednak rozumiałam ich w stu procentach. Na początku miałam żal do ojca, ale w jakimś stopniu była za to też odpowiedzialna mama, która chciała więcej i więcej. Ojciec nie chciał jej zawieźć i dlatego zaczął uprawiać hazard. Jednak zamiast pomnożyć pieniądze, stracił je.

 

Ja również byłam winna, bo ciągle chciałam mieć najnowsze sprzęty, ubrania, a pieniądze przecież nie spadały z nieba. Mogłam tylko sobie wyobrazić pod jaką ogromną presją był mój ojciec.

 

Jednak to mnie wiele nauczyło i dało do zrozumienia, że rodzina była dla mnie najważniejsza. Czułam obowiązek zaopiekowania się nimi. Byłam im to winna. Oni również się mną opiekowali. Wierzyłam jeszcze w to, że będzie dobrze. I nie chodziło mi tutaj o pieniądze, a o poprawę stanu zdrowia moich rodziców. Miałam nadzieję, że wyjdą z tego i, że znowu będziemy szczęśliwą rodziną, bo nie wątpiłam w to, że wszyscy się bardzo kochaliśmy.

 

Pomimo alkoholizmu moich rodziców, wiedziałam, że bardzo mnie kochali. Widziałam to po ich spojrzeniu. Ojciec wiele razy mówił, że nie może sobie wybaczyć tego, że stracił wszystkie swoje pieniądze. Nie mógł pogodzić się ze swoją porażką, ale ja już dawno to zrobiłam.

 

Nim się obejrzałam, dotarłam już pod mój blok. Wyszłam z auta, następnie go zamknęłam i udałam się do domu, mając nadzieję, że rodzice odgrzali sobie obiad, który zdążyłam zrobić im wczoraj wieczorem.

 

Szybko weszłam po schodach i otworzyłam drzwi od domu, ale to co tam zobaczyłam, sprawiło, że prawie zemdlałam.

 

Mój ojciec powiesił się na żyrandole. Od razu do niego podbiegłam, próbując go uratować. Wyjęłam z szafki nożyczki i z drżącymi rękami odcięłam linę. Mężczyzna upadł na podłogę, a ja unosząc się ogromnym płaczem, zaczęłam odcinać mu linę przy szyi.

 

– Mamo! – zawołałam. – Mamo, pomóż mi! – wrzasnęłam na cały dom.

 

Kiedy odcięłam linę przy szyi ojca, zaczęłam nim potrząsać, ale on nawet na chwilę nie otworzył oczu.

 

Wyjęłam z kieszeni swój telefon i szybko zadzwoniłam na numer alarmowy. Kiedy ktoś odebrał, od razu zaczęłam mówić.

 

– Mój ojciec powiesił się – powiedziałam zrozpaczona i zaczęłam szukać mojej matki, ale gdy tylko weszłam do salonu mojego nogi się nade mną ugięły.

 

Moja matka również powiesiła się, tylko w salonie.

 

– Mój Boże, nie wytrzymam! – Osunęłam się po ścianie. – Nie wytrzymam – powtórzyłam.

 

– Co się dzieje? – zapytała spokojnie kobieta po drugiej stronie.

 

– Moja matka również się powiesiła – oznajmiłam.

 

Włączyłam telefon na głośnomówiący i ostatkami sił postanowiłam ratować moich rodziców. W tym celu wróciłam po nożyczki, które zostawiłam w korytarzu i zaczęłam odcinać sznur na którym powiesiła się moja matka.

 

– Proszę podać adres.

 

– Bedford Stuyvesant 125 – odpowiedziałam.

 

– Czy pani rodzice są przytomni?

 

– Nie – odpowiedziałam drżącym głosem.

 

– Czy ktoś, oprócz pani rodziców jest ranny?

 

– Nie.

 

Odcięłam linę na której powiesiła się moja matka i dopiero w tej chwili zrozumiałam, że to już naprawdę był koniec. W tym momencie już nic nie miało dla mnie znaczenie. Nie odpowiadałam nawet na pytania kobiety, która przez cały czas zadawała mi pytania.

 

Ożywiłam się dopiero wtedy, gdy na stoliku dostrzegłam czerwoną kartkę, która aż sama krzyczała: „Sprawdź to". Podeszłam i wzięłam ją w ręce, domyślając się, co to może być i nie myliłam się.

 

Droga córeczko!

 

Zapewne teraz nie potrafisz nam tego wybaczyć, ale już wiemy, że przegraliśmy i wiedzieliśmy, że nie będziemy mogli żyć z myślą o tym, co już niedługo sie wydarzy. Ojciec w tym liście nawet nie chce się przyznać do tego, co zrobił, dlatego dowiesz się niedługo. Przepraszamy za to, ze zniszczyliśmy Twoje życie.

 

Kochamy Cię,

mama i tata.

 

Kiedy wychodziłam z pracy sądziłam, że mój dzień zakończył się świetnie, ale nawet nie wiedziałam w jak ogromnym byłam błędzie.

 

– O, widzę, że już po robocie. – Usłyszałam z korytarza znajomy głos, ale nie potrafiłam przypomnieć sobie do kogo on należał.

 

Zdezorientowana schowałam list pożegnalny moich rodziców do kieszeni spodni i udałam się na korytarz. Wtedy dostrzegłam faceta, którego obsługiwałam w restauracji.

 

– Proszę opuścić moje mieszkanie! – krzyknęłam.

 

– Mała, twój ojciec cię sprzedał. Teraz należysz już tylko do mnie – oznajmił, a moje serce zatrzymało się.

 

Nie potrafiłam uwierzyć w to co usłyszałam.

 

„Ojciec w tym liście nawet nie chce się przyznać do tego, co zrobił, dlatego dowiesz się niedługo."

 

Teraz już wszystko zaczęło mieć sens, ale wciąż nie docierało do mnie to, że uzależnienie mojego ojca było tak ogromne, że postanowił mnie sprzedać. Teraz miałam ochotę odejść razem z moimi rodzicami. Moje życie zostało już doszczętnie zniszczone. Nie było już niczego zbierać. Jak on mógł mi to zrobić? Pomimo wszystko, postanowiłam się bronić. Nie zamierzałam poddać się tak łatwo.

 

– Po pierwsze – podeszłam do niego, jednocześnie unosząc głowę do góry, jakbym właśnie się go nie bała – Nie jestem rzeczą i do nikogo nie należę, a po drugie – zacisnęłam zęby – zaraz będzie tutaj pogotowie – oznajmiłam, ale on i mężczyźni spojrzeli na mnie ironicznie.

 

Mężczyzna popchnął mnie na ścianę i zacisnął swoją dłoń na mojej szyi, a ja spojrzałam na niego przerażona.

 

– Słuchaj, suko – zaczął – twój ojciec nie spłacił długów, a w takim wypadku zapłatą jesteś ty. To oznacza, że mogę zrobić z tobą wszystko co zechcę. Nawet pierdolić przez całą noc, jeśli będę miał na to ochotę – wycedził i popchnął mnie w kierunku drzwi, a jego ludzie mnie złapali, żebym im nie uciekła.

 

– Pomocy! – Zaczęłam krzyczeć. – Niech ktoś wezwie policję!

 

– Policję będziesz dopiero wzywać, gdy mój kutas w końcu wejdzie głęboko w twoją mokrą cipkę – powiedział.

 

Z mojego policzka zaczęły lecieć niekontrolowane łzy. Nagle wszystko zaczęłam rozumieć. Moi rodzice popełnili samobójstwo, bo nie chcieli znieść tego, że ojciec mnie sprzedał, jak jakąś rzecz. Ich wcześniejszy stan z pewnością nie poprawiał się właśnie przez to, że wiedzieli, że nie spłacą tego długu i czekał mnie właśnie taki los.

Średnia ocena: 3.8  Głosów: 6

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (3)

  • SwanSong 10 miesięcy temu
    Kolejne g..wno o miłości jakiejś lafiryndy do przystojnego mafioza, który morduje ludzi, stręczy kobiety i okrada normalnych obywateli? Nie, dzięki, lepiej poczytać ulotkę fotowoltaiki.
  • zsrrknight 10 miesięcy temu
    każdy ma swoje fetysz, a ten akurat jest popularny i dobrze się sprzedaje. Przynajmniej tytuł trochę mnie rozbawił, więc niebawem przeczytam to "cudo" xd
  • zsrrknight 10 miesięcy temu
    ech, po tytule myślałem, że będzie to zabawniejsze, a jest głównie nudne i nieporadne... Malutki plusik za w miarę dobrą interpunkcję, ale tak poza tym... No nie wiem, taka pisanina może ma swoich fanów, ale i tak jest to bardzo niska jakość

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania