Szarość

Równowaga

Każdy z nas się z przeciwnościami zmaga

Nawet gdy czujesz że już nic nie pomaga

Ból i gniew biczem po plecach smaga

Twoja Twarz z wycieńczenia blada

Plaga

 

Niezrozumienia

Wszechobecnego zobojętnienia

Mały skrawek pomocy

Jak by od niechcenia

Odsuwają się od Ciebie

Jak by to był ból powonienia

To wszystko jest warte potępienia

Jesteś bez winy ?!

Rzuć pierwszy kamienia

 

Kręgosłupa moralnego skrzywienia

Wszystko do niczego jeśli nie jest pod gust Twego podniebienia

Twoim drogowskazem są pomówienia

Jeśli to są wszystkie Twoje spostrzeżenia

To weź je lepiej przeznacz do spalenia

 

Wybujałe ego schowaj sobie w buty

Nikogo nie interesuje czemu chodzisz struty

Ugrzązłeś we własnym pentagramie

Myślisz że najlepszym rozwiązaniem problemów jest ich przespanie?

Wybacz że Cię zmartwię

Ale tak się nie stanie

 

Każdy niesie na barkach własne czyny

Więc nierób z problemów kpiny

Upadłeś wstań

Płaczesz

Otrzyj łzy

Zarówno problemem jak ich rozwiązaniem jesteś Ty

To Ty stawiasz sobie bariery

A za plecami każdemu obgadujesz cztery litery

 

Chwyć za życia stery

Nie myśl że jesteś zerem

Bowiem pora z maty się pozbierać

Nie ma na co czekać

Stań sam ze sobą do walki

Zamiast ciągle uciekać niczym przed słońcem Wampir

Średnia ocena: 0.0  Głosów: 0

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania