Synu Wojny
Synu wojny
Tam pod okopami, gdzie zginąłeś mój synu
Spoczywaj w pokoju, wśród wiatru szumu
Wśród liści spadających i wśród deszczu
Kul pożogi, i krzyku wojny
Spoczywaj mój synu, kojącą śmiercią owinięty
Spoczywaj mój synu, z ostrzem w sercu
Gdzie grad kul i poległych wrzask
Spoczywaj mój synu, niech zgaśnie twój blask
Niech w zapomnienie przejdzie twój ból
Wśród krwią przesiąkłych pól
A gdy zatęskni Twoja matka
Gdy daleki posłyszy Twój krzyk
Powiedz - mamusiu, nie płacz
Za chwałę zginąłem, radością się racz!
Och ty przeklęty!
Przez śmierć wyklęty!
Ileż to żniw zbierzesz?
Kiedy krwią się nasycisz?
Kiedy bólu będzie koniec?
Kiedy matka ma, łzy przestanie ronić?
Kiedy uwolnisz nas od siebie?
Wojno przeklęta!
Zgiń, przepadnij!
Zdechnij.
Komentarze (4)
"Spoczywaj mój synu" - po "spoczywaj", w następnej linijce również i dwie później tak samo. Pamiętaj, żeby ten zwrot, do kogo się zwracamy, jest wtrąceniem
"Kiedy matka ma, łzy przestanie ronić" - zbędny przecinek, powiedziałabym nawet, że przeszkadzający
Byłam ciekawa, czy jeszcze wrócisz na opowi. Często zerkałam na Twój profil i miałam ochotę coś przeczytać. Wróciłeś (nie wiem, czy na długo, czy jednorazowo) w ładnym stylu. Błędy były raczej stylistyczne, ale nie utrudniały odbioru, a sam wiersz nasyciłeś uczuciami, nawiązując do motywu matki tracącej swoje dziecko no i do samej wojny przede wszystkim, do jej okrucieństwa. To też po części taka przestroga, bardzo dobra robota. Zostawiam 5 :)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania