Szansa

Nim nastąpi to, co miało być, a co nie zdarzyło się od PRL, zastanówmy się nad naszym narodowym charakterem nie pozwalającym nam na osiągnięcie sukcesu. Sukces w wykonaniu Polaków zwykle jest połowiczny. Krótkotrwały i dyskusyjny, To wiecznie rodząca się zapowiedź spadającej gwiazdy. Dziadzio meteor udający młodzieniaszka.

 

To raczej zryw. Słomiany ogień. Chwilowy tryumf szybko zmarnowanej szansy. Jej rozdrobniona możliwość w natłoku zastrzeżeń i wątpliwości. Poddawana demagogicznym analizom.

*

Nieprzypadkowo mówi się, że gdzie dwóch Polaków, tam trzy zdania. Nieprzypadkowo mówi się o naszej kłótliwości. Zadowalamy się wzajemnym niewchodzeniem w bliższe relacje z pozostałymi. Przekonujemy, że bliźni, to mętna figura o niezacnych intencjach. Facet lub facetka z kostropatą przeszłością wymagającą prześwietlenia pod kątem użyteczności. Niemal wróg; bezinteresowne, szczere i ufne zachowanie pozbawione ukrytych zamiarów, jest podejrzane i tępione.

*

Obecna hodowla człowieka powinna nosić miano „wychowania dla świętego spokoju”. Wychowywania przepełnionego niedostatkiem kryteriów i wyeliminowanych zasad; bez wspólnej rozmowy, umiejętności wzajemnej konwersacji, jednoznacznie rozumianych określeń i jednakich prawideł. Wychowanie, to zimny wychów ludzko podobnych osobników. Przekazywanie toksycznej mądrości o korzyściach wynikających z przebywania w izolacji

*

To ja ponoszę odpowiedzialność za obecną degrengoladę. Za jej etyczny obraz; nie dostrzegłem przymusu dokonania zmian. Zmian, czyli powrotu do niegdysiejszej normalności. Zadowalałem się wzajemnym schodzeniem sobie z drogi. W rezultacie nie ma międzypokoleniowej więzi pozwalającej na wyrażanie sympatii, czy jakiegokolwiek zrozumienia. Jest za to nasilająca się niechęć, są obawy i nieuzasadniona agresja (sprowokowana, lub nie; nie, ponieważ niekiedy już jej widoczny brak, wywołuje wściekłość).

 

To ja zgodziłem się na brak mówienia o tolerancji wobec bliźniego, na wypaczenie pojęć o miłości do ludzi, to ja nie zadbałem o uczenie się współżycia z resztą społeczeństwa, wrażliwości, zrozumienia i szacunku dla innych, optymizmu i alergii na piękno. To ja fabrykowałem buble, odpady i duchowe cyborgi zaszczepiając w człowieku sceptycyzm i fobie.

*

Oczywiście, mogę się kajać do woli. Naturalnie, nikt nie zabrania mi użalać się nad marnym losem następnych pokoleń. Jednocześnie wiem, że ludzkość, co pewien czas wstrząsana paroksyzmami cywilizacyjnego „załamania pogody”, uczestniczyła w ślepym podążaniu za prymitywizmem czasów utkanych z mgły i mroku. Lecz uspokajam się niepłonną nadzieją, że sprężyna cywilizacyjna odegnie się w stronę rozsądku, bo jak po okresie dominacji absurdu następuje przesyt skarlałą dotychczasowością i nastaje ozdrowieńcze myślenie o sensie naszej egzystencji, podejmiemy kolejne próby znalezienia lepszych sposobów na współistnienie, gorączkowo czekamy na ponowne odkrycie onegdajszej pogody.

Średnia ocena: 2.3  Głosów: 3

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (4)

  • kapitulum 5 miesięcy temu
    Co za obłudny tekst. Nie szerz bzdiry historycznej.
    Polacy to naprawdę zacny naród. byliśmy jak te stare gwiazdy rocka, co musiały grać pod batutą Sowietów w czasach PRL-u. Nie można nas teraz czaić za tamte ruchy, bo jakże inaczej mieliśmy się wtedy kręcić? To jak stara płyta, czasem szoruje, ale bez tego byśmy nie mieli tego pazura, co teraz robi nas wyjątkowymi.

    Mamy historię, ale to nie oznacza, że nosimy ją na plecach. To nas kształtuje, ale nie definiuje. Jesteśmy jak Phoenix, co jak popiołów wstał, to z pełnym hukiem i pie..nieciem ;) Pozdr.
  • nerwinka 5 miesięcy temu
    kapitulum amen, osiołku! Pała!
  • Narrator 5 miesięcy temu
    Eee tam, nie jest tak źle. 📈

    Polacy to naród utalentowany, zdyscyplinowany, pracowity. Nigdzie nie jest to bardziej widoczne niż za granicą: dzieci polskich emigrantów uzyskują najlepsze rezultaty w nauce, mamy znakomite kadry techniczne, a do polskiego klubu w Ashfield waliło na potańcówki pół Sydney, bo takiej zabawy jak Polacy nikt nie potrafi urządzić, no może z wyjątkiem Brazylijczyków, ale ci z kolei w robocie są do niczego.

    Jesteśmy zgrani i solidarni. W pracy często za plecami słyszałem: "Another one from Polish computer mafia!", a na bazarku: „wy dobrze zarabiacie, was to stać na drogie rzeczy”, aż zacząłem w takich miejscach zatajać pochodzenie. Kiedy w roku 1994 przyjechałem do Sydney większość Polaków wynajmowało mieszkania w Liverpool lub Hornsby, a dziś? Piękne rezydencje w Campbelltown, Kellyville, a nawet Fairlight, gdzie przeciętny dom kosztuje 10 mln. PLN, a taki z widokiem na morze, dwa razy tyle. Oczywiście autorowi brakuje perspektywy i doświadczenia w tym względzie.

    Lecz nawet i w samej Polsce ludzie radzą sobie coraz lepiej. Polska to monolit i siła napędowa Europy. Przegoniła Portugalię, niedługo doścignie Hiszpanię, potem Włochy i Francję, tylko patrzeć aż Niemiaszki będą zrywać nad Wisłą borówki i truskawki, a Kunegundy sprzątać u polskich hrabianek.

    Autorowi życzę więcej optymizmu, choćby dlatego, że optymiści żyją dłużej. 😊
  • nerwinka 5 miesięcy temu
    Narrator
    Masz rację i ja mam, bo są dwie Polski. Jedna zaściankowa i klaustrofobiczna, oraz twoja, na eksport, otwarta na współczesność i ciekawa poznawania świata. Bieda w tym, że jesteśmy skazani na ten sam kraj.
    pozdrawiam

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania