szuflady

Wciąż żyje twoja wiecznie zmartwiona matka,

robi nam kanapki: na wierzch kładzie plasterki

świeżego ogórka, posypuje solą. Za oknem

burczy traktor, bruździ wzgórze, kirkut majaczy.

Między paznokciami gigantycznego trupa dzieci

grają w siatkówkę. Stoją dwa rowery i drewniana

buda – statek piracki.

 

A ja nic nie poradzę na tabliczkę mnożenia,

i że nie zdasz do następnej klasy. Na obróbkę

skrawaniem, nowe słowa, smak wódki, twarze

zmienione nie do poznania, na ojca też

nic nie poradzę.

 

Więc będą: twoje 'cześć', moje 'dzień dobry', nowa

matka, inne mieszkania, znów pobrużdżona włóka.

Otwarte oczy, pęknie skorupa, założę spodnie i odwiozę

syna do przedszkola. Może sobie zaparzę kawę, z linii

memuaru spadnie linoskoczek. Innym razem

poszukam cię w sieci.

Średnia ocena: 4.7  Głosów: 3

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (5)

  • Wrotycz 22.03.2021
    Dobrze że te wspólne szuflady są, mimo że nie da się z nimi - poza otwieraniem - nic już chyba zrobić.
    Przeszłości nie zmienimy, gorycz tym większa, im była trudniejsza dla bliskiej osoby.
    A teraz ktoś inny jest z peelem.
    Płonąca żyrafa Dalego skojarzyła mi się, jej pootwierane możliwości.
    Bardzo dobry, narracyjny, niebanalny wiersz.
    Pozdrawiam.
  • spirytysta 24.03.2021
    dziękuję :)
  • Nuria 23.03.2021
    Ciekawy utwór, czytam go z zainteresowaniem.
  • spirytysta 24.03.2021
    dziękuję, miło mi :)
  • Piotrek P. 1988 03.09.2021
    Wiersz klimatyczny, nostalgiczny, ciekawy i inspirujący do wymyślania oraz tworzenia własnych utworów. 5, pozdrawiam :-)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania