Sylwestrowy Telefon
Warszawa sylwester wczesne godziny popołudniowe.
Po chodniku idzie mężczyzna, słychać dzwonek telefonu wydobywający się z jego kieszeni. Wyciąga aparat odbiera i słucha. Po chwili odpowiada.
- Mówiłaś ojcu, że Janek nie zostawił żadnego kontaktu, telefon i mieszkanie zmienił. Wszystko tylko po to żeby naszemu Mateuszkowi nie pomóc, za pracą musiał wyjechać do Austrii, a ile nasz to kosztowało to sama wiesz najlepiej. Monika go podpuszcza, pazerna małpa, choć jej Artur pracuje w Niemczech i całkiem sporo przysyła.
- Jak mam spełnić jego życzenie, jak tego nie zrobię to się przeniesie do córki. Przecież my nie poradzimy sobie bez jego emerytury. Tym bardziej, że ja od miesiąca i co najmniej jeszcze przez trzy miesiące będę pracował po trzy godziny dziennie. Wszystko przez elastyczny czas pracy, a na sam dojazd wydam więcej niż zarobię.
- Co! Maryśka dzwoniła dzisiaj do ciebie i o co się pytała.
Dowiedział się, że w tle było słychać głos Janka, śmiał się.
- Choć kontakt zostawiła.
– Słuchaj, co masz mówić jak się będą pytać, jak odbierałaś telefon z Londynu to przed przejściem dla pieszych i ja byłem obok ciebie.
- Jak to, po co mi to, nie słyszałaś przysłowia tonący brzytwy się trzyma, z twoją pensją najniższą to się nie utrzymamy.
Rozłącza się.
Wybiera numer.
Chwile czeka i mówi.
- Chciałem się dowiedzieć o numer do Scotland Yard w Anglii.
Uważnie słucha, mówi dziękuję, kończy połączenie i wybiera numer.
- Scotland Yard tu mówi Andrzej Kowalski z Warszawy chciałem powiedzieć, że mój brat Janek Kowalski, jak moja żona odbierała telefon od jego żony, to wspominał coś o bombie. Dokładnie nie słyszałem ruch uliczny był wielki.
- Co nie rozumiecie po Polsku.
- Dziwne jedna trzecia wyjechała z kraju za chlebem kilkadziesiąt tysięcy do samego Londynu, a wy nie zatrudniliście nikogo z Polski. Posłuchaj gościu jeszcze kilka reform naszego rządu i wszyscy wyjadą z kraju. Pamiętaj tylko przekaż swoim, żeby naszych polityków nie wpuścili, bo oni to prawdziwi terroryści.
Odchyla telefon od ucha i mówi do siebie.
- Rumor tam jakiś, pali się, a może coś się stało.
Po chwili słyszy głos w słuchawce i słucha.
- Witam panie Nowak pan tam pracuje.
- Z ulicy pana wciągnęli, jak dowiedzieli się, że mówi pan po polsku?. Trudno mi w to uwierzyć, zawsze wmawiano mi, że Anglicy to flegmatycy. Długo pan tam jest.
- Od ostatniej reformy służby zdrowia, a to niedawno.
- Jakie pięć lat.
- Ostatnia reforma była pół roku temu. Można powiedzieć, że ominęło pana, co najmniej pięć reform służby zdrowia o listach leków refundowanych nie wspomnę. Jak jest pan ciekawy to można zapytać się w koncernach farmakologicznych, oni sprawdzą w księgowości i po wypłatach powiedzą ile tych list przez ten czas już było.
- Nie będę powtarzać wszystkiego od początku, niech odsłuchają nagranie. Powiem tylko mój brat Janek Kowalski z Warszawy wspominał coś o jakieś bombie. Adresu londyńskiego nie znam i telefonu też nie mam.
– Ilu?, no to w Warszawie żaden nie został.
- Co! Zostało jeszcze dwóch.
- Łatwo odnajdziecie jego żona Maria z domu Pluskwa.
-No może i Prusakowska.
- Panie Nowak łatwo tam o pracę.
- Nie wie pan to, z czego się pan tam utrzymuje.
- Karmią i nocleg dają za darmo i pana żonie też, to mi pan istne dziwy opowiada.
- Do widzenia i dalej szczęścia życzę, a jak ojciec umrze, lub wyprowadzi się do siostry, to za pana radą za ostatnie pieniądze wyjedziemy.
Rozłącza się i wchodzi na teren zakładu pracy.
Wieczorem wchodzi do domu i zastaje tam antyterrorystów polskich i angielskich, skutego brata Janka i bratową Marię. Z pokoju wychodzi pani, ledwo hamująca wybuch gniewu, przedstawia się, jako prokurator i pyta.
Co z tą rozmową telefoniczną, bo brat mówi coś innego. Powiedział, że wspominał o bombie, ale kalorycznej, chciał się w ten sposób pochwalić, jak dobrze mu się powodzi.
Co ma pan do powiedzenia w tej sprawie panie Andrzeju.
- Był duży hałas ulicy i być może nie dosłyszałem wszystkiego. Patrząc na panią spodziewam się, że drogo za to zapłacę, przeszkodziłem w szykowaniu się na sylwestra. Gdyby to był inny dzień to może by mi się upiekło, a tak to nie będzie żadnej taryfy ulgowej, ojciec widział się z synem to jest dla mnie najważniejsze. Na święta nawet on nie zadzwonił, do ojca z życzeniami to spotkali się w sylwestra.
Komentarze (1)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania