Szukając wschodu słońca w twoich włosach
słowa wyciągam z wrzosów
kapią na kartkę
fiolet ściekający z palców
rozsmarowuję na policzkach
liście drżą kiedy mówisz
zrywam je
upycham między strony
dawno przeczytanej książki
kolorowo zapłoną w kominku
będziesz tęsknił nienasycony imitacjami
nie znajdziesz mnie w kieliszku
gdy wpadniemy na siebie
zabiorę wschód słońca z twoich włosów
w warkocz wplotę
zawsze będziesz go szukał
Komentarze (18)
5.
NO!
Dla naszych babek były to cmentarne kwiaty. Drżące liście: skoro wrzosy, to jesień. Jesień, czyli powolny rozkład i smutek. Jeszcze wprawdzie nie spadły z drzew, gdyż podmiot liryczny je zrywa, ale kończy im się życie. Jak tej miłości (dawno przeczytana książka). Chyba więc podmiot liryczny bardziej cierpi i łudzi się, że on, stracona miłość, będzie wracał myślami i nie mógł bez niej żyć?
A gdyby jednak przypadkiem on zrobił coś teoretycznie niewybaczalnego i szukał przebaczenia, to może podmiot liryczny powinien wybaczyć? Po co komplikować życie? Pozdrawiam 😊
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania