Uwaga, utwór może zawierać treści przeznaczone tylko dla osób pełnoletnich!

Szklana róża

Bardzo polubił tę zabawę. Ich smutne oczy i blade usta budził w nim coś na wzór litości. Litości, na którą w jego życiu nie było miejsca. Same tu trafiają, pragną tego, a on nie potrafi im odmówić. Sam już nie wie ile ich tu jest. Trzy? Pięć? A może znacznie więcej? Wszystkie ubrane są w czarną, koronkową bieliznę.

Podszedł do łóżka, a jej brązowe oczy sparaliżowały jego ciało. Tylko jedna z nich tak potrafiła. Wstała i sięgnęła po swoją czerwoną sukienkę. Chciał ją powstrzymać, ale nie panował nad swoim ciałem. Rozpuściła włosy, a intensywny zapach różanego olejku rozniósł się po pokoju. Zakładając szpilki odpaliła papierosa i spojrzała na niego.

- Zabiłeś już tyle ludzi. Po cholerę je tu trzymasz? Imponują Ci zagubione panny, które się tobą fascynują? -zapytała drwiącym głosem.

- Dobrze wiesz, że są tu z własnej woli, tak jak ty.

Spojrzała na niego i zaciągnęła się papierosem, dym otulił jej pomalowane usta.

- Doskonale wiesz po co tu jestem. Im imponuje Twoje ciało i to jaki jesteś w łóżku, a ja tylko z Tobą pracuję, nie zapominaj o tym. I wyrzuć tę koszulę, wyglądasz w niej fatalnie.

Odwróciła się i wyszła przez duże, blaszane drzwi. Nienawidził gdy to robiła, miał świadomość, że nim manipuluje, ale ciągle się na to godził. Była z tych kobiet, które chce się zaciągnąć do łóżka. Piękna, inteligentna i cholernie seksowna.

 

Weszła do najbliższego sklepu z bielizną. Kasjerka patrzyła na nią lekko znudzonym wzrokiem. Pytała chyba, w czym może jej pomóc, ale zignorowała to. Ściągnęła z półki czarne pończochy, a pieniądze rzuciła na ladę.

- Nie musisz szukać reszty.

Wcisnęła się do najbliższej, publicznej toalety i zamieniła beżowe rajstopy na swój nowy zakup. Słońce oświetlało jej twarz, nadając jej trupiego wyglądu. Nie przejmowała się tym zupełnie, w końcu tych pieprzonych napaleńców właśnie to kręci. Po drugiej stronie ulicy zobaczyła swój cel, mała kawiarenka świeciła pustkami. Przeszła na drugą stronę i wygładziła sukienkę na pośladkach.

- Teraz gramy na moich zasadach. -Szepnęła do siebie wsunęła nóż za pończochę.

W środku unosił się zapach pieczonego ciasta, na stolikach stały świeże kwiaty. Zobaczyła kelnerkę, która miała jej pomóc. Dziewczyna miała rude włosy i kilka piegów na nosie. Była niska i szczupła. Ten kretyn ciągle to robił. Uwodził je tylko po to by ułatwić sobie zadanie. Podeszła do baru i poprosiła o wino, w tym samym momencie w drzwiach pojawił się mężczyzna w czarnej marynarce, był wysoki i dobrze zbudowany.

- Kurwa. -Wysyczała przez zęby i jeszcze raz na niego spojrzała. Kelnerka podsunęła jej lampkę czerwonego wina i uśmiechnęła się.

Jej ofiara zamówiła kawę i zerknęła na nią.

- Pani na kogoś czeka? -Zapytał czarującym głosem.

- Właściwie to przyszłam napić się wina. -Prawą dłonią odgarnęła kosmyk włosów. Widziała jak na nią patrzy.

- Pali pani? Pogoda jest dzisiaj piękna, proponuję wyjść do ogrodu. -Skinęła głową i wzięła lampkę wina.

Powietrze stało się ciężkie, a ona nie miała zbyt wiele czasu. Uśmiechnęła się do niego, a on wyciągnął paczkę mentolowych papierosów w jej stronę.

- Dziękuję. -Wyciągnęła jednego i odpaliła go.

- Mamy środę, a pani od tak przyszła napić się wina? -Jego uśmiech był cholernie pociągający, ale to tylko pionek w jej grze.

- Czasami tak robię gdy mam dużo pracy. -Poczuła, że jej usta są suche, więc upiła łyk wina i górną wargę musnęła językiem.

Jego wygląd jej imponował. Czuła od niego zapach perfum, a jej czujność zaczęła wariować. Widziała jak na nią patrzy, jak wzrokiem pożera jej piersi, biodra i łydki. Przygryzła wargę i lewą dłoń zacisnęła na nożu.

- To może pójdziemy do mnie? Moje spotkanie zostało odwołane.

Odstawiła szklankę z winem na stolik. Nie tak miało być.. Miała zwabić go do swojego mieszkania i tam go zabić.

 

Mieszkanie było urządzone w surowym stylu. Na białych ścianach wisiało kilka ramek z obrazami, a na sofie leżały dwie poduszki.

- Proszę. -Podał jej lampkę wina z uśmiechem.

- Bardzo ładne mieszkanie. Ale brakuje w nim kobiecej ręki. -Uśmiechnęła się lekko i upiła łyk wina.

Wstał z fotela i zdjął marynarkę. Biała koszulka opinała się na jego barkach co sprawiało, że wyglądał jeszcze seksowniej. Przestała panować nad swoim ciałem. Wstała i podeszła do niego, słyszała odgłos tłuczonego szkła w tle i bicie swojego serca. W przebłysku świadomości upewniła się czy nóż jest na swoim miejscu. I był. Chwycił ją w swoje objęcia i zaczął całować. Czuła jak jego silne dłonie zaczynają zdzierać z niej sukienkę. Nie powstrzymała go nawet na chwilę. Pchnęła go na kanapę i zaczęła namiętnie całować. Jednym ruchem wyciągnęła nóż i wsunęła go pod poduszkę. Wcale nie chciała go zabijać, a na pewno nie teraz.

 

Chwycił jej włosy i pociągnął za nie lekko, odchylając jej głowę do tyłu. Nie wiedział co się z nim dzieje, w jakiś niewyjaśniony sposób przejęła nad nim kontrolę. Miał coraz mniej czasu, ale jej smak nie pozwalał mu tego zatrzymać. Spojrzał w jej oczy. Zobaczył w nich pożądanie i strach. Czego się bała? Jego czy samej siebie?

Średnia ocena: 0.0  Głosów: 0

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania