Szkatułka Pijanego Czasu↔Dekaos Dondi
Szkatułka Pijanego Czasu. Głupia i durna nazwa w ciemną cholerę. Po prostu któreś z nas wymyśliło i tak zostało. Chociaż po prawdzie, to nie była żadna szkatułka, tylko najzwyklejsza w świecie kanciapa, a miejsce zdarzeń mogło być zgoła dowolne.
Na środku stało krzesło za stołem, a naprzeciwko oparcia wisiał na ścianie zegar. Wspomniane siedzisko zajmował podatny i cierpliwy kumpel, gapiąc się na zegar. Była dokładnie dziewiąta. Otrzymał polecenie: zakrzyknij kiedy minie godzina i będzie dziesiąta. No i zakrzyknął, dając w ten sposób znak, że możemy rozpocząć drugą fazę sprawdzenia naszej teorii.
Nie musiał siadać gdzie indziej, by się dodatkowo stresować drogą. I tak już był skołowaciały, od ciągłego zerkania na wskazówki i tykanie. Trzeba przyznać, że problemu żadnego nie stworzył. Dlatego wybraliśmy właśnie jego. A poza tym uległ hipnozie raz dwa.
Otrzymał polecenie takie samo jak w realu. Siedzisz w Szkatułce Pijanego Czasu i wpatrujesz się w zegar. Jest dziewiąta. Powiedz, kiedy upłynie godzina i będzie dziesiąta. Wtedy powiem: raz, dwa, trzy przemilczę, ale w zamian pstryknę palcem i powrócisz.
Pod naszą obserwacją był czasomierz, stojący na stole. Też z dziewiątą.
Jakież było nasze, mimo wszystko, zdumienie, gdy nagle zakrzyknął: „Chłopy, u mnie dziesiąta. A u was?’’
A u nas była figa, a nie dziesiąta, tylko dziewiąta dwanaście. Z tego podniecenia, zapomnieliśmy pstryknąć palcem. Być może od początku wpatrywał się w zegar.
Nakłoniliśmy jeszcze wielu chętnych do udziału w imprezie, wmawiając im, iż nie tylko zajmą poczesne miejsce przy słynnym stole w Szkatułce, ale także poczytne miejsce w historii. Co prawda wielu nagabniętych w temacie, nas niekulturalnie olało, lecz niektórzy, przeciwnie. Wyniki nie były dokładnie takie same, w sensie różnicy tam i tu, ale bardzo podobne. Doszliśmy do wniosku, że w czasie snu sytuacja może być podobna. Problem polegał na tym, w jaki sposób nakłonić delikwenta zanurzonego we śnie, co ma śnić i żeby jeszcze dał znać, kiedy będzie dziesiąta, a później to wedle nas niech sobie śni, co bądź.
Tak czy inaczej, wniosek nasunął się oczywisty. Upływ czasu bez przestrzeni (w ludzkim umyśle) ulega zakłóceniu. Płynie względnie inaczej niż w czasoprzestrzeni w świecie rzeczywistym. Odwrotność krótkiego lotu w bardzo, ale to bardzo pospiesznej rakiecie. Na zewnątrz mija go, ho ho, o wiele więcej.
Niestety. O naszych wymysłach z biegiem czasu zapomniano. Przyczyna mogła być bardzo prozaiczna. Nie można było na tym zarobić i w ogóle wykorzystać. Bo niby jak? No O.K. Płynie inaczej. I co z tego wynika? Ano nic. Do czego przydatne? Do niczego. Nawet do reklam. No nie. Oczywiście. Niech sobie płynie. Czemu nie. Nam to wisi. Krzyż na drogę i kopa w dupę. Ciekawostka i tyle. Ot co.
Komentarze (17)
Ostatnio pasja zrobiła mnie w patatajka, ale może to DD próbuje wyprowadzić wszystkich w pole?
DD!
?
Też stawiam na Dekaosa ?
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania