Szklane sny

Dziś ciało jej matki zostanie złożone w ziemi.

Feliks jest w swoim pokoju, w klatce dla ptaków za zamkniętymi drzwiami. Stoi, wygląda przez okno. Patrzy na ciocię Julię, która siedzi na patio, czyta gazetę i pali papierosa. Sprawia wrażenie poirytowanej, jak ktoś, kto czeka na opóźniony o kwadrans pociąg. Rozgniata niedopałek, składa gazetę i chowa ją w kieszeni spodni. Gapi się na las, a potem kuląc się w sobie na jednym z metalowych krzeseł, spuszcza głowę, splata ręce na karku.

Feliks nigdy nie widział, by ciocia Julia zwijała swoje długie ciało w kłębek, tak jak teraz. Przypomina mu to szkolne zajęcia z ochrony przed atakiem atomowym. Zajęcia te nadal się przeprowadza, kilka razy do roku. W podstawówce najpierw oglądali krótki film o żółwiu, który chowa się w swojej skorupie, a potem ćwiczyli to samo. W liceum żadnych filmów nie wyświetlano, jednak istota ćwiczeń nie uległa zmianie: padnij i chroń się. Tak właśnie wygląda ciocia Julia na patio - zwiera się w sobie, próbuje się schować. W szkole uczono dzieci, że mają paść na podłogę i wleźć pod ławkę, ale niektórzy chłopcy podpełzali do kolegów, aby było im raźniej. Gdy po ćwiczeniach nauczycielka udzielała im reprymendy, odpowiadali, że nie chcą być sami. Przytuliwszy się jeden do drugiego, czuli się bezpieczniejsi. Po pierwszych tegorocznych wprawkach z przysposobienia obronnego parę dziewczynek oświadczyło w stołówce, że chłopaki powinni chować się pod ich ławkami, jeśli tak zależy im na ochronie.

- U mnie będziesz bezpieczny... No i cię rozgrzeję. - Anastazja Nowak oświadczyła Piotrowi Jakubowskiemu. I wykonała parę ruchów, jakby pompowała powietrze. Wszystkie dziewczynki się roześmiały.

- Co za ohyda, Anastazja. Dziękuję bardzo, wolę zostać z przyjaciółmi. - Piotr odszedł z dumnie podniesioną głową.

Feliks rozumiał uczucia Piotra. Sam też nie miałby najmniejszej ochoty szukać schronienia u tych wstrętnych dziewczyn. Natomiast towarzystwo jakiegoś chłopaka zupełnie by mu nie przeszkadzało. Nie miałby nic przeciwko posiadaniu kolegi. Lecz Feliks zdaje sobie sprawę, że żaden z chłopaków nie chce z nim trzymać.

- Oni uważają, że jestem dziwny - oznajmił kiedyś matce, tłumacząc, dlaczego nie przyprowadza do domu znajomych. Wprawdzie mama o to nie pytała, ale rozmawiali wtedy o przyjaciołach. Stwierdziła, że jej najlepszą przyjaciółką jest ciocia Julia i że zawsze nią była.

- Te chłopaki gadają wyłącznie o dziewczynach i samochodach - rzucił Feliks. - A ja nie mam na ten temat nic do powiedzenia. Jeśli zaczynam rozmowę o czymś innym, patrzą na mnie jak na wariata.

Matka wzruszyła ramionami.

- Nie potrzebujesz przyjaciół - odparła. - Dbaj sam o siebie, Feliks, a wszystko będzie dobrze.

Teraz, z perspektywy czasu - owa wymiana zdań odbyła się ponad pół roku temu - Feliks uświadamia sobie, że była to jego ostatnia szczera i serdeczna rozmowa z mamą. To znaczy o ile coś takiego można nazwać serdecznością - dyskusję z matką, która w oparciu o własne doświadczenia mówi synowi, co ma czuć i jak się zachowywać. Ale matka dała mu odrobinę siebie, odsłoniła się przed nim. Wtedy Feliks sądził, że to oznaka serdeczności, dowód szczerej rozmowy.

Jednakże teraz postrzega to inaczej.

Ciocia Julia wchodzi do kuchni. Gdy znika z pola widzenia, Feliks otwiera okno i się wychyla. Czuje zapach ziemi w ogrodzie. Myśli o glebie, o tym jak to jest leżeć dwa metry pod ziemią w małej skrzynce. Kiedy nie można ani wstać, ani się obrócić. Musi być tam o wiele ciaśniej niż pod niewielką szkolną ławką. Oczywiście Feliks wie, że matka niczego nie czuje. I niczego więcej już nie poczuje. Mimo wszystko jego wyobraźnia pracuje. A gdyby mama się tam ocknęła? Gdyby zobaczyła wokół siebie ciemność, uświadomiła sobie zamkniętą przestrzeń? Gdyby uniosła ręce i zaczęła rozrywać miękką, jedwabistą wyściółkę trumny - w najlepszym możliwym gatunku - a nad nią wyczuła twardość drewnianej skrzyni? Wtedy z pewnością by się zorientowała, że wyżej są już tylko dwa metry ziemi, łopata za łopatą. Bez względu na to, jak mocno waliłaby pięściami i jak głośno by krzyczała, nigdy nie zdołałaby się stamtąd wyrwać. Jej świat został radykalnie zredukowany - stał się jeszcze mniejszy niż kiedykolwiek. I teraz nigdy już nie ucieknie z tej żałosnej, ciasnej nory.

Średnia ocena: 4.0  Głosów: 2

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (1)

  • Just Pavla -Charles- dwa lata temu
    Moim zdaniem tytuł, nie pasuje do opowiadania, nie ma nic o snach, są wspomnienia, oraz jest kilka wątków zaczętych ale nie znamy ich powodu, dlaczego to się stało. Moim zdaniem możesz kontynuować to opowiadanie, wyjaśniając dlaczego chłopiec jest w klatce, a mama parę metrów pod ziemią

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania