Szwy dorosłości
Dorosłość wgryza się w delikatne tkanki jak zimna igła
W uśpione instynkty dzikiej natury człowieka
Nitka tańczącą za nią tnie żyły w cichym jęku duszy zmęczonej każdym dniem
Walki z nowymi rozcięciami
Które próbuje zamknąć na zamek błyskawiczny wielu lat cierpienia
W głowie wciąż pamiętając jak się rwały do lotu
Mięśnie zlęknione śmiercią
Zszywam się po nocach w cichej obecności duchów mojej przeszłości
Szwy wbijam na oślep w swoje ciało
Którego nikt nie chciał zobaczyć
Kiedy ja sama z siebie wyrywałam
Małe kawałki życia w wielkim gniewie
Komentarze (2)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania