Uwaga, utwór może zawierać treści przeznaczone tylko dla osób pełnoletnich!

Syf - To nie pierwszy trup

To nie pierwszy trup

 

Komisarz Viggo Smorlen, wieloletni pracownik policji w Nidore, nie prowadzi spokojnego życia. Rok w rok, dostaje pogróżki od gangsterów - Włosi, Ruscy, Chińczycy, Arabowie, nienawidzą Viggo, z reguły krzyżuje on plany śmietance międzynarodowej. Przejmuje ich towar, niweczy interesy, czy też po prostu blokuje wielu grubym rybom, jak i płotkom dostęp na wyspę, przeżył już kilka zamachów. Na początku kariery Viggo, Wyspa 34, była spokojną dziurą, goszczącą rybaków i poszukiwaczy ropy naftowej. Dopiero po powstaniu muzułmańskim trawiącym Europę przez dekady, Nidore stało się rosnącym punktem kumulacyjnym dla półświatka z kontynentu.

Panował niezwykle przytłaczający jesienny nastrój, kiedy to komisarz dostał powiadomienia na swój smartfon około godziny piątej nad ranem. Wstał z łóżka, nerwowo chwycił za siwiejącą brodę, nie spoglądając na ekran telefonu, wrzucił na siebie pomięty, czarny uniform policyjny, z charakterystyczną złotą gwiazdką na lewej piersi unoszoną przez lwy. Pociągnął kilka łapczywych łyków kawy, którą przygotował dzień wcześniej, mimo cierpkiego i gorzkiego smaku, uwielbiał zimną z fusami .Wyszedł z obskurnej kamienicy i wsiadł w służbowe Volvo zaparkowane na chodniku koło bramy. W trakcie jazdy wykonał telefon do posterunkowego, który pełnił obowiązki na nocnym dyżurze, żądał informacji...

- Smorlen, z tej strony. - Rzekł jeszcze zaspanym głosem. - O co chodzi z tymi powiadomieniami, co to za spam się pytam? - Dodał podenerwowany.

- Panie komisarzu, mamy zabójstwo z użyciem niekonwencjonalnej amunicji. - Odparł roztrzęsiony posterunkowy.

- Gdzie jest ciało?

- Pod mostem zachodnim...

- Świadkowie?

- Niestety brak, zawiadomił nas bezdomny i on odnalazł ciało.

- Powiedz przełożonym, że jadę na miejsce. – Smorlen Oznajmił pełen obojętności

- Zrozumiałem.

Smorlen przycisnął gaz do dechy i zarzucił policyjny kogut na dach auta. Jadąc w okolice zbrodni słuchał Szopena dokładniej Nokturny op. 9, wprawiało go to w najwyższy stan koncentracji. Po niecałym kwadransie dotarł na miejsce, gdzie spotkał grupę policjantów i koronera robiącego zdjęcia do akt - Richarda Freya, byli oni dobrymi przyjaciółmi, razem rozgryzali siatki przestępcze Nidore.

- No witaj Viggo, czekałem na ciebie. - Frey wyciągnął rękę na powitanie. - Jak widzisz, ktoś tu lubi wybuchową amunicję, z kim byś to powiązał?

Viggo badawczo spojrzał na ciało, które nie posiadało twarzy...

- Wiesz, tak na pierwszy rzut oka, można powiedzieć że to Arabowie, ale nie... - Stwierdził odpalając przy tym papierosa.

- Co masz na myśli mówiąc, że to nie oni? Co jak co, ale właśnie oni należą do najbardziej bezwzględnych wśród naszej zwierzyny... - Odparł zaciekawiony Richard. - Poza tym ich kraje i Europa były trawione przez liczne potyczki i bezwzględne kurwa zamachy, nie zdziwiłbym się, jeżeli mieliby dostęp do tego rodzaju amunicji. - Frey chwycił się za czoło.

- Uwierz mi Richy, świat się zmienia, robi się co raz to bardziej popierdolony. Co znaleźliście przy trupie?

- Ćwierć grama mefedronu, śladowe ilości trawy, papierosy, portfel i dokumenty.

- A pieniądze? - Rzucił badawczo Viggo.

- Kasy brak...

- Ćpun i dłużnik. Obstawiam, że to robota Novum Pax. Poza tym większość krystalicznego towaru pochodzi właśnie od nich. – Smorlen nerwowo chwycił brodę, zaciskając przy tym dłoń.

- Masz jakieś życzenia Viggo?

- Taa. Rozumiem, że łuskę już macie?

- Owszem już spakowana.

- Zanim powiadomisz matkę nieboszczyka, zdejmij z denata wszystkie odciski, włosy, nie wiem kurwa, sprawdź każde DNA, które na nim osiada, rozumiesz?

- Po analizie wszystko wyślę na twój terminal. - Zapewnił Frey

- Ile ci to zajmie?

- Myślę, że ze 2 dni. Może krócej, postaram się jak najszybciej.

- Dobrze, chętnie złapię tego "strzelca", i zamienię z nim kilka słów.

- Jak zawsze podpalony Viggo! - Odparł rozbawiony Richard.

- W tym mieście nie da się zestarzeć. - Viggo zadeptał niedopałek papierosa. - Na mnie już czas, muszę pierdolnąć raporty na komendzie, daj mi cynk jak czegoś się dowiesz.

- Dobra, to miłego dnia Smorlen.

- Nawzajem.

Smorlen dojechał na komisariat, przed jego biurem czekał inspektor Emanuel Karlsen, czyli łysa pała i wychudzony szczur, w drogim i prestiżowym garniturze. Dla komisarza oznaczało to albo kłopoty, albo nowe zadanie, którego i tak by nie wykonał ze względu na natłok spraw, które kumulowały się do takiego stopnia, iż przeciekały przez palce Smorlenowi. Panowie powitali się stalowym uściskiem dłoni, w zupełnym milczeniu. Obaj od lat, zawsze utrzymywali pewien dystans. Po krótkiej konfrontacji wzrokowej weszli do biura.

- Smorlen, mam nadzieję, że sprawa Novum Pax jest praktycznie wyjaśniona? - Zapytał sceptycznie Karlsen, poprawiając przy tym swoje okrągłe okulary.

- Pojawiają się nowe trupy panie inspektorze, to nie takie proste jakby mogło się wydawać...

- Jak to nie jest kurwa proste? - Rzucił nerwowo inspektor. - Masz nazwiska, masz dane, wiesz wszystko! Dlaczego nic nie robisz?

- Nie posiadam twardych dowodów...

- To je znajdź kurwa jego mać! Masz je znaleźć w tym tygodniu, albo pożegnasz się ze stanowiskiem. - Poinformował jadowicie Karlsen. - Masz upierdolić Eglera, rozumiesz? Masz upierdolić jebaną królową narkotykowych pszczół!

- Panie inspektorze, powtarzam jeszcze raz, nie posiadam dowodów. Dziś dotarłem na miejsce kolejnej zbrodni, jestem pewien, że to ludzie Eglera, ale jak mogę to udowodnić? Skoro nie ma świadków, a policja ulega korupcji…

- Ja pierdole! - Krzyknął rozwścieczony Karlsen. - Nie obchodzi mnie to jak zdobędziesz dowody, gówno mnie wszystko obchodzi! Masz tydzień...

Inspektor wyszedł rozgniewany z biura Smorlena i trzasnął za sobą drzwiami. Czarne chmury kłębiły się nad posterunkiem. Viggo odpalił papierosa, spoglądał na półkę z aktami sprawy "Novum Pax". Wypuszczając kolejne kłęby dymu z płuc, chwytał nerwowo przydługawe nieuczesane włosy. Klął pod nosem, nie mając już żadnej nadziei na rozwikłanie sprawy gangu Eglera. Minęły dwie godziny. Smorlen siedział nieco załamany za swoim biurkiem, do momentu, aż do biura wszedł posterunkowy Aloiz Gadamer...

- Panie komisarzu, zapraszam do biura nasłuchów! - Zawiadomił żywiołowo Gadamer.

- Co się dzieje posterunkowy?

- Mamy coś, co spodoba się panu! Perełka! - Odparł zachęcająco, zapalając przy tym papierosa.

- Dopalę fajkę i idę.

Komisariat, za pomocą swojej nowoczesnej aparatury podsłuchowej przechwycił rozmowę Peeta i Sezama, komisarz słuchał badawczo. Po sprawdzeniu nagrań, Smorlen zatarł dłonie, na znak, że ma coś, czego nie może przepuścić...

- Posterunkowy Gadamer...

- Tak?

- Wyślij dwa, nie kurwa, cztery patrole do każdej dzielnicy, potrzebuję oczu. Przed tym, przeszukajcie bazy danych, i sprawdźcie każdego oznaczonego przez GPS, jeśli na imię Pipi, Peter, Paul, może być na P. Wszystko ma być na biurku do jutra? Rozumiemy się Gadamer?

- Tak jest! - Zasalutował Gadamer.

Smorlen pewien siebie wyszedł z komisariatu, by oddać się burbonowi i papierosowi w pobliskiej knajpce dla mundurowych. Robił to wyjątkowo rzadko, tym razem podniecenie, sprowadziło go do tego miejsca. Niczym fizyk badający strukturę świata, zasiadł zamyślony przy ladzie knajpy, zamówił całą butelkę i czekał na informacje...

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 1

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (3)

  • Aisak 12.10.2018
    Viggo...
    Mrtensen!

    PRZEPIĘKNY!!!!!!!!!
  • Aisak 12.10.2018
    Morten sen.
  • Atropina 13.10.2018
    Spodziewałem się takich skojarzeń :P.

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania