Uwaga, utwór może zawierać treści przeznaczone tylko dla osób pełnoletnich!

SYN PREZESA

Co powiecie na taki początek nowej historii?

KATARINA

Kurwa, niech on już skończy drzeć tą japę. Opadłam ciężko na fotel w sekretariacie chowając twarz w ręce, których łokcie podparłam o biurko. Ja pierdole. Niech ten stary zjeb zacznie się ogarniać do wyjścia. Całe szczęście, że dziś wylatuje do Miami i będzie tam przez najbliższy miesiąc. Niech wsadzi tą swoją starą pomarszczoną dupę w samolot i wypierdala z kraju dając odrobinę spokoju wszystkim usługującym mu ludziom. Może jakimś kurwa cudem, akurat ten samolot rozjebie się gdzieś nad Atlantykiem pozbawiając mnie problemu. Po chuj ja się zgodziłam na tą robotę. Bo jesteś głupia i zawierzyłaś wypacykowanej head-hunter, że to firma z perspektywami w której dobro pracownika stawiane jest na piedestale wartości. Jaka Ty jesteś naiwna. Co Ci przeszkadzało w dotychczasowej pracy analityka biznesowego i audytora przedsiębiorstw produkcyjnych. Analizowałaś dane przesyłane przez pracowników traktując ludzi jak wiersze w Exelu a produkty jako pozycje na liście. Co Kasia? No co? Nuda i samotność. No to masz. Podejmując pracę Asystentki Prezesa w firmie produkującej środków do utrzymania czystości zapewniłaś sobie wieczne towarzystwo na okrągło dzwoniącego telefonu, zgrai fałszywych ludzi, którzy gadają od rzeczy o produktach, na których w ogóle się nie znają i poziom adrenaliny i wkurwienia na permanentnie wysokim poziomie zapewniany przez wiecznie niezadowolonego z pracy podwładnych właściciela przedsiębiorstwa. A do tego wszystkiego głupia dałaś się omamić zapewnieniom managementu, że to tylko tymczasowe nerwowe nastroje spowodowane perturbacjami na rynku surowców i komponentów będące konsekwencją zawirowań u dostawców, przedłużając współpracę w tym wariatkowie na rok. Cudownie. Już w tedy powinna zapalić Ci się czerwona lampka. Nie powinnaś podnieść czerwoną flagę w momencie czytania zdawkowego ogłoszenia o pracę w którym jako warunek konieczny wymieniono: Odporność na stres i szybkie reagowanie. Ale nie, idiotko. Skusiło Cię stabilne zatrudnienie w firmie o ugruntowanej pozycji na rynku i atrakcyjne wynagrodzenie. No i powrót do kraju po dezercji w Hiszpanii, którą kiedyś kochałaś a teraz jej nienawidzisz. Choć pożegnałaś się z nią w spektakularny sposób urządzając sobie wraz ze znajomymi ostatni przed powrotem tour po klubach. Jedyna strata jaka Ci z tego przyszła to zagubiona bransoletka na czerwonym sznureczku od siostry wiedźmy z naturalnych kamieni odpowiadającym czakrom twojego znaku zodiaku którą zostawiłaś w skotłowanym łóżku, gdy o poranku twój nocny kolega zażywał porannej toalety a ty spieprzałaś co sił w nogach z pokoju. A wszystko po to by po latach gnojenia i wmawiania, że jesteś nikim Twoje życie wróciło do normy. Chciałaś udowodnić samej sobie, że Twoje ciało JEST atrakcyjne i przykuwa uwagę mężczyzn. I się kurwa przekonałaś poznając przystojnego chętnego gościa, który nie protestował, gdy zabrał Cię do hotelu w wiadomym celu. Całą noc kotłowaliśmy łóżko doprowadzając zmysły i ciała do szaleństwa. Nie obchodziło Cię jak ma na imię i czy się jeszcze kiedyś spotkacie. Wystarczyło, że zdradziłaś mu swoje imię udając, że nie znasz angielskiego – Katarina. Dla mnie byliśmy parą nieznajomych sobie osób dobrze bawiących się w niegrzeczne zabawy doprowadzające do całkowitego wyczerpania i spełnienia. Och… gdy tylko sobie przypomnę te pewne dłonie sunące po moim ciele pieszczące z aprobatą każdy centymetr skóry. Pełne usta obdarowujące soczystymi pocałunkami moje wargi, szyję i ramiona. I tego twardego, wypełniającego mnie w całości…

- Pani Kasiu! – Dobiegający z gabinetu krzyk Prezesa odgonił z umysłu wspomnienia o nieznajomym przystojniaku. Czego kurwa jeszcze chcesz? Odsapnęłam, porwałam z blatu biurka notatnik i długopis wstając ociężale by skierować się ponownie do tej pieczary wrzasków. Czym Cię znowu wkurwiła ta zgraja pseudo dyrektorów.

- Tak Panie Prezesie – zapytałam wchodząc pewnym krokiem do gabinetu. Każde stuknięcie wysokiego obcasa tłumiła wyłożona wykładzina w szarym kolorze. Starałam się przybrać normalny wyraz twarzy ukrywając chęć mordu człowieka, który zatruwa mi spokój ducha od przeszło ośmiu miesięcy. Zlustrowałam zgromadzenie siedzące przy sporym stole konferencyjnym. Kiedy wy zmądrzejecie na tyle by pojąć, że nie można go wyprowadzać z równowagi a na agresje z jego strony reagować stanowczym i sarkastycznym stwierdzeniem które przerywa potok myślowy biegnący przez synapsy.

- Proszę zanotować notatkę ze spotkania na dziennik – powiedział w moim kierunku machając ręką z wyciągniętym palcem wskazującym. Bez zbędnej dyskusji otworzyłam notatnik by zanotować każde jego słowo. – Pani piszę dokładnie to co powiem – zażądał.

- Dobrze Panie Prezesie. – Przygotowałam długopis do szaleńczego pędu po kartce gdy rozpoczął.

„Notatka z dnia 13 lipca 2016r. Spotkanie Managementu z Prezesem przedsiębiorstwa.

Dyrektor Zarządzający Pan Jarosław Kałubisz nawija Prezesowi makaron na uszy i wierzy w to, że właściciel uwierzy w te brednie, którymi go raczy. Pan Jarosław oświadczył w pełni przekonany, że nasz produkt do płukania Ocean’s Dreams jest lepszy niż Lenor ponieważ osobiście przeprowadził badania w tym zakresie wąchając pościel swoich licznych znajomych będąc u nich gościem” – parsknęłam pod nosem nie kontrolowanym śmiechem na co Prezes stwierdził. – Nawet Asystentka rozumie jakie to brednie Pan prawi a Pan dalej brnie w te głupoty. Koniec – oświadczył po czym nakazał. – Pani to przepisze, wydrukuje i wbije na dziennik.

- Dobrze Panie Prezesie – powiedziałam maskując rozbawienie pochylając głowę. Wbiłam spojrzenie w podłogę i wyszłam z pomieszczenia nie dowierzając jakie brednie muszę spisywać i umieszczać na dzienniku podawczym. Chryste. Musze stąd spierdalać i to jak najszybciej, póki jeszcze nie zwariowałam od tej głupoty przelewającej się przez dach przedsiębiorstwa. Dobrze nie usiadłam na swoim fotelu jak w progu sekretariatu pojawił się Adam – kierowca Prezesa. Uśmiechnięty jak zawsze na pełnym luzie zapytał.

- Szaleje? – Podszedł do mojego biurka zostawiając ostatnie pakunki, w które Prezes kazał się zaopatrzyć przed podróżą. Spojrzałam w papierową torbę by upewnić się, że wszystko zostało zakupione.

- I to jeszcze jak – odparłam podciągając wysoko brwi na czole. – Masz wszystko czy z czegoś będę musiała się tłumaczyć? – zapytałam zrezygnowana. Jeszcze tego brakuje by skoncentrować jego gniew na sobie.

- Mam wszystko, a te jego rajstopki kupiłem dwa razy. Tak na wszelki wypadek – pochwalił się chowając paragony do specjalnie przygotowanej na ten cel plastikowej teczki.

- Bosko – stwierdziłam uradowana. – Samochód gotowy? – zapytałam. Odpowiedział mi tylko kiwnięciem głowy. – A…? – wydęłam wargi w niewybredny dziubek układający się w usta glonojada. Oboje wiedzieliśmy o kogo chodzi.

- Też – odparł. – Będzie piętnaście minut wcześniej czekać przed wejściem.

- Dobrze. – Odetchnęłam z ulgą. – Tu masz dokumenty podróży. Bilety wysłałam na maila. Sprawdziłam też dwa razy, w razie czego są w aplikacji na telefonie – dopowiedziałam wciskając mu niebieską półprzeźroczystą teczkę do rąk. – Tylko nie zgub i daj mu ją jak będzie podchodził do odprawy – upomniałam go na co w odpowiedzi przekręcił oczami.

Spojrzałam za jego plecy na wchodzącą drugą asystentkę Izę, niosącą w obu dłoniach talerz z kolacją i filiżankę herbaty. Czas ostudzić emocje w jaskini zła. Zdążyłam o tym pomyśleć, gdy z wnętrza pomieszczenia doszedł nas dźwięk potężnego uderzenia o stół. Dużo nie myśląc porwałam torebkę stojącą na blacie kierując się w stronę wystraszonej dziewczyny. Odebrałam od niej strawę i napitek by wkroczyć do gabinetu, gdzie Prezes rozpoczął prawić swoje morały.

- To jest spisek bym nie poszedł na urlop – darł się niemiłosiernie waląc teczką o blat mebla. Przystanęłam na chwilę oczekując aż minie eskalacja gniewu. – Nic z wami nie można załatwić. Ja nie mam fabryki, ja prowadzę przedszkole integracyjne – kontynuował.

Podeszłam do jego boku, gdy opadł zmęczony na oparcie fotela. Bez zbędnego oporu postawiłam przed nim talerz wypełniony sałatką serową z orzechami oblaną sosem w finezyjny zygzak. Podałam sztućce w dłoń znerwicowanego mężczyzny.

- Pani zobaczy co mi przynieśli? - oświadczył wpychając mi kartkę w dłoń. Przez ten gest znowu herbata ulała się na spodek. Kurwa. Pochwyciłam świstek papieru spoglądając szybko na beznadziejnie wykonany raport, z którego niczego nie można się było dowiedzieć. Tabelka z cyferkami i nic więcej. Boże. Nic dziwnego, że się wkurwił. Upomina ich za każdym razem jak powinny wyglądać zestawienia, które chcą mu zaprezentować.

- Poprawię i wyślę do Pana na maila razem z wnioskami – zapewniłam go spokojnie.

- Po cholerę was trzymam – ryknął patrząc na skruszone szefostwo. - Wystarczy mi Pani Kasia, która wszystko ogarnia za was. – O Boże, czyżbym dostąpiła zaszczytu usłyszenia komplementu. Zastanawiałam się stawiając napar na blacie, gdy dodał. – Nie umie podawać herbaty bez rozlania – oświadczył wszem i wobec. A jednak nie, znowu skucha. – Ale raporty przesyła takie jak powinny wyglądać – dodał pochylając się nad posiłkiem. Z nietęgą miną chciał rozpocząć konsumpcje, ale się zreflektował. Ostatni raz spojrzał zimnym wzrokiem na wszystkich mówiąc.

– Koniec spotkania, chcę zjeść w spokoju. Czy mogę? – zapytał urażony patrząc wilkiem kolejno po zebranych. Bez słowa wstali od stołu i rozpoczęli pochód skazańców ku wyjściu.

Gdy tylko drzwi się zamknęły rozpoczęłam swoje gadanie.

- Adam kupił wszystko o co Pan prosił. Wszystko jest w torbie. Dokupił jeszcze jedną parę pończoch uciskowych tak na wszelki wypadek. – Postawiłam torebkę na blacie przed jego oczami, żeby przypadkiem jej nie zapomniał. Kiwając głową podziękował nie przerywając posiłku, więc kontynuowałam. – Do posiłku proszę wziąć proszek na nadciśnienie. – Pochwyciłam w dłonie odpowiedni blister z biurka czekając na wyciągnięcie dłoni przez Prezesa. Wyłuskałam tabletkę na zagłębienie wyciągniętej w moim kierunku dłoni po czym przybliżyłam szklankę z wodą szurając po blacie. Bez oporów wrzucił tabsę do paszczy i popił. Mogłabym Cię otruć dziadzie, ale jestem na to zbyt wyrozumiała. – Samochód jest gotowy do drogi. Adam będzie czekał przed wejściem do firmy by Pana zawieść na lotnisko. – oświadczyłam. Grzebiąc widelcem w zieleninie zapytał.

- A…?

- Będzie piętnaście minut wcześniej. Adam był w apartamencie by zabrać rzeczy i pomóc z pozostałymi bagażami.

- Dobrze. Przygotuje Pani raport z produkcji za dwa ostatnie tygodnie. Każdy tydzień w osobnej tabeli a potem zbiorcza za cały zeszły miesiąc i obecny. Dodatkowo chcę wiedzieć jaka jest prognoza produkcyjna na ten miesiąc, kiedy mnie nie będzie. Zadzwoni Pani po Tomka – chodzi mu o Dyrektora Sprzedaży - i powie, żeby wziął ze sobą zestawienie i prognozę sprzedaży.

- Poproszę też Kamila, analityka by przyszedł razem z Tomkiem.

- Tak.

- Ta nowa z marketingu?

- Sara. Ma trzy projekty do omówienia z Panem. Wprowadziła poprawki według ustaleń. Chce potwierdzić, czy myślą Państwo identycznie w tym temacie.

- Niech wejdzie przed Tomkiem, jeśli jest inteligentna to powinna się domyślić o co mi chodziło. Jeśli nie, nie będę marnował na nią więcej czasu. Powiedziałem wszystko na ostatnim spotkaniu. Inne propozycje projektów proszę przesłać na maila, ale przed wysłaniem proszę sprawdzić, czy są w odpowiednim formacie.

- Dobrze. Coś jeszcze?

- Tak, zrobi mi Pani kawy.

- Nie może Pan pić kawy o tej porze i przed tak długim lotem, bo pikawa panu stanie – upomniałam go.

- No tak. – Zamyślił się, po czym odparł. – Za ile muszę wyjść? – zapytał. Odruchowo spojrzałam na srebrny zegarek na moim lewym nadgarstku.

- Tak za czterdzieści pięć minut by na spokojnie zdążyć. Zrobię wcześniejszą odprawę dla Państwa, więc pozostanie tylko nadanie bagaży.

- Pilnuje Pani czasu. Chce polecieć na te wakacje a nie słuchać tych głupot przez całe lato – powiedział odkładając sztućce by napić się herbaty. No kurwa nie ma problemu. W razie czego sama Cię wyciągnę za fraki, jeśli trzeba. Nie ma szans byś się spóźnił na ten samolot. Pomyślałam.

- Dobrze – odparłam i skierowałam się ku wyjściu. To będzie ciężkie czterdzieści minut.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 1

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania