Szkiełko
Nie próżnowałem by zawęzić horyzonty
obciąć stopnie w korytarzu widzenia
wykopać mniej kroków i płucom dać odpocząć
w ciasnej oddychać perspektywie
Pozbyć się chwastów i nakarmić robaki
uwierzyć w ziemię
w gospodarcze plemię
bez skalpów żyć żyznych
W skórzanym pełnym odzieniu
w ogródku chitynowych pancerzy
podlewać korzenną rzeczywistość
w odnogach nurzać ręcząc za zbutwienie
Soczewka zaszła rosą
obraz przysiadł do mgły
rozszerzyłem zaparowane źrenice
zduszone w odbiciach nieobszernych chwil.
Komentarze (3)
Pozdrawiam serdecznie.
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania