Szklany klosz
Mam Cię Droga na wyciągnięcie ręki
Białą różyczkę za szklanym kloszem
Co jej płatki opadają ranione rosy nożem
Po czym jak żmije kąsają zostawiając cętki
Na delikatnej łodyżce kwitną blizn rzędy
Dusisz się i prażysz uderzając o sufit
Kielichem zatrutym o cerze jak grafit
Do trumny kładą się zwichnięte pędy
Wznosisz śpiewy błagalne ku górze
Tłumi je połyskujące szyderczo szkło
Lisio obiecało “zero trosk” siejąc zło
Chciałbym je zetrzeć furii rykiem
Lecz zranił by cię opadający szron
Bezsilność barbarzyńsko zdobyła tron
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania