sztuka monologu
na zdjęciu kobieta siedzi w glinianych nogach.
rozmawia ze sobą, coś gestykuluje,
kogoś przywołuje, choć nie widać nikogo,
kto by rozbłysnął świeżym bukietem, czymkolwiek.
historia się powtarza murem, w pomyśle,
w zapomnieniu temu towarzyszy i chłód,
i dziecięcość ruchów. zimowe przesilenie
na skalę światową, uzależnienie od
bladości z jaką skórę porywa prąd ciała.
nagle ktoś nadchodzi, wewnątrz kroków tylko
odgłosy po gumiakach, niby obniżanie lotu,
kołowanie nad światem, z którego pieprzu
ani na ziarenko. pod strumieniem powitań -
ucałowania i przygniatanie wzroku
okularami w ramkach. zabawne, to przecież
ta sama fotografia, to samo wyznanie, niczyj
smutek zaplątany w pszenicę, zgubił
rytm i źdźbło z oka. pod szkiełkiem -
ognisko z ciemni i dramatu.
Komentarze (9)
Sama często prowadzę monologi sama ze sobą. Jaka ja wtedy jestem mądra i asertywna. No i w końcu ktoś mnie rozumie, haha.
Wiersz mocno artystyczny, wiele wizji, których ja do końca nie łapie, ale ma coś w sobie.
Dzięki za zajrzenie, komentarz, pozdrawiam :)
Nałożył mi sierpnia obraz na obraz
Powstał wielowymiarowa przestrzeń na opowieść;)
Pozdrawiam autora :)
przepraszam słownik w tel wypisuje czasami takie głupoty :)
Nie rozpieszczam po prostu piszę co myślę:)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania