Szkiełko

Nie próżnowałem by zawęzić horyzonty

obciąć stopnie w korytarzu widzenia

wykopać mniej kroków i płucom dać odpocząć

w ciasnej oddychać perspektywie

 

Pozbyć się chwastów i nakarmić robaki

uwierzyć w ziemię

w gospodarcze plemię

bez skalpów żyć żyznych

 

W skórzanym pełnym odzieniu

w ogródku chitynowych pancerzy

podlewać korzenną rzeczywistość

w odnogach nurzać ręcząc za zbutwienie

 

Soczewka zaszła rosą

obraz przysiadł do mgły

rozszerzyłem zaparowane źrenice

zduszone w odbiciach nieobszernych chwil.

Średnia ocena: 4.1  Głosów: 7

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (3)

  • MartynaM rok temu
    Podoba mi się ten wiersz... jak tak sobie w niego wchodzę, widzę że zawężenie horyzontu odnosi się nie do ograniczeń, ale właśnie do rzeczy istotnych, ważnych. Jakby odrzucenie jakichś popierdółek, skupienie się na tym, co ma znaczenie i sens. Zastanawia mnie końcówka. Samotność?
  • Witcher rok temu
    Dziękuję za miłe słowa. Z samotnością trafiłaś.Taką po osiemnastu wspólnych latach.
    Pozdrawiam serdecznie.
  • Maurycy Lesniewski 9 miesięcy temu
    Coraz mniej dobrych wierszy na opowi, u Ciebie nie ma złych. Nie zachodzisz poniżej pewnego poziomu, to dobrze o Tobie świadczy.

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania