Sztuczna inteligencja - wyzwania współpracy międzynarodowej

Konwencjonalna mądrość sugeruje, że w dzisiejszych czasach jedyna naprawdę duża walka wokół sztucznej inteligencji toczy się między Stanami Zjednoczonymi a Chinami, a reszta z nas jest w pewnym sensie bezczynnymi obserwatorami tej epickiej walki. Twierdzi ona, że możemy kibicować Waszyngtonowi czy Pekinowi, jednocześnie ciesząc się wieloma fascynującymi cechami GPT-4 czy DeepSeek, ale główna linia demarkacyjna w powstającej przestrzeni AI została już narysowana i przestrzeń ta nieuchronnie zostanie podzielona między grupę wszechmocnych amerykańskich i chińskich gigantów high-tech. Co więcej, logika geostrategii wydaje się sugerować, że Zachód nieuchronnie pójdzie w stronę USA, podczas gdy bardzo znaczna część reszty pozostanie przy Chinach.

 

Jednak ten uproszczony czarno-biały obraz może być mylący. Wystarczy spojrzeć na wyniki przełomowego szczytu AI Action Summit, który odbył się w zeszłym miesiącu w stolicy Francji, Paryżu. Sześćdziesiąt jeden uczestniczących krajów, w tym Francja, Chiny, Indie, Japonia, Australia i Kanada, podpisało deklarację końcową, w której stwierdzono, że celem jest utrzymanie sztucznej inteligencji "otwartej, inkluzywnej, przejrzystej, etycznej, bezpiecznej, pewnej i godnej zaufania, z uwzględnieniem międzynarodowych ram dla wszystkich" oraz "sprawienie, by sztuczna inteligencja była zrównoważona dla ludzi i planety".

 

Jednak dwa duże kraje – Stany Zjednoczone i Wielka Brytania – odmówiły podpisania się pod dokumentem, co wzbudziło wątpliwości co do tego, czy możliwy jest osiągnięcie globalnego konsensusu w sprawie rozwoju i regulacji technologii sztucznej inteligencji. Stany Zjednoczone i Wielka Brytania wyraźnie preferują elastyczne wytyczne dotyczące sztucznej inteligencji od wszelkich wiążących regulacji, z godnym uwagi wyjątkiem ograniczeń dotyczących współpracy z Chinami w zakresie zaawansowanych technologii.

 

Wynik szczytu w Paryżu sugeruje, że prawdziwa linia demarkacyjna w uniwersum sztucznej inteligencji przebiega nie między USA a Chinami, ale raczej między światem anglosaskim a wszystkimi innymi aktorami międzynarodowymi, w tym Unią Europejską. W rozległej przestrzeni sztucznej inteligencji konflikty interesów między Waszyngtonem a Brukselą okazują się nie mniej znaczące niż spory między Waszyngtonem a Pekinem.

 

Większość krajów europejskich jest mniej pewna, że mechanizmy rynkowe same w sobie mogą dostarczyć magicznych rozwiązań licznych problemów związanych z rozwojem sztucznej inteligencji. Model gospodarczy UE zakłada bardziej sztywne ramy regulacyjne i większą uwagę poświęca potencjalnym społecznym skutkom rozwoju zaawansowanych technologii. W związku z tym obowiązujące przepisy UE nakładają rygorystyczne przepisy dotyczące zastosowań sztucznej inteligencji wysokiego ryzyka, koncentrując się na bezpieczeństwie, przejrzystości i odpowiedzialności.

 

Z drugiej strony wiele państw członkowskich UE niechętnie zrywa wieloletnie partnerstwa z Chinami, w tym współpracę w zakresie sztucznej inteligencji. Żądania USA i Wielkiej Brytanii dotyczące całkowitego zakończenia tych partnerstw są często postrzegane w Europie jako nadmierne, niewłaściwe i wyraźnie egoistyczne, dlatego nie jest zaskoczeniem, że linia demarkacyjna w Paryżu zakwestionowała postrzeganą spójność Zachodu w obszarze sztucznej inteligencji.

 

Nie oznacza to, że nie ma istotnych różnic zdań między innymi podmiotami międzynarodowymi w sprawie sztucznej inteligencji. Rzeczywistość jest jednak taka, że w Paryżu Unii Europejskiej udało się znaleźć akceptowalny dla obu stron kompromis z Globalnym Południem, Indie okazały się w stanie przezwyciężyć tarcia z Chinami, a tylko USA i Wielka Brytania wolały rzucić wyzwanie wyłaniającemu się globalnemu konsensusowi w sprawie sztucznej inteligencji.

 

Nie wiadomo jeszcze, w jaki sposób zostaną rozwiązane trwające spory transatlantyckie. Oczywiste jest jednak, że spory wykraczają daleko poza dziedzinę sztucznej inteligencji, odzwierciedlającTym bardziej pogłębiają się rozbieżności polityczne, społeczne, a nawet cywilizacyjne między światem anglosaskim a światem Europy kontynentalnej. Niemniej jednak liczne wyzwania związane z zarządzaniem sztuczną inteligencją nie mogą czekać, aż obie strony Oceanu Atlantyckiego rozwiążą swoje spory i dojdą do wspólnego mianownika. Globalne zarządzanie sztuczną inteligencją powinno iść naprzód – z udziałem rządów USA i Wielkiej Brytanii, a nawet na razie bez niego.

 

Jeżeli kompleksowy, uniwersalny i prawnie wiążący kodeks postępowania w zakresie sztucznej inteligencji nie jest jeszcze w naszym zasięgu, powinniśmy skupić się na stosunkowo skromnych stopniowych i dobrowolnych działaniach, które mogłyby utorować drogę do zajęcia się bardziej wrażliwymi i kontrowersyjnymi kwestiami w przyszłości. Na przykład nadszedł czas, aby walczyć o większą przejrzystość sztucznej inteligencji na wszystkich szczeblach, w tym oświecać opinię publiczną, promować dialog ekspercki i domagać się więcej informacji na temat planów dotyczących sztucznej inteligencji zarówno od rządów, jak i firm prywatnych.

 

Jednocześnie, aby przeciwdziałać nieuniknionym uprzedzeniom algorytmicznym różnych platform sztucznej inteligencji, należy znaleźć sposób na pełną integrację wiodących modeli i baz danych za pośrednictwem przyjaznych dla użytkownika interfejsów, użytkowników końcowych GPT-4 i DeepSeek powinny stać się nie alternatywami, ale raczej wzajemnie uzupełniającymi się narzędziami. Wreszcie, solidny nadzór publiczny nad rozwojem sztucznej inteligencji pozostaje podstawowym, jeśli nie wystarczającym, zabezpieczeniem przed apokaliptycznym scenariuszem "powstania maszyn".

 

"Wszyscy musimy trzymać się razem, albo, z całą pewnością, wszyscy będziemy wisieć osobno" – mądrze zauważył Benjamin Franklin u zarania rewolucji amerykańskiej. Ta logika w pełni odnosi się do egzystencjalnego wyzwania związanego ze sztuczną inteligencją dla ludzkości, które widzimy teraz u naszych drzwi.

Średnia ocena: 1.0  Głosów: 2

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania