Szermierka słowna

Pewna młoda, elegancka para spacerowała po zmroku wzdłuż rzeki Arno, zmierzając w kierunku Mostu Złotników. Ona ubrana w czerwoną suknię oraz obcasy w tym samym kolorze. Jej szyję, uszy oraz prawy nadgarstek zdobiła srebrna biżuteria, jaką kilka dni wcześniej dostała w prezencie od swego towarzysza. A on? Nienaganny, lśniący smoking z czarną muszką. Wracali z opery i teraz, o tak później porze, nikt nie zakłócał ich romantycznej przechadzki.

- Obserwowałam cię uważnie podczas kilku ostatnich randek - odezwała się kobieta, przerywając panujące między nimi milczenie. - I poczyniłam pewne spostrzeżenia.

- Tak? A jakie? - spytał zaintrygowany mężczyzna.

Kobieta uniosła oczy, wpatrując się w rozgwieżdżone niebo. Jej obficie umalowaną twarz spowił blask księżyca.

- Masz w sobie nonszalancję oraz bezczelność, mój drogi. A to doskonałe narzędzia do manipulacji. Kiedy ludzie widzą zachowania lub słyszą rzeczy, które burzą ich porządek świata, wpadają w konsternację. Przeżywają dysonans poznawczy. W tym stanie wystarczy subtelnie ich "docisnąć", a wówczas zaczynają tańczyć dokładnie tak, jak im zagrasz. Korzystasz z tego bezlitośnie, niczym ze swej tajnej broni.

Mężczyzna roześmiał się głośno, a kiedy zdołał nieco się opanować, na jego twarzy zagościł szelmowski uśmiech.

- Myślisz, że mnie rozgryzłaś moja droga? Nic z tego. To nie takie proste.

- I znów to robisz.

- Co dokładnie?

- Manipulacja. Próbujesz wzbudzić moją ciekawość. Zaintrygować mnie.

- Rozumiem, że ci się to nie podoba?

Kobieta przystanęła na chwilę i spojrzała mężczyźnie głęboko w oczy.

- Nie podobałoby mi się to, gdybym nie miała świadomości sztuczek, jakie na mnie stosujesz. I gdybym ocknęła się z tego zwodniczego transu już po fakcie.

- Po fakcie?

- Och, daj spokój. Wiesz, o czym mówię...

- Ach tak? - spytał mężczyzna, przybierając na poły obrażoną minę. - Myślisz, że chcę cię po prostu wykorzystać? Kolejny błąd, moja droga. Mylnie mnie oceniasz. Nie jestem taki.

- A jaki?

- Cóż, to powinnaś sama orzec - odparł, wzruszając ramionami. - Zdążyłaś już mnie trochę poznać.

- Hah, tych kilka randek? To ma mi wystarczyć? Wybacz, nie jestem aż taka w gorącej wodzie kąpana.

- A myślałem, że jesteś.

- Czyżby jakaś zawoalowana aluzja?

- Zawo... co?

- Och, za trudne słowo dla ciebie?

- Dla mnie nic nie jest za trudne.

- Hah, jasne...

Mężczyzna skrzyżował ręce na piersi, przybierając zaciekawiony wyraz twarzy.

- No dobrze, a czy to, co do tej pory zaobserwowały twe bystre oczęta, póki co ci wystarcza?

Kobieta przyłożyła prawą dłoń do podbródka, jakby się nad czymś zastanawiając.

- Powiedzmy, że... - podjęła przeciągle - póki co wystarcza mi to na tyle, by spotkać się z tobą ponownie.

- Och, czuję się zaszczycony! - odparł, wykonując groteskowy ukłon.

- I słusznie - rzekła z nieskrywaną dumą.

- No dobrze, a co potem?

Kobieta chwyciła go pod ramię i ruszyli w dalszą podróż po pięknej Florencji.

- A potem się zobaczy...

 

L. A. T.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 1

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania