Szybcia, szybuśka

byłoby do przyjęcia, gdyby w ten sposób rozwalił się

mały i wyjątkowo durny ptak, czy owad. ledwie odrosły

od ziemi kociaczek, co niedawno rozlepił ślepka

– w zasadzie też. ale aby Drab, dojrzały, żeby

nie powiedzieć: stary kocur, chłopina ogoniasty

dosyć porządnie posunięty w latach

tak głupio stracił życie

– to wręcz zakrawa na absurd!

 

upił się kroplami walerianowymi?

kocimiętkę przedawkował?

niemal całe swoje czterołape życie, z wdziękiem akrobaty

przeskakiwał z werandowej kratki-ścianki na zewnętrzny

parapet okna – i nic mu nie było. aż tu – nie

przymierzył chyba za dobrze – i bęc z rozpędu,

niczym Boeing 767 w elewację WTC.

i leży tak bez życia, zabity przez ironię losu.

smużka krwi wije się z pyska.

 

drugiej nocy – kolejne łup!

na płytkach werandy znajdujemy, również nieżywą,

panterę śnieżną. co jest?!

 

potem o szybę pokoju uderzają kolejno:

owca, emu, tapir, bizon, wreszcie: słoń indyjski.

 

pakujemy się w pośpiechu, nie korzystając

z chwilowej i wątpliwej sławy, bierzemy z żoną

cztery litery w troki. nie ma czasu na udzielanie

wywiadów, gwiazdorzenie. jakieś czortostwo,

siła z innego wymiaru przeklęła nasz dom,

diabli wzięli we władanie i oklepują!

 

w starciu z szybą giną coraz większe zwierzęta,

następnie: okazy przyrody (pozornie) nieożywionej:

po orce i płetwalu błękitnym

o śmiercionośny plastik roztrzaskuje się

wulkaniątko, asteroiduś, mała kometa.

 

dom sprzedaje się za grosze i na pniu. skuszony

absurdalnie niską ceną nowy właściciel myśli,

że zrobił interes życia.

 

zamiast wezwać egzorcystę albo chociaż

wikarego z kropidłem i omodloną wodą

– zakłada tylko rolety antywłamaniowe, aby

nie słyszeć, jak noc w noc, wali w okno kolejna,

za każdym razem większa, mięsna galaktyka,

 

unoszące się w pobliżu siebie, spojone dziwną

energią, ciemne, skórzaste planety-guzy,

galaretowate i rozrośnięte ponad miarę

uda i piersi Nicki Minaj.

 

wiesza się po niecałym miesiącu, cwaniaczek,

któremu wydawało się, że klątwa to takie nic.

 

okolica pustoszeje. łup, łup! bęęę, bęęę!

– rezonuje w wyludnionej wiosce.

Średnia ocena: 1.0  Głosów: 1

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (7)

  • Bettina rok temu
    Kreatywnosc
  • Bettina rok temu
    Kreatywnosci nie powinno sie korygowac. ❤️
  • Dziękuję :D
  • Grain rok temu
    Starsza Pani miała zniknąć?
  • żyje, żyje - nawet rapuje
  • piliery rok temu
    O egzorcyście nikt nie pomyślał w zmaterializowanym świecie to trzeba było zburzyć dom! Ot co! Dowód, że niektórzy ludzie nie myślą. :( Podoba mi się ale z drugiej, szkoda mi, bo to fantastyczny materiał na niezwykłą powieść.
  • Raczej groteskową parodię powieści grozy :) A przynajmniej tak miało być w moim zamierzeniu.

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania